Trójmiasto może stracić kilka koncertów gwiazd muzyki
- Z racji tego, że negocjacje zostały zakończone, ale nie wiemy kiedy i czy umowa z nami zostanie podpisana, nie możemy ujawnić szczegółów, ale mówię tu o wielkich nazwiskach, które przyciągnęłyby tłumy. Jasne dla nas było, że od dnia podpisania umowy, od razu informujemy o zaklepanych koncertach, aby hala przynosiła jak największe zyski. Teraz staje to pod znakiem zapytania - mówi Marcin Wojczyński, zastępca dyrektora zarządzającego SMG Polska.
Jak dodał Wojczyński, w ciągu 4,5 roku negocjacji przedstawiciele firmy odbyli 35 spotkań z władzami. 26 lutego SMG zostało wybrane jako preferowany oferent w przetargu. Po kolejnych rozmowach inwestor zaakceptował wszystkie warunki zaproponowane przez miasta.
- Sądziliśmy, że umowa zostanie szybko podpisana, natomiast bez jakiegokolwiek uprzedzenia ze strony gdańskich i sopockich władz lub też spółki celowej odpowiedzialnej za przeprowadzenie postępowania przetargowego i wybór operatora, rozpoczęto publiczną dyskusję o możliwych zamiarach odstąpienia od zawarcia umowy - tłumaczy Wojczyński.
Gdańsk i Sopot wahają się, czy przyjąć warunki SMG
Chodzi m.in. o wypowiedź prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego, który stwierdził w ubiegłym tygodniu, że warunki zaproponowane przez SMG są nie do przyjęcia. Zarządzaniem spółki miałaby się zająć istniejąca już miejska spółka Wielofunkcyjna Hala Widowiskowo-Sportowa Gdańsk Sopot.
- Negocjacje w imieniu władz Gdańska i Sopotu prowadzi zarząd hali i to on może ocenić postępy w negocjacjach - mówi Magdalena Jachim, rzeczniczka Urzędu Miasta w Sopocie.
Jednak Magdalena Sekuła, prezes spółki Wielofunkcyjna Hala Sportowo-Widowiskowa Gdańsk-Sopot, nie chce zdradzić, czy oferta SMG zostanie przyjęta czy nie.
- Nie chcę na razie komentować sprawy. Przygotujemy specjalne oświadczenie. Mogę jedynie potwierdzić, że negocjacje zostały faktycznie zakończone. Problemem w podjęciu decyzji okazała się cena, ale nie chcę wyrokować co dalej - tłumaczy Magdalena Sekuła.
- Negocjacje z firmą SMG trwają, chociaż są bardzo ciężkie. Nie ulegniemy żadnej presji. Jeżeli podpiszemy kontrakt, to tylko taki, który będzie korzystny dla mieszkańców Sopotu i Gdańska. Nie możemy zgodzić się na umowę, która byłaby bardzo kosztowna, nie gwarantowała zysku i nie przenosiła na operatora żadnego ryzyka - tłumaczy z kolei Antoni Pawlak, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Gdańska.
Hala bez operatora?
Umowa miałaby obowiązywać 10 lat. Miasto chciało, aby wysokość prowizji pobieranej od SMG była zależna od zysków. SMG natomiast nie chce partycypować strat i woli stałą kwotę wynagrodzenia. SMG zobowiązało się również do wynajmu hali w wymiarze 150 dni w danym roku trwania umowy. Gdańscy i sopoccy radni podjęli uchwały, w których znalazły się zapisy o dofinansowaniu hali z budżetów obu miast, w wysokości 1,5 mln złotych od każdego miasta, w zamian za nadanie spółce prawa do dzierżawy gruntów z halą przez najbliższych dziesięć lat. Prawdopodobnie na tym się nie skończy. Przez pierwsze lata funkcjonowania hali miasta będą musiały dofinansować obiekt kolejnymi milionami.
- Sądziliśmy, że wszystko zostało ustalone. Wciąż mamy nadzieję, że wypowiedzi władz Sopotu są nieporozumieniem i umowa zostanie podpisana. Im później to nastąpi, tym maleć będą szansę na szybką organizację dużych wydarzeń kulturalnych czy sportowych - uważa Wojczyński.
Nasza akcja: Ale obciach! | PGE Arena Gdańsk | Przewodnik |
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?