Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stocznia Gdańsk: Czy będzie dobrze?

Jarek Kowal
Jarek Kowal
Spośród trzech stoczni zagrożonych bankructwem, największą szansę na ocalenie ma gdańska. Jest najmniejsza, już sprywatyzowana, ma wielkie znaczenie symboliczne i historyczne.

- W Stoczni Gdańskiej pracuję od 42 lat i przeżyłem bardzo dużo - powiedział nam dziś Paweł Maciejewski. - Działo się tu już tak wiele, że obecne zawirowania nie robią na mnie wrażenia. Wiem, że wszystko się dobrze skończy i pracownicy na tym nie ucierpią.

Ten opymizm może dziwić, biorąc pod uwagę, że z powodu swoich kłopotów, stocznie są od tygodni na ustach wszystkich.

Historia kryzysu

Pierwsze pechowe umowy Stocznia Gdynia (a co za tym idzie, należąca wówczas do niej Stocznia Gdańsk) podpisała na początku 2000 roku. Nic jeszcze nie zapowiadało fatalnych wydarzeń, które właśnie dobiegają końca.

Wielomilionowe straty stoczni, według jednych, są wynikiem złej polityki rządu - dopuszczenia do znacznego spadku wartości dolara oraz niemal trzykrotnego podwyższenia cen za stal. Inni natomiast winę upatrują w nierentownym profilu produkcyjnym. Trójmiejskie stocznie produkują przede wszystkim kontenerowce oraz samochodowce - statki, które armatorzy znacznie taniej mogę kupić w Chinach czy Korei.

Jak ratować stocznie?

Zdaniem części obserwatorów, być może skoncentrowanie się na budowie statków specjalistycznych (np. chemikaliowców czy statków służących do badań sejsmicznych) okazałoby się skutecznym lekarstwem dla trójmiejskiego przemysłu okrętowego.

Innym pomysłem ratunku (zaprezentowanym przez spółkę ISD) jest ponowne połączenie stoczni w Gdańsku i w Gdyni.

Jeśli żaden z projektów nie zaskarbi sobie uznania Komisji Europejskiej stocznie będą zmuszone do oddania pomocy publicznej, jaką przyjęły po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Będzie to dla nich równoznaczne z bankructwem.

Stocznia to zatrudnieni w niej ludzie

Nie można jednak zapominać, że kłopoty stoczni to nie tylko problemy finansowe i kryzys przemysłu okrętowego w Polsce. Stocznia to przede wszystkim setki ludzi pracujących dla niej często od wielu lat. Zapytaliśmy pracowników Stoczni Gdańsk jak widzą swoją przyszłość:

- Pracy jest bardzo dużo - mówi Paweł Maciejewski - Co chwile pojawiają się nowe zamówienia i czasem brakuje nawet rąk do roboty. Jesteśmy cenioną placówką w Europie i to pozwoli nam się utrzymać.

Niektórzy stoczniowcy pozostają optymistami, a w ewentualnym bankructwie Stoczni Gdańskiej niektórzy specjaliści dostrzegają największą szansę jej odnowy. Ich zdaniem, produkcja będzie kontynuowana przez syndyk, który przejmie kontrolę nad stoczniami póki nie znajdzie się nowy inwestor.

Nie wszyscy jednak wierzą w to, że zakład zostanie uratowany. Część pracowników obawia się masowych zwolnień.

Ludzie się boją

- W Stoczni jest coraz gorzej - powiedział nam dziś Władysław Kowalczys. - Mimo, iż pracuje tu już kilkanaście lat to czuje się tu źle. Poważnie myślę nad zmianą pracy, ale nie wiem czy coś znajdę dla siebie w końcu nie mam wykształcenia.

- Zastanawiam się nad tym wszystkim - mówi Michał Toborczyk, jeden z młodszych pracowników Stoczni. - Z jednej strony praca jeszcze jest, ale nie wiem co będzie jutro, pojutrze czy za tydzień.

- Obecna sytuacja jest bardzo niepokojąca, bo jeśli faktycznie zamkną stocznie, masa ludzi straci pracę. Ja też, chociaż pracuję tu od 1977 roku i przeszedłem wiele szczebli pracowniczych - powiedział MM-ce Henryk Mieczysławski. - Od jakiegoś czasu następuje naturalna redukcja etatów. Wiele osób odchodzi na emeryturę a w ich miejsce przyjmuje się mniejszą liczbę pracowników.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto