Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystkich Świętych 2011: Wspominamy i wierzymy, że nasi zmarli nadal z nami są

Gabriela Pewińska
Archiwum
Nie wszystek umrę, przyjdę w snach i w pamięci. Kto przeżył śmierć bliskich, przeżył też często to, że zmarli jakby nie od razu nas opuszczają. Pozostają blisko. Jedni dają temu wiarę, inni mniej.

Józef od zimy przygotowywał się do śmierci. Spodziewał się, że nadejdzie, bo dopadła go nieuleczalna choroba, a i podeszły wiek swoją drogą. Ale bardzo to życie lubił i wcale nie chciało mu się umierać. Zwłaszcza w maju! Kto to widział, żeby umierać wiosną, kiedy tyle roboty w ogrodzie! To grzech! Ale śmierć przyszła nagle, mając w nosie sadzonki truskawek i obornik.

W środę jeszcze snuł plany, jeszcze chciał być na weselu wnuka, jeszcze ćwiczył kroki do walca z panną młodą, jeszcze planował obejrzeć ich nowe mieszkanie, a w czwartek świat pożegnał Józefa. Bo Józef wcale ze światem nie miał ochoty się żegnać. Umierał w mękach, a lekarz mówił, że długo bił się ze śmiercią. Bardzo nie chciał odchodzić. Tak bardzo, że gdy umarł, czym prędzej postanowił wrócić z tamtego świata. Do rodziny. A wrócił drogą najprostszą. W snach.

I tak, synowi przyśnił się, jak wychodzi z grobu, jak płacze, jak układa nagrobne kwiaty po swojemu. - To jak już tato wyszedłeś, to chodź do domu, co tak będziesz tu stał? Drugiemu synowi śniło się, że spotkał ojca w autobusie.

- A co ty tu, ojciec robisz? - A jadę sobie do wnuka. A w ręce trzyma rurę do przepychania zlewu. Zaraz po przebudzeniu pojechał syn w te pędy do siostrzeńca, a u siostrzeńca wanna zapchana, woda cieknie i kapie sobie na nową podłogę. Żonę ostrzegał Józef w snach pocałunkami przed chorobą, żeby wreszcie wzięła się za swoje zdrowie. A gdy go posłuchała, wtedy odszedł z jej snu. Córce, tej która najbardziej czekała na te sny, nie śnił się długo. W myślach prosiła go, by pojawił się choć na chwilę: Tato, jak już ci się tam ułoży, to daj mi znać - mówiła.

No i pewnej nocy pojawił się. Stał nad swoją trumną w jasnym garniturze, młody, rześki i zdrowy. Czasem go prosiła, by jej w czymś pomógł, by ostrzegał przed złem. W snach dawał znaki, że choć nie wszystko może, ale wciąć z nimi jest. Choć pewnie nie tak jak był kiedyś. Ale wciąż obecny, nawet trochę, jak to w życiu, bezradny. Ale gdy w piątek przyjadą synowie stawiać przy jego grobie ławeczkę i zapomną łopaty, to niech się nie martwią, bo ona stoi za topolą.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto