Po Słowackiego w Gdańsku jeździ się z przeszkodami. Problemy kierowców na nowo oddanej trasie
Tak źle, tak niedobrze - Wrzeszczańskim odcinkiem Trasy Słowackiego jeżdżę codziennie do pracy. Każdego dnia denerwuję się na to samo: za torami kolejowymi ktoś umieścił na krótkim odcinku aż trzy sygnalizacje świetlne. Nie byłoby w tym nic złego - rozumiem, samochody muszą się przecież jakoś włączać do ruchu, ale każdy sygnalizator działa po swojemu. Przez co zatrzymuję się co 40 sekund. Czy świateł nie da się zsynchronizować? - pyta pani Anna z Moreny. Jej głos mógłby wydać się zwykłym narzekaniem kierowcy, który chce, by to właśnie do jego potrzeb dostosować organizację ruchu w mieście, ale niemal identyczną skargę kieruje do nas pani Katarzyna Pasek z Zaspy, zirytowana zatrzymywaniem samochodu co kilkaset metrów. Codziennie przemierzająca ten sam co pani Anna odcinek tyle, że... w przeciwnym kierunku. - Zatrzymuję się kolejno: na nowym rondzie zjeżdżając z Rzeczypospolitej, na wysokości ul. Kilińskiego i przed wiaduktem kolejowym. Przecież przy inwestycji wartej setki milionów złotych zwykłe "dogranie" świateł to chyba naprawdę żaden nakład pracy czy kosztów, podobne rzeczy robi się nawet na osiedlowych uliczkach - podkreśla.