Tłusty Czwartek: Gdynia cała w pączkach

W ten dzień odchudzający się nie mają łatwego życia. Ze wszystkich zakątków miasta kuszą, przypominające o Tłustym Czwartku, wielkie kolorowe napisy, zapach pączków unosi się w powietrzu, a tłum ludzi zdaje się świadczyć o wysokim kunszcie trójmiejskich cukierników. Bardzo niewielu oprze się słodkiej, krągłej pokusie. Pączka nie kupią tylko ci, którzy z niektórych względów nie mogą.

- Ze względów zdrowotnych nie jem pączków, są za tłuste - wzdycha ze smutkiem pani, która właśni wyszła z gdyńskiej cukierni Sowa. - Ale za to kupiłam babkę jogurtową i prawie kilogram sernika. Wydałam prawie 40 złotych, ale myślę, że warto.

Koszt jednego pączka to od około złotówki w tańszych punktach (np na dworcu) do prawie 2.50 (cukiernia Adam Sowa, Pączuś - gorące ciastko de lux, z czekoladą i wiśniami). Najpopularniejszym nadzieniem w dalszym ciągu jest dżem różany, ale gdzieniegdzie można też dostać pączki z adwokatem, farszem jabłkowym, budyniem, a nawet kokosem.

- Poproszę dwa razy po dziesięć - zamawia pani Kasia, która w kolejce w gdyńskiej Justynce stała prawie 40 minut. - Czy tyle zjemy? Oczywiście, ja dzisiaj zjadłam już cztery. Mój syn na pewno dałby radę pożreć nawet dwa razy tyle.

Tłuste, gorące (a więc najtrudniejsze do spalenia), ale i pyszne pączki liczą sobie przeciętnie 200 kalorii. Żeby je spalić, powinno się przez ponad kwadrans biegać albo spędzić pół godziny intensywnie pływając.

Pączki spalimy też... biegając po mieście w poszukiwaniu najmniejszej kolejki do którejś z ulubionych cukierni. W Tłusty Czwartek wszystkim tym, dla których łakocie to chleb powszedni, a także tym, którzy jedzą słodkości tylko od święta życzymy smacznego!

Czytaj też:

• Dzień Dozwolonego Obżarstwa
• Ile zjadłeś pączków? [sonda wideo]
• Pączki na jutro prawie gotowe