- Pomimo dwukrotnej próby, nie udało nam się wejść na sam szczyt. Dotarliśmy na wysokość 6350 metrów - mówi Tomasz Kobielski, organizator i opiekun wyprawy. - Wiał bardzo silny wiatr, który przewracał ludzi. W tym roku na tej górze doszło już do tragedii z udziałem Polaka, dlatego nie chcieliśmy ryzykować i zawróciliśmy - mówi.
Z kolei pomysłodawca projektu i szefowa Fundacji "Pokonaj Raka", Katarzyna Gulczyńska dodaje: - Żaden szczyt nie jest wart odmrożenia nawet jednego palca.
Uczestnicy wyprawy, mężczyzna, który zmagał się z guzem mózgu oraz kobieta, która wygrała walkę z nowotworem piersi podkreślają, że to, co najważniejsze podczas wyprawy do Ameryki Południowej osiągnęli. Pokazali, że jeśli się bardzo chce, osiągnąć można wiele.
- 1,5 roku temu miałam operację. Teraz wracam z wyprawy na Aconcaguę. Nigdy wcześniej nie byłam na takiej wysokości - mówi Małgorzata Kotewicz. - Mam nadzieję, że przekonam w ten sposób innych, że dużo zależy od własnej głowy. To ona pozwala pokonać wiele barier.
Wojciech Samp, drugi uczestnik wyprawy, zwraca uwagę, że takie wyjazdy udowadniają, iż osoba chora wcale nie jest mniej sprawna czy "gorsza". - Mimo guza mózgu dałem sobie radę. Kosztowało mnie to wiele wysiłku, ale sprawiło jeszcze więcej radości. Nie byłoby tak, gdybym przed laty nie uwierzył, że rak to nie wyrok.
Podopieczni Fundacji Pokonaj Raka w 2010 roku zdobyli już Mont Blanc, a we wrześniu ubiegłego roku Kilimandżaro. W planach mają też pozostałe najwyższe szczyty kontynentów, które nazywają swoimi "szczytami życia".
- Czuję jednak, że nawet prywatnie wrócę jeszcze na Aconcaguę. Ten szczyt chyba nie da mi spokoju - mówiła ze śmiechem Małgorzata Kotewicz.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?