Ten artysta długo czekał na sukces. Istniał całymi latami dla wąskich ostatnio kręgów miłośników tzw. piosenki literackiej. Dopiero płyta "Ave" postawiła Mirosława Czyżykiewicza w rzędzie znakomitości polskiej sceny muzycznej.
Jego recitale są wydarzeniami, bez względu na to gdzie i dla kogo śpiewa, bo w środowisku znany jest z tego, że zawsze występuje na pełną moc, nie uznając półśrodków...
Tak było i tym razem. W niedzielę miał recital w Teatrze Miejskim im. Gombrowicza. Kiedy wszedł na scenę, stanął w świetle reflektorów, kiedy zaśpiewał...
"Gdy już po wszystkich było egzaminach wspomniała mu, że mógłby wpaść wieczorem,była sobota, i ciasno tkwił korek w szyjce butelki czerwonego wina." ("Debiut" Josif Brodski)
Zawładnął publicznością niepodzielnie. Schowany w półcieniu, Czyżykiewicz śpiewa poezję, ale jest to śpiewanie mocne i męskie. Rozmowa z sobą samym, ze światem, z publicznością. Siła przyprawiona autoironią.
"Kiedy Cię spotkam, co Ci powiem, że byłaś światłem moim Bogiem, że szmat już drogi przemierzyłem. I byłaś wszędzie tam gdzie byłem". (Ave. Inspira)
Tego wieczoru usłyszeliśmy piosenki o miłości i przemijaniu. Były wśród nich tak znane jak "Pielgrzymi", "W stylu Horacego", "Giną ludzie", czy "Piosenka z pieprzykiem".
Czyżykiewicz, jako jeden z pierwszych bardów zaczął używać na scenie tzw. półplaybacków, którymi urozmaica swoje występy. Osobiście wolę, gdy śpiewa z zespołem, ale zapewne wtedy bilety byłyby znacznie droższe. Szkoda też, że nie usłyszeliśmy nowych piosenek.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?