MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Tczew - Gedania Gdańsk 0:0

Kuba Staszkiewicz
Walcząca o awans do III ligi Gedania Gdańsk znów straciła punkty. W Tczewie zremisowała 0:0 z Wisłą, dla której ten rezultat jest niewątpliwym sukcesem. I nagrodą za charakter, którego z kolei zabrakło gościom.

Walcząca o awans do III ligi Gedania Gdańsk znów straciła punkty. W Tczewie zremisowała 0:0 z Wisłą, dla której ten rezultat jest niewątpliwym sukcesem. I nagrodą za charakter, którego z kolei zabrakło gościom.

Wisła wzmocniła się przed rundą rewanżową i jest niewątpliwie innym zespołem niż jesienią. Ale i tak faworytem była Gedania. Tyle tylko, że piłkarze z Gdańska podeszli do tego meczu z myślą, że punkty przyjdą im w udziale same.
Wisła od pierwszego gwizdka walczyła o każdy metr boiska. Niezłą okazję miał na początku gry Marcin Cetera, lecz uderzył niecelnie. Z czasem optyczną przewagę uzyskała Gedania. Goście nie umieli jednak poważniej zagrozić bramce Wisły, tracąc kompletnie koncept w okolicach pola karnego. Najlepszą okazję miał pod koniec pierwszej połowy Daniel Laskowski, którego strzał z ostrego kąta obronił dobrze spisujący się przez cały mecz 19-letni Bartosz Praclewski.
W drugiej połowie gra była nieco ciekawsza. Najpierw ładny rajd przeprowadziłą aktywny Marcin Cetera, który przedryblował czterech gedanistów, lecz piłkę po jego strzale Kamil Biecke wybił na rzut rożny. W odpowiedzi świetnej sytuacji dla gości nie wykorzystał Sławomir Mazurkiewicz, przenosząc futbolówkę nad bramką z kilku metrów. Za chwilę dwa razy bliski szczęścia był Andrzej Borowski.

Później nastąpił okres dominacji Wisły, która zepchnęła gości do obrony. Największe zagrożenie tczewianie stwarzali po rzutach wolnych, które pięciokrotnie wykonywał Piotr Pustkowski. Za każdym razem był bliski powodzenia, ale piłka szybowała minimalnie nad poprzeczką.

- Na treningach raczej nie ćwiczę tego elementu gry - powiedział, grający w tym meczu z kontuzją, kapitan wiślaków. - Ale koledzy mi zaufali, więc próbowałem. Szkoda, że nie udało się trafić do siatki.

Pustkowski szczególnie mógł żałować akcji z 72 min. Cetera przeprowadził akcję lewą stroną, zagrał piłkę na 16 metr, a nadbiegający "Pustek" uderzył mocno, lecz znów przymierzył nieco nad poprzeczką.

W końcówce z kolei Gedania przygniotła miejscowych, lecz nie umiała wykorzystać żadnej sytuacji. Nie pozwolił na to Praclewski oraz ofiarnie grający obrońcy Wisły. Inna sprawa, że Borowski czy Błażej Adamus uderzali wyjątkowo nieporadnie.
- Najbardziej cieszę się z tego, że młodziutki Praclewski trzeci z kolei mecz kończy z czystym kontem - mówił szkoleniowiec Wisły, Piotr Klecha. - Na oklaski zasłużyła jednak cała drużyna. Podjęła walkę, stwarzała sytuacje, a do zwycięstwa zabrakło nam łutu szczęścia.

- Znów straciliśmy punkty, z czego nie mogę być zadowolony - przyznał trener Gedanii, Andrzej Bussler. - Jeśli się jednak nie umie trafić do bramki z sześciu metrów, to o czym tu mówić. Moi podopieczni chyba zbyt mocno mieli zakodowane w głowach, że prędzej czy później zdobędą gola.

Wisła - Gedania 0:0

Żółte kartki: Piotr Malkowski, Marcin Cetera, Bartosz Praclewski, Paweł Radzimski (wszyscy Wisła)

Sędziował Tomasz Pawlak (Gdynia)

Widzów 500

Wisła: Praclewski - Langowski, Radzimski, Malkowski - Kiwatrowski, Herold, Pustkowski, Kotwica, Chmielecki (73 Szczodrowski) - Cetera (90 Jendrzejewski), Staniszewski.

Gedania: Biecke - Mazurkiewicz (81 Podgórniak), Górski, Witt, Klimowicz - Laskowski (81 Szymański), Hering (90 Woszczyna), Broner, Adamus (88 Cirkowski) - Hartman, Borowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto