MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Arka Gdynia - GKS Bełchatów 2:0

Janusz Woźniak
Dobry start to połowę powodzenia. Po długich oczekiwaniach, z dwutygodniowym poślizgiem, piłkarze Prokomu Arki Gdynia rozpoczęli wiosenną część rozgrywek.

Dobry start to połowę powodzenia. Po długich oczekiwaniach, z dwutygodniowym poślizgiem, piłkarze Prokomu Arki Gdynia rozpoczęli wiosenną część rozgrywek. Po dobrej grze pokonali GKS BOT Bełchatów 2:0 i awansowali w tabeli. To zwycięstwo daje nadzieje, że walka żółto-niebieskich o pozostanie w Orange Ekstraklasie zakończy się sukcesem.
Piłkarze obu drużyn wyszli na boisko niosąc wspólnie transparent z napisem: Gramy dla kibiców - nie dla bandytów. Ta demonstracja futbolistów była odpowiedzią na śmierć kibica Wisły Kraków, który zginął pchnięty nożem po niedawnych derbach pod Wawelem.
Ostatnia zagadka w składzie gospodarzy wyjaśniła się dopiero tuż przed meczem. Mając do wyboru Norberta Witkowskiego i Jarosława Krupskiego trener Wojciech Wąsikiewicz postawił na tego ostatniego.
- Mam dwóch równorzędnych bramkarzy, ale dzisiaj stawiam na doświadczenie Jarka - skomentował tę decyzję gdyński szkoleniowiec.
Natomiast kibice mieli okazję odśpiewać:
- Nie ma lepszego, od Jarosława Krupskiego.
Już jako ciekawostkę można podać, że w sobotę w Gdyni rywalizowali dwaj najstarsi bramkarze i trenerzy w ekstraklasie. Krupski ma bowiem 37 lat, a Piotr Lech jest o rok starszy. Z koleji 60-letni Wąsikiewicz jest o trzy lata młodszy od trenera GKS Oresta Lenczyka. Nie muszę już chyba dodawać, który duet miał po meczu znacznie lepsze humory.
Wielodniowa walka organizatorów o przygotowanie płyty boiska zakończyła się sukcesem. Murawa nie była oczywiście w idealnym stanie, ale można było na niej grać. Gospodarze zaczęli od ataków. Pierwszy strzał oddał na bramkę rywali Grzegorz Niciński, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
W 7 minucie gry było już 1:0 dla Arki. Niczym superekspress pomknął lewą stroną boiska Radosław Wróblewski. W 50-metrowym nieomal rajdzie minął kilku rywali i dośrodkował przed pole karne bełchatowian. Nadbiegający Tomasz Parzy strzelił mocno i precyzyjnie. Lech był bez szans na skuteczną interwencję. A chyba najbardziej szczęśliwym człowiekiem na stadionie był zdobywca gola. Dla Parzego był to wymarzony debiut w ligowym meczu Arki. Lepiej nie mógł zacząć.
Goście pierwszą szansę na wyrównanie mieli w 19 minucie gry. Gdyńskimi obrońcami zakręcił w polu karnym Janusz Dziedzic, ale piłkę po jego strzale odbił Krupski. Później dwukrotnie kwalifikacje Lecha sprawdzał Niciński, ale za każdym razem bramkarz GKS wychodził z tych opresji obronną ręką.
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy goście zaatakowali śmielej i pod bramką Arki zrobiło sie gorąco. Krupski pokazał jednak, że potrafi bronić w najtrudniejszych sytuacjach. Najwięcej oklasków zebrał w 38 min. meczu, kiedy odbił nogą piłkę po strzale z kilku metrów Mariusza Ujka. Siłą spokoju zaimponował także w 42 min. naprawiając błąd kolegów z obrony, którzy pogubili się i pozwolili oddać strzał z bliska Radosławowi Matusiakowi.
Skromne jednobramkowe prowadzenie do przerwy niczego jeszcze nie gwarantowało. Wiedział o tym bardzo dobrze grający w całym meczu Niciński. Jak przystało na kapitana postanowił szybko uspokoić grę. W 50 minucie ruszył niczym taran do prostopadłego podania w pole karne od Wróblewskiego, poradził sobie z atakującym go Edwardem Cecotem i mocnym strzałem po raz drugi w tym spotkaniu zmusił do wyciągnięcia piłki z siatki Lecha. 2:0 dla Arki i ogromna radość kilkutysięcznej publiczności.
Takiego kapitału gospodarze nie mogli już zmarnować. Wprawdzie bełchatowianie zerwali się jeszcze do walki, ale ani eksperymentalnie zestawiona defensywa Arki, ani Krupski w bramce nie popełnili błędów, które mogłyby odwrócić losy meczu. To raczej żółto-niebiescy mogli zdobyć jeszcze jedną bramkę, ale w 80 min, gry wprowadzony po przerwie Marcin Pudysiak zbyt długo zastanawiał sie w polu karnym, czy ma strzelać, czy podawać i ostatecznie jeden z obrońców gości zablokował piłkę po jego uderzeniu.
Arka wygrała zasłużenie, a to zwycięstwo jest tym cenniejsze, że teraz jest lepsza w ligowym dwumeczu z GKS. W Bełchatowie było bowiem 1:1. Ten bilans może mieć znaczenie na koniec sezonu, gdyby obie drużyny zakończyły rywalizację z tą samą ilością punktów.

Cytat meczu

- "Wąs" zdejmij Sobieraja z boiska - krzyknął w trakcie meczu do trenera Arki Wojciecha Wąsikiewicza jeden z kibiców zdenerwowany nieporadną interwencją obrońcy.
- I ciebie wpuszczę - odparował natychmiast Wąsikiewicz, zbierając za tę ripostę oklaski od tych, którzy słyszeli tą krótką wymianę zdań.

Prokom Arka Gdynia - GKS BOT Bełchatów 2:0 (1:0)

1:0 Tomasz Parzy (7 min.), 2:0 Grzegorz Niciński (50).
Żółte kartki: Dariusz Ulanowski (Arka) i Jacek Kuranty (GKS).
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów ok. 6 tys.
Prokom Arka: Krupski - Kościelniak, Kowalski, Sobieraj, Jakosz - Parzy (78 min. Pudysiak), Moskalewicz, Ulanowski, Wróblewski (75 Griszczenko) - Nawrocik (67 Pilch), Niciński.
GKS Bełchatów: Lech - Fonfara, Cecot Grodzicki, Klepczarek - Ujek (71 Omeonu), Kuranty, Strąk, Garguła, Dziedzic (82 Chi-Fon) - Matusiak (71 Nowak).

Gorzej kopaliśmy

Orest Lenczyk
trener GKS Bełchatów
- Ten mecz miał duże znaczenie dla obu drużyn. Niestety przegraliśmy. Dlaczego? Bo gorzej kopaliśmy piłkę. My chcieliśmy grać zbyt technicznie, koronkowo, a na tym boisku należało kopać piłkę do przodu i walczyć. Tak jak Arka, która zasłużenie sięgnęła po zwycięstwo. My musimy teraz szukać punktów w innych meczach.

Wymarzony wynik

Wojciech Wąsikiewicz
trener Arki
- To był trudny mecz z wymagającym przeciwnikiem. Nic dziwnego, że to zwycięstwo tak bardzo mnie cieszy. To wręcz wymarzony wynik w pierwszym wiosennym spotkaniu. To jednocześnie początek walki o pozostanie w ekstraklasie i wszyscy musimy zdawać sobie z tego sprawę. Cieszy mnie i to, że mimo kartkowych absencji nie zawiedli mnie ci piłkarze na których postawiłem.

Oceniamy piłkarzy Arki

Jarosław Krupski - wrócił do Arki i swój 102 mecz w ekstraklasie - a pierwszy w żółto-niebieskich - na pewno zaliczy do udanych. Kilka bardzo dobrych interwencji i dwie niezbyt pewne na przedpolu.
Ireneusz Kościelniak - dobra, solidna gra w defensywie. Może zabrakło prób wyjścia do przodu, ale w tym akurat meczu można mu to wybaczyć.
Łukasz Kowalski - pierwszy raz w życiu zagrał w ekstraklasie na środku obrony i pokazał, że i na tej pozycji można na niego liczyć. Pewniej jednak prezentuje się na prawej stronie bloku defensywnego.
Krzysztof Sobieraj - na pewno nie zawiódł, chociaż w kilku przypadkach mógł zachować sie bardziej pewnie.
Grzegorz Jakosz - skupiony na defensywie, więcej niż poprawny, ale podobnie jak Kościelniak nieobecny w grze ofensywnej.
Tomasz Parzy - gol i wszystko jasne. Udany debiut w Arce.
Dariusz Ulanowski - waleczny, ambitny, trochę chaotyczny. Pożyteczny dla drużyny.
Olgierd Moskalewicz - ten mecz, to sygnał, że to może być wiosna tego piłkarza. Z pochwałami jeszcze sie wstrzymam.
Radosław Wróblewski - dwie asysty, a szczególnie ta pierwsz, zaskarbiły mu uznanie gdyńskich kibiców. Oby tak dalej.
Damian Nawrocik - na kołyskę dla synka Oskara - po zdobytym golu - musi jeszcze zaczekać. To nie było boisko na sztuczki techniczne, ale pozytywnie trzeba odnotować umiejętność do gry zespołowej drugiego sobotniego debiutanta w barwach Arki.
Grzegorz Niciński - dobrze, że trener Wąsikiewicz zrezygnował z pomysłu, aby w tym meczu "Nitek" zagrał na stoperze. Dla mnie najlepszy piłkarz Arki w tym spotkaniu, co podkreślił zdobyciem 37 gola w historii swoich występów w ekstraklasie.
Grzegorz Pilch, Andrij Griszczenko i Marcin Pudysiak - pojawili się na boisku w ostatnich fragmentach meczu i... nie zawiedli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mbappe nie zagra z Polską?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto