Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SKM: - I want to buy a ticket. - Że co?

Aneta Niezgoda
Aneta Niezgoda
Długie kolejki, brak znajomości języków obcych wśród kasjerek, brud w pociągach, czyli problemy obcokrajowców z podróżowaniem po Trójmieście.

W minionym tygodniu Trójmiasto odwiedziła chyba rekordowa liczba zagranicznych turystów, którzy zjechali na Open’era i The Tall Ships Races. Postanowiłam sprawdzić, na jakie problemy mogą natrafić, gdy chcą się przemieścić z Gdańska do Gdyni. Choć polskim posługuję się nienajgorzej, przez jeden dzień udawałam, że nie mówię w ojczystym języku.

Gdańsk Główny

Jako osoba, która mieszka w Trójmieście od czterech lat, wiem, że w kasach PKP nie kupię biletu na kolejkę. Ale co szkodzi zapytać? Na Dworcu Głównym w Gdańsku nie było nawet kolejki. Podchodzę więc z uśmiechem do pani w okienku i proszę po angielsku o bilet do Gdyni. Pani zrozumiała chyba tylko, że celem podróży jest Gdynia i pokazuje okienko Informacji, gdzie niestety czeka już kilka osób. W punkcie Informacji kompetentna pani pyta, dokąd chce jechać. Radzi mi, aby udała się do kas SKM, które są w tunelu, bo to inny przewoźnik.

Hmm, nie było tak źle, choć dla obcokrajowców niezrozumiałe jest, że w dworcowej kasie nie kupią biletu na kolejkę. Za radą udaję się do Centrum Obsługi Klientów SKM. Wnętrza są odnowione, tylko dwie osoby w środku. A na szybie oddzielającej klientów od obsługi widnieje nawet kartka, która informuje, że należy skasować bilet przed odjazdem.

"O, tu mi się podoba. Pewnie nie będę miała problemu z kupnem biletu" - myślę. Jakież było moje zdziwienie gdy na hasło "I want to buy a ticket" pani w okienku zrobiła wielkie oczy i zapytała "Że co?".

Tłumaczę powoli po angielsku, że jadę do Gdyni i jestem studentką, chcę jeden bilet (pokazuję na palcach). - Do Gdyni Głównej pani jedzie? - ciągnie dalej kobieta. Obcokrajowiec by tego pytania nie zrozumiał, ale przytakuję, że tak. Przy wyjściu zatrzymuje mnie jeszcze młody chłopak i pokazuje, że muszę jeszcze skasować bilet. Jakość mojego "dziękuję" chyba go trochę zdziwiła.

Gdańsk Oliwa

Wybranie odpowiedniego pociągu to też nie całkiem prosta sprawa. Niby coś tam mruga, ale ktoś nie wprawiony może światełka nie zauważyć. Trafiam akurat na nowy pociąg, który jedzie do Słupska. Wchodząc do środka zaczepia mnie grupka Niemców z pytaniem, czy tym pociągiem dojadą do Sopotu. Odpowiadam, że jak najbardziej. Pytam, czy nie mieli problemu z kupnem biletu.

- Za pierwszym razem tak. Poszliśmy do tunelu i tam panie nas za bardzo nie rozumiały. Dostaliśmy bilet, ale nie wiedzieliśmy, że mamy go skasować. Na szczęście zobaczyliśmy, że inni je kasują. Teraz kupiliśmy w automacie i jest spokój - tłumaczy Sami.

Wysiadam w Oliwie, gdzie często kupuję bilety. Spodziewam się długiej kolejki i faktycznie na dworcu czeka tłum. Po 10 minutach podchodzę wreszcie do kasy. Tłumaczę, że chcę jechać do Gdyni. Sympatyczna pani, która jednak nie umie dobrze mówić po angielsku, pyta się mnie, czy bilet ma być normalny czy studencki? Odpowiadam, że nie rozumiem pytania. Czekające za mną osoby się niecierpliwią, ale ja do końca gram swoją rolę. Do pomocy przychodzi młoda pracownica, która prostą angielszczyzną tłumaczy mi, co i jak.

Gdynia Główna

Do Gdyni wiezie mnie jedna z kilku najstarszych kolejek, nazywana przeze mnie "cysterną". To, że pociąg w ogóle się porusza, jest jego jedyną zaletą. Brud, smród, niewygodne siedzenia. Gdy dojeżdżam do Gdyni, cieszę się, że mogę wreszcie z niego wysiąść.

Podobnie jak w przypadku Gdańska Głównego, w kasach PKP nie kupimy biletu na kolejkę. Można je dostać tylko w kioskach bądź budce, która ustawiona jest w pobliżu kas PKP. Punkt ten jest malutki i ciasny. Gdy na kupno biletu oczekuje spora grupa osób, robi się trochę klaustrofobicznie.

Niezrażona poprzednimi trudnościami, proszę o bilet. Przecież tysiące obcokrajowców, którzy przewinęli się ostatnio przez tę kasę, musiało dać sobie radę. Ja też mogę. Kasjerka z Gdyni, podobnie jak koleżanki z innych stacji, również ma wyraźne problemy ze zrozumieniem, o co proszę. Pomaga uśmiech i hasło "one student ticket to Oliwia". Jakaś pani za mną woła do kasjerki "Da jej pani bilet za 1,95 zł". Płacę i wychodzę, ciesząc się, że to już koniec.

Kasjerki znają języki w stopniu dostatecznym

Współczuję zagranicznym turystom. Już na starcie, przy kupnie biletu spotykają się z brakiem zrozumienia. Do tego dochodzą dziwne godziny pracy kas. Niewiele z nich otwartych jest wieczorami i w nocy. Kupno biletu w automacie jest problematyczne dla mieszkańców Trójmiasta, a co dopiero dla obcokrajowców. Można oczywiście ustawić język angielski przy kupnie, ale już opcja "pomoc" dostępna jest wyłącznie w języku polskim. No i trzeba mieć drobne, bo często maszyna nie wydaje reszty. Skąd wziąć o 2 w nocy drobne? Polak pokombinuje, obcokrajowiec będzie miał spore kłopoty. Jest jeszcze opcja kupna u konduktora. I to chyba wydaje się najpewniejsza forma zakupu biletu. Za którą trzeba jednak dopłacić.

Byłam jednak mile zaskoczona, gdy w trudnych sytuacjach do pomocy zgłaszali się Polacy, często nawet nie musiałam ich prosić. Jeśli pojawiały się jakieś docinki, to w kierunku kasjerek. Ja nie usłyszałam żadnej uwagi. Myślę, że to zwykli mieszkańcy Trójmiasta są głównym źródłem wiedzy dla turystów, bo na pomoc obsługi SKM nie ma niestety na razie co liczyć.

- Z moich informacji wynika, że nasze kasjerki, władają językiem angielskim w stopniu dostatecznym, aby porozumieć się z klientem z zagranicy - mówi Lucyna Bujnicka, rzecznik SKM. - Znajomość choć jednego języka obcego jest jednym z wymogów przy ubieganiu się o to stanowisko - dodaje.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto