Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot zdeklasował Polonię 2011

Redakcja
Kibice koszykówki z Sopotu mogą być zadowoleni. Trefl rozgromił Polonię 2011 106:78. Była to druga wygrana z rzędu, po okresie słabszej gry sopocian.

Przed tym spotkaniem w zespole Trefla zaszło parę ważnych zmian. Przede wszystkim do grona sponsorów dołączyła nowa spółka ,,Lotos” wyraźnie poprawiając sytuację finansową klubu. Do drużyny dołączył nowy rozgrywający, George Tsintsadze Gruzin z przeszłością w lidze rosyjskiej. Także sportowo sopocianie ,,wyszli na prostą” zwyciężając w poprzedniej kolejce 65:69 ze Stalą Stalowa Wola. Z drugiej strony poloniści to najmłodsza drużyna ligi, która mimo niskiej pozycji w tabeli, bardzo często sprawia problemy wyżej notowanym zespołom.

Dużo kombinacji
Pierwsza kwarta była popisem szybkiej, kombinacyjnej gry, ze strony obu zespołów. Przez długi okres gry, sopocianie nie potrafili uzyskać wyraźnej przewagi, co więcej na 5 minut przed końcem kwarty po trafieniu Berishy z półdystansu to goście wygrywali już 9:13. Jednak na krótko, gdyż zaraz potem Lawrence Kinnard popisał się niesamowitą akcją. Najpierw bez problemu zapunktował spod kosza, by zaraz potem skutecznie wyłuskać piłkę przeciwnikowi i podać do Malesy, który skutecznie rzucił zza linii 6,25. Zresztą był to dzisiaj wyraźnie dzień tego młodego Polaka. W całym meczu trafił pięć trójek i z 21 punktami był bezapelacyjnie najlepszym graczem Trefla. Po tym efektownym odrobieniu strat gospodarze wyraźnie poprawili grę w obronie.

Sopocianie do końca kwarty stracili już tylko pięć punktów jednocześnie wpisując na swoje konto dziewięć oczek. Ostatecznie Trefl wygrał pierwszą część meczu 23:17.
Warto zaznaczyć, że już w pierwszej kwarcie zagrał nowy nabytek Trefla. George Tsintsadze. Pokazał parę ciekawych zagrań, jednak widać jeszcze drobne niedociągnięcia i brak porozumienia z partnerami.

Najlepsza kwarta w tym sezonie

Druga kwarta była prawdopodobnie najlepszą jaką było można zobaczyć w tym sezonie w hali 100-lecia. Zaczęło się od skutecznego rzutu Kolowca, jednak zaraz potem rozpoczął się koncert rzutów za trzy. W ciągu całej kwarty mogliśmy zobaczyć w sumie dziewięć udanych rzutów zza linii 6,25 z czego większość autorstwa graczy Trefla. Brylowali w nich głównie Kinnard, Malesa, oraz Hlebowicki. W sumie sopocianie w całym meczu oddali 18 celnych rzutów za 3 popisując się niesamowitą skutecznością 62%.

Poloniści dzielnie walczyli, jednak byli bez szans przy tak świetnie prosperującej obronie i takiej skuteczności w rzutach z dystansu. Gwoździem do trumny była akcja przy stanie 42:30. Najpierw Hawkins skutecznie umieścił piłkę w koszu zza linii 6,25, by zaraz potem odebrać ją Śniegowi i zanotować asystę do Kinnarda, który popisał się efektowną paką. Od tamtego momentu było już wiadomo, że poloniści nie odrobią tak dużej starty, do końca kwarty, udało im się rzucić już tylko dziewięć punktów i Trefl przy wyniku 56:38 mógł spokojnie schodzić na przerwę do szatni.

Jak w NBA

Po powrocie na boisko, obraz gry znacząco się nie zmienił. To po stronie sopocian była inicjatywa i mimo że gospodarze byli w komfortowej sytuacji, to nie odpuszczali rywalowi. Wyraźnie widać było, że gra sprawia im przyjemność. Zresztą co chwilę uprzyjemniali widowisko kibicom, wykonując bardzo efektowne akcje, takie jak ta z początku trzeciej kwarty, gdy Kinnard wykonał klasycznego alley-up'a po podaniu Hawkinsa.

W drużynie rywali wyraźnie wybijali się obaj podkoszowi Karwowski i Bigus. Szczególnie pojedynki tego drugiego z Kuzminskasem były miłą alternatywą dla tego zdominowanego przez rzuty z dystansu meczu. Także młode nadzieje polskiej koszykówki Śnieg, Berisha i Pamuła pokazali się z dobrej strony.
Jednak to w jaki sposób zagrali sopocianie zupełnie uniemożliwiło gościom nawiązanie jakiejkolwiek rywalizacji. Gospodarze całą trzecią kwartę systematycznie powiększali przewagę, choć i tak trener Muiznieks dawał odpocząć swoim najlepszym graczom. Zupełnie ni było widać braku Kitzingera, Kinnarda czy Kuzminskasa. Świetnie zastępowali ich Kadziulis, Malesa i Ratajczak. Ostatecznie kwarta zakończyła się wynikiem 81:56.

Pogoń za setką

Ostatnia odsłona meczu to ciągła pogoń za "setką", przez rozszalałych graczy Trefla. Po rzutach Ratajczaka, Malesy na 7 minut przed końcem meczu zrobiło się już 90:65 i widać było, że wszyscy kibice, oraz zawodnicy, liczą na zdobycie tych magicznych stu punktów. Po rzucie Kadziulisa zza linii 6,25 w 36 minucie meczu było już 99:70. I nikt nie wątpił już, że setka pęknie dzisiejszego wieczoru.

Jednak jak na ironię tak jak przez cały mecz piłka wpadała bez problemu, tak od rzutu Kadziulisa każda akcja kończyła się niepowodzeniem. Próbowali Kowalczyk, Hlebowicki i Malesa, wreszcie na dwie minuty przed końcem meczu Tsintsadze celnie rzucił za trzy i w całej hali rozległ się krzyk szczęścia z paru setek gardeł. Piłkę jeszcze dwukrotnie umieścił w koszu Malesa i cały mecz zakończył się rekordowym wynikiem 106:78.

Ocena Przemka Wrzoska

Na plus:
Postawa Malesy. Muszę przyznać, że z kolejki, na kolejkę Paweł robi coraz większe postępy. Jeśli utrzyma formę to Trefl ma materiał na solidnego kadrowicza. Jednak cały czas musi pracować nad swoją boiskową inteligencją. Ma świetnie ułożoną rękę, ale zdarzają mu się pomyłki, głupie faule i dziwne decyzje.

Postawa wszystkich graczy. Bez wyjątku zagrali dzisiaj świetny mecz. Stefanski jak zwykle był dobrym duchem drużyny, Hlebowicki wprowadził potrzebne doświadczenie, Hawkins grał to co powinien grać i wyraźnie widać, że czuje presję, spowodowaną obecnością nowego rozgrywającego. Kadziulis tworzył świetną parę z rozgrywającym, Kinnard nadal mnie zadziwia swoimi możliwościami psychoruchowymi i tylko szkoda, że każdy gracz miał maksymalnie 20 minut na pokazanie swoich umiejętności, bo chciało się ich dziś widzieć dłużej. Może Kitzingerowi nie wychodziło dziś wszystko, lecz na pewno nie zagrał na minus, po prostu miał pecha i to koledzy w większości wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów

Trener Muiznieks. Zasługuje na osobną laurkę. Bo tak idealnie wyważonej drużyny dawno nie widziałem. Częste rotacje, trafione zmiany no i znakomite zgranie zespołu. Widać, że każdy wie co ma robić na boisku.

Na minus:
Brak minusów, też jest jakimś minusem.

Można się tylko przyczepić do ilości kibiców. Były niestety puste miejsca. Można to zwalić na atrakcyjność rywala, jednak właśnie po takich meczach widać jaki drużyna ma potencjał kibicowski i niestety jeszcze sporo pracy przed sopockimi działaczami.

Trefl Sopot - Polonia 2011 Warszawa 106:78 (23:17, 33:21, 25:18, 25:22)

Trefl: Malesa 21, Kinnard 17, Kadziulis 13, Hawkins 12, Hlebowicki 12, Kuzminskas 11, Ratajczak 6, Stefański 6, Tsintsadze 5, Kitzinger 3, Kowalczuk 0, Kietliński 0.

Polonia 2011: Karwowski 16, Pamuła 15, Bigus 13, Dutkiewicz 10, Berisha 7, Śnieg 6, Wilczek 4, Mokros 3, Kolowca 2, Linowski 2, Szymański 0.

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto