Skutecznie tylko do przerwy

Koszykarze Czarnych Słupsk dzielnie radzili sobie na własnym parkiecie w spotkaniu z mistrzem kraju, Ideą Śląskiem Wrocław. Po 20 min remisowali 35:35. Ostatecznie przegrali 70:79 (13:18, 22:17, 16:25, 19:19). Kibice żegnali jednak swój zespół gorącymi oklaskami. W słupskim zespole należy odnotować debiut Gintarasa Stulgi.

W pierwszej kwarcie, poza początkiem (2:0 dla gospodarzy), prowadzili wrocławianie. Nasi zawodnicy fatalnie wykonywali rzuty wolne. Gdyby nie życiowa forma Zbigniewa Białka, na pewno po 10 min przewaga Śląska byłaby wyższa. W drugiej kwarcie Białkowi próbował dorównać Rafał Frank. To głównie ich zasługa, że po 20 minutach na tablicy pojawił się remis.

Zejście do szatni na lepsze wyszło wrocławianom, którzy, jak powiedział później ich szkoleniowiec Zvi Sherf, w końcu zaczęli grać "swoje". Po kilku udanych akcjach zakończonych punktami m.in. Pawła Wiekiery i Macieja Zielińskiego - Śląsk "odskoczył" drużynie słupskiej. Kiedy Danny Lewis raz za razem skutecznie rozmontowywał defensywę Czarnych, nikt się nie dziwił, że Śląsk wygrał 25:16. Ostatnia kwarta to już gra kosz za kosz. Mistrz Polski kontrolował wydarzenia na parkiecie.

CZARNI: Białek 22 (2), Jarutis 10, Frank 10, Wilson 9, Frasunkiewicz 8 (1) - Stulga 6, Arabas 3 (1), Vaskys 2, Krivonos.

IDEA: Zieliński 15 (3), Giedraitis 11, Holcomb 11, Kul 2, Miglinieks - Lewis 13 (2), Wiekiera 12, Adomaitis 8, Tomczyk 7 (1).

Sędziowali: Andrzej Zalewski (Poznań) i Tomasz Trawicki (Szczecin). Widzów 2500.

Tadeusz Aleksandrowicz

trener Czarnych Słupsk

- Przeciwnik był lepszy. Musieliśmy zagrać na 120 procent własnych możliwości. W decydujących momentach zabrakło nam sił. Zbyt rzadko trafialiśmy za trzy punkty. Poza tym nie najlepiej wykonywaliśmy rzuty wolne. Pod tablicami dotrzymaliśmy kroku wrocławianom.

Tabela

1. Idea

3. Anwil

3. Prokom Trefl

4. MKS Pruszków

5. Polonia

6. Stal

7. Noteć

8. Start

9. Azoty

10. Legia

11. Czarni

12. Komfort