Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomorskie szpitale psychiatryczne pękają w szwach

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Ja tu nie przyjechałem na biwak, tylko się leczyć - próbuje protestować starszy mężczyna, kiedy pielęgniarka wskazuje mu polowe łóżko. - Kiedy pogotowie przywozi pacjenta z psychozą, muszą obudzić chorego na ...

Ja tu nie przyjechałem na biwak, tylko się leczyć - próbuje protestować starszy mężczyna, kiedy pielęgniarka wskazuje mu polowe łóżko.

- Kiedy pogotowie przywozi pacjenta z psychozą, muszą obudzić chorego na szpitalnym łóżku, przenieść go na polowe, a na jego miejsce położyć pacjenta w gorszym stanie - opowiada dr med. Małgorzata Pawliszak z II Kliniki Chorób Psychicznych AMG, która mieści się w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym im. Tadeusza Bilikiewicza na gdańskim Srebrzysku. Szpital, nie licząc oddziału dziennego, dysponuje 367 łóżkami.
Nie można odesłać

- Nie miałem wyjścia - mówi Leszek Trojanowski, dyrektor szpitala. - Kupiłem 14 polowych łóżek. Rozkłada się je w sytuacjach awaryjnych, gdzie się da. Więcej się nie mieści.
Od wielu miesięcy takie awaryjne sytuacje w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym zdarzają się często.
W poniedziałki z góry wiadomo, że łóżek zabraknie.
- Kto mógł opuścić szpital, został wypisany w piątek - mówi dr Pawliszak. W trakcie całodobowego dyżuru zgłasza się do izby przyjęć 20-23 chorych.
- Nie mogę nie przyjąć chorego, który cierpi na urojenia czy omamy lub pacjentki z depresją, która odesłana może targnąć się na swoje życie - mówi dr Pawliszak.
Czasem karetka wiezie chorego ze Srebrzyska do Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Starogardzie Gdańskim, ale i tam coraz częściej brakuje miejsc.

- W ubiegłym roku przyjęliśmy 3356 chorych, w ostatnim roku przed reformą (czyli w 1998 - przyp. red.) 2868. Liczba chorych wzrosła więc o 17 proc. więcej - wylicza dyrektor Trojanowski. - Przypadków różnego typu psychoz jest tyle co zawsze, ale za to zdecydowanie więcej depresji, uzależnień od alkoholu i narkotyków.
Do czasu wejścia w życie reformy problemu z miejscami nie było. Do szpitala na Srebrzysku trafiali tylko chorzy z Trójmiasta. Ci z terenu jechali do "Kocborowa", czyli szpitala w Starogardzie Gdańskim. Teraz mieszkańcy Pucka, Wejherowa i Władysławowa chcą się leczyć w Gdańsku. 20 procent hospitalizowanych jest spoza rejonu.
Pacjentów na polówkach szpital leczy za darmo. To pacjenci "ponadlimitowi". W 2000 r. kasa płaciła za nich 30 proc. wynegocjowanej ceny, potem przestała płacić w ogóle.
- Sponsorowanie Pomorskiej Kasy Chorych kosztowało szpital w ubiegłym roku ponad 300 tysięcy zł - twierdzi dyrektor Trojanowski. Kasa wymusza leczenie za darmo, choć pacjenci płacą składki na ubezpieczenie. Ktoś widocznie zapomniał, że, Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego" nawet pacjentom nieubezpieczonym gwarantuje leczenie za darmo. - Tylko nie da się ich leczyć świeżym powietrzem. Lecznictwo psychiatryczne powinno być finansowane z budżetu centralnego - konkluduje dyrektor Trojanowski.

Szpital nie ma długów, gdyż od dawna "zaciska pasa". Ograniczono zatrudnienie, pracę straciło nawet kilku lekarzy. Tylko pielęgniarki się ostały. W stosunku do liczby chorych brakuje jednak 27 etatów pielęgniarskich.
Na nocnym dyżurze dwie pielęgniarki przypadają na 47 chorych. - Siłą rzeczy więc opieka musiała się pogorszyć.
- Oszczędzamy na wszystkim; ogrzewaniu, lekach, przyglądamy się wydatkom na żywność - mówi dyrektor.
Tymczasem prezydent Gdańska żąda podatków twierdząc, że szpital prowadzi dzialalność gospodarczą.
- W tym roku mamy zapłacić 160 tysięcy zł, o 100 tysięcy więcej niż w roku ubiegłym. - Może mam przestać żywić chorych, ogrzewać sale, bo z podawania leków nie da się zrezygnować.
Plan restrukturyzacji szpitala, który powstał w 1999 roku, przewiduje zmniejszenie obszaru, który on zajmuje, z 10 ha do 4,5 ha. Do tej pory nie udało się go zrealizować z powodu braku pieniędzy.

Jerzy Karpiński
dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego

- W Pomorskiem są dwa duże szpitale psychiatryczne: na gdańskim Srebrzysku oraz w Starogardzie Gdańskim. Są też dwie kliniki akademickie. Mamy ponadto oddziały psychiatryczne w szpitalach w Miastku i Człuchowie, Słupsku i Lęborku. Z naszego rozeznania wynika, że na dziś to za mało. Nie jesteśmy jednak zwolennikami tworzenia szpitali molochów. Niewielkie oddziały, góra 20-30 - łóżkowe powinny powstawać przy szpitalach specjalistycznych w różnych punktach województwa pomorskiego. Zdajemy sobie sprawę, że system psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej nie funkcjonują dobrze i jest to jedna z przyczyn tak dużego naporu chorych na szpitale.

prof. dr hab. Adam Bilikiewicz
wojewódzki konsultant
w dziedzinie psychiatrii

- Od pewnego czasu mamy do czynienia z ,psychiatrią drzwi obrotowych". Wypisujemy pacjenta ze szpitala, a on za tydzień, dwa wraca. Jedną z przyczyn tego jest to, że poradnie zdrowia psychicznego nie są w dostatecznym stopniu finansowane przez kasę chorych, za ponadlimitowych pacjentów nie otrzymują pieniędzy. Jeżeli pacjent, który ma nikłą motywację do leczenia, słyszy, że ma przyjść np. za tydzień, zniechęca się i w ogóle rezygnuje z wizyty.
Decydentom trudno jest wytłumaczyć, że tańsze jest leczenie ambulatoryjne i dawanie pacjentom leków za darmo niż narażanie ich na nawroty choroby i leczenie szpitalne.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto