Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stała cena książek metodą na spadek czytelnictwa?

Redakcja
Polska Izba Książki proponuje ustawę, której celem jest ...
Polska Izba Książki proponuje ustawę, której celem jest ... sxc.hu/hortongrou
Według Polskiej Izby Książki wprowadzenie stałych cen na nowości czytelnicze może skłonić Polaków do czytania. Trudno jednak zgodzić się z tak karkołomną logiką.

Podczas tegorocznych Targów Książki w Krakowie ogłoszony został przez dyrektor generalną Państwowej Izby Książki Grażynę Szarszewską-Khul pomysł wprowadzenia ustawy regulującej ceny nowości wydawniczych. Propozycja opiera się na ustawach obowiązujących m.in. we Francji, Portugalii, Grecji, Niemczech czy Austrii. Książka pojawiająca się na rynku miałaby przez półtora roku jednakową cenę bez względu na księgarnię, w której będzie sprzedawana. Cena ustalana jest przez wydawcę i przez cały "okres ochronny" nie może być obniżona przez rabaty.

W jaki sposób odnosi się to do czytelnictwa? Według pomysłodawców ustawa ma się przyczynić do zwiększenia dostępności książek a także urozmaicenie oferty wydawniczej. I to właśnie te tłumaczenia wzbudzają najwięcej kontrowersji.

Niski poziom czytelnictwa w Polsce nie wynika z niedostępnością książek – przecież można dostać je w kioskach, hipermarketach, dyskontach, a nawet na stacjach benzynowych po cenach często dużo niższych niż w księgarniach.

- Obecnie wszędzie można kupić przede wszystkim hity czytelnicze, szybko rotujące, krótko żyjące publikacje o charakterze popularno-rozrywkowym. Głównie wybrane tytuły beletrystyczne, których w Polsce rocznie wydaje się około 200–300. Ustawa ma zapewnić szeroki dostęp do bardziej zróżnicowanej oferty oraz wydłużyć żywotność wartościowych tytułów - tłumaczy Grażyna Szarszewska-Khul. - Dziś niedostępne są ważne publikacje np. z lat '90., gdyż istniejący system dystrybucji książki nie jest efektywny i nie pozwala na wypracowanie nadwyżki, która umożliwi inwestycje w wolniej rotujące tytuły - zaznacza.

Zdaniem Grażyny Szarszewskiej-Khul istnienie dużej liczby księgarń i szerokiej ekspozycji tytułów w księgarniach to podstawa rozwoju dobrej, różnorodnej oferty wydawniczej. - Nie cieszmy się spiralą nowości, wzrostem ich liczby, bo to w dużej mierze tanie hity, a nie różnorodna, wartościowa oferta wydawnicza. Trzeba koniecznie zatrzymać systematyczny spadek liczby księgarni - alarmuje.

Niechęc do czytania książek jest jednak problemem społecznym wywoływanym przez bardzo różne przyczyny – od zaniżanego wciąż poziomu edukacji średniej i wyższej, przez brak czasu, przyzwyczajenie do krótkich i szybko zdobywanych informacji, popularność innych form rozrywki, aż po ceny książek. Warto wspomnieć przy tej okazji, że podniesienie VAT-u na książki spowodowało wzrost ceny detalicznej o 10 proc. i spadek czytelnictwa o 8 proc.

To o czym przy okazji dyskusji nad propozycjami PIK-u nie mówi się głośno, to fakt, że wprowadzenie ustawy najprawdopodobniej przyczyni się do wzrostu cen bestsellerów, bo wydawcy tymi pozycjami będą starali się naprawiać dziury w budżecie spowodowane przez wydawanie książek niskonakładowych – poezji i tak zwanej literatury "ambitnej". Ponowny wzrost cen raczej nie przyczyni się do nakłonienia kogokolwiek do czytania.

Szarszewska–Khul zaprzecza jednak, że ustawa mogłaby przyczynić się do wzrostu cen. - Stała cena na nowości przez pewien czas nie poskutkuje wzrostem cen. Wprost przeciwnie. Obniżkę umożliwi taka sama cena obowiązująca w księgarni i np. markecie – małe księgarnie nie będą bały się zamawiać książek i nie będą oskarżane o zawyżanie cen. Dla wydawcy oznacza to większą liczbę zamówień, a to z kolei umożliwia zaplanowanie większego nakładu książki i obniżenie kosztów jednostkowych. Pamiętajmy także o tym, że wydawcy konkurują między sobą i muszą – decydując o cenie - uwzględniać warunki rynkowe - tłumaczy Szarszewska–Khul.

Ciekawym jest również, że w państwach, w których ustawa nie obowiązuje (m.in. Czechy, Szwecja, Dania) czytelnictwo jest dużo wyższe niż w państwach, w których wprowadzono podobne regulacje. Faktem jest natomiast, że z mapy polskich sklepów znikają księgarnie - w 2010 r. było ich 2450, w 2012 - 1800. Niestety te alarmujące dane nie uwzględniają tego, że w ich miejsce pojawia się coraz więcej księgarni internetowych, często proponujących korzystne ceny właśnie ze względu na to, że nie utrzymują fizycznego sklepu.

Pomysłodawcy ustawy stale powtarzają, że mają na celu dobro czytelnika, jednak wydaje się, że na proponowanych zmianach skorzystają przede wszystkim wydawcy i właściciele małych księgarni. PIK zaprzecza tym zarzutom i odpowiada, że stała cena będzie dotyczyć tylko nowości wydawniczych i jedynie przez pewien czas. Przy tym: nowości stanowią 20–2 proc. oferty na rynku. Na regulacji zyskują księgarze najbardziej, gdyż mają stabilniejsze warunki działania i mogą wygrywać jakością obsługi. Według PIK czytelnicy nie stracą.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto