Wybierasz się na koncert? Kliknij "Polecam"! |
W latach 90-tych szwedzki Tiamat wyraźnie ewoluował z zespołu, który kojarzony był z typowym death metalem w jedną z najważniejszych kapel grających muzykę z pogranicza gothic, doom i black metalu. Jak się okazało, takie połączenie stylów w ciągu lat zapewniło szwedom miano niekwestionowanych gwiazd.
Jedyną częścią Tiamatu, która w ciągu ponad 20 lat istnienia zespołu pozostała niezmienna jest Johan Edlung, wokalista, gitarzysta i klawiszowiec. Tiamat powstał w 1988 roku i pierwotnie nazywał się Treblinka. Pod tą nazwą zespół wydał dwa dema: "Crawling in Vomits” oraz "Sign of the Pentagram”. Gdy muzycy odkryli, że w USA istnieje już zespół o takie nazwie, wiadomo było, iż potrzeba czegoś nowego. Wybór padł na Tiamat. Nazwę zaczerpnięto z mitologii sumeryjskiej w której Tiamat była boginią chaosu.
Już pod nową nazwą, w 1990 roku zespół wydał swój pierwszy album "Sumerian Cry”. Zespół, niezadowolony z tego jak prowadzona była dystrybucja ich płyty, postanowił zmienić wydawcę i w 1991 roku, już pod skrzydłami Century Media, szykował się do wydania kolejnej płyty - "The Astral Sleep”. Przyszłość pokazała, że ten album był jednym z początków tworzenia się nowego rodzaju muzyki - gothic metalu. Wydawnictwo okazało się przełomem dla zespołu. Ten i następny album, "Clouds”, pozwoliły Tiamatowi zagrać swoją pierwszą trasę koncertową.
Edlund jednak miał dość dotychczasowych członków zespołu. Zarzucał im niedostateczne zaangażowanie, co skończyło się wyrzuceniem ich z kapeli. Zastąpił ich muzykami studyjnymi i zaczął pracę nad kolejnym albumem, który według jego słów Johana miał być dla zespołu przełomem. I jak się okazało, miał rację. Wydane w 1995 roku "Wildhoney” okazało się kamieniem milowym w twórczości zespołu. Był to album niezwykły, o którym często mówiono, że gotycki klimat spotkał się klimatem Pink Floyd na niespotykaną dotąd skalę.
Jednak kolejne albumy - "A Deeper Kind of Slumber” oraz "Skeleton Skeleton” podzieliły fanów Tiamatu. Przeważały tam elektronika czy nastrojowy rock dotąd niespotykane w twórczości zespołu. Mimo to, niektóre piosenki (np.“Brighter than the sun”) stały się hitami. Dlatego wielu jednak doszukało się nawiązań do wcześniejszej twórczości i mimo wszystko z niecierpliwością oczekiwano kolejnego albumu. Ukazał się on w 2002 roku i nosił nazwę "Judas Christ” i niestety był zupełnym niewypałem. Niewiele różniło się również przyjęcie kolejnego krążka - "Prey”. Wydany w podobnym klimacie, również nie zyskał sobie tylu fanów, ilu z pewnością życzyłby sobie Edlund. Dopiero ostatnie wydawnictwo (“Amanethes” z 2008 roku) przerwało złą passę i pozwoliło Tiamatowi na powrót na szczyty.
Historię zespół ma więc ciekawą i niezwykle zawiłą. Ale powinno to tylko zachęcić do przyjścia na koncert, bo na pewno usłyszeć będzie można większość największych hitów zespołu. W dodatku nie trzeba ruszać się z trójmiasta. Okazja doskonała - już 10 grudnia w Centrum Stoczni Gdańskiej.
Tiamat zawita do nas z licznym gronie zespołów supportujących go. Będą to: niemiecki Orden Ogan, szwajcarski Stoneman oraz trójmiejskie Chassis.
Zobacz też:
- Late of the Pier klapa set
- UnsraW i Empire w Parlamencie [zdjęcia]
- UnsraW i Empire zatrzęśli Parlamentem
Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Wiadomości
Sylwester w Trójmieście | 7 nadziei | Wygraj 500 zł | Piłkarska Ekstraklasa | Praca TrójmiastoDrogowe Miasto | Koncerty | Matura 2011 |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?