Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wycieczki ze śmieciami, zablokowane wjazdy i brawurowi kierowcy. Mieszkańcy są zbulwersowani remontem Ogarnej

Andrzej Kowalski
Andrzej Kowalski
Wideo
od 16 lat
Problem mieszkańców ulic Długiej i Ogarnej jest dość skomplikowany, ale sami wskazują, że rozwiązania istnieją. Wraz z remontem danego odcinka zamknięto m.in. wyjazd z ulicy Ławniczej oraz skrzyżowanie z ulicą Słodowników. To tworzy kłopot dla osób z problemami zdrowotnymi, ale także utrudnia zwykłe wynoszenie śmieci, ponieważ pojemniki zostały przeniesione znacznie dalej niż powinny. A część mieszkańców w proteście rzuca odpady tam, gdzie były do niedawna. Bo skoro miasto problem stworzyło, to powinno go rozwiązać.

Znikające śmietniki. Prosta czynność zamienia się w wycieczkę

Z dnia na dzień zniknęły śmietniki mieszkańców Długiej i Ogarnej. Te stały od strony Ławniczej i nagle po prostu wyparowały. Urząd Miasta poinformował mieszkańców o zmianie miejsc 23 sierpnia, a ta wynikała z tego, że śmieciarka nie mogła wjechać na dotychczasową lokalizację. Bo remont ulicy Ogarnej zamknął i wyjazd z Ławniczej i skrzyżowanie z ulicą Słodowników. Teraz w tym rejonie stworzył się bałagan.

ZOBACZ TAKŻE: Szokujące wpisy urzędniczki słupskiego ratusza. Pluje jadem na PiS

Mieszkańcy muszą więc wynosić śmieci kilkadziesiąt metrów dalej, a część lokatorów ma problemy zdrowotne. Teraz zwykła czynność została nader skomplikowana. Lokatorzy kilku kamienic nie tylko zmuszeni są do chodzenia naokoło, ale także przeciskania się tuż obok realizowanej inwestycji. Niektórzy w geście protestu rzucają odpady tam, gdzie dotychczas stały pojemniki. Bo jeśli miasto stworzyło taki bałagan, to miasto powinno go posprzątać. Widać, że zarządca wspólnoty stara się na bieżąco łatać te zaniedbania i wywieszać kartki informacyjne przyklejone na zwykłą taśmę.

Mieszkańcy są zbulwersowani

Problem stara się nagłośnić były radny miasta Gdańska i z wykształcenia inżynier, Wacław Szulc. Zwraca uwagę na to, że to nic innego, jak po prostu złe zaplanowanie inwestycji i zignorowanie potrzeb mieszkańców. Pan Wacław sam zmaga się też z tym problemem, ponieważ zablokowanie ulic wiąże się z tym, że ma utrudniony transport chociażby do szpitala, a niedługo ma ważny zabieg. Nie jest w tym jedyny.

- Jestem oburzona jak większość z resztą mieszkańców. Mieszkam tu od 1952 roku i odnoszę wrażenie, że miasto nie szanuje mieszkańców. Najlepiej jakby nas nie było - mówi pani Barbara. - Kiedy dowiedzieliśmy się, że będzie remont Ogarnej, zaakceptowaliśmy to. Ten remont trzeba zrobić, ale trzeba się też liczyć z ludźmi, którzy tutaj żyją. Udostępnić im przejazd, bo przecież każdy ma swoje zobowiązania. Ja musiałam odwołać rehabilitację, ponieważ nie mam siły iść na tramwaj czy też autobus - podkreśla.

ZOBACZ TAKŻE: Ostatnie chwile wakacji w Sopocie. Tak mieszkańcy i turyści spędzają niedzielę

Były radny widzi kilka rozwiązań tego problemu, a jedno z nich jest związane z zamkniętą bramą pobliskiej wspólnoty mieszkaniowej.

- Kiedyś ta brama była otwarta, ale strop nad piwnicą pęka. Rozumiem, znam sytuację. Można jednak otworzyć tę bramę, żeby ludzie mogli śmieci wyrzucić, a nie musieli iść na około Ławniczą - mówi Wacław Szulc. - To jest tak jakbyśmy zaczęli wędrować ze śmieciami od początku ulicy Długiej aż do Złotej Bramy. To jest brak szacunku dla mieszkańców - podkreśla.

Kombinacje rodzą problemy

Niektóre lokale znajdujące się przy ulicy Długiej znalazły inne rozwiązanie. Jak przekonuje pan Wacław, właściciele doszli do porozumienia z pocztą, która otwiera pobliską bramę i tamtędy droga jest o wiele szybsza. Potrzebny jest jednak klucz. Zdaniem byłego radnego Urząd Miasta też mógłby dojść do takiego porozumienia, żeby ułatwić życie mieszkańcom.

ZOBACZ TAKŻE: W zamku w Malborku odbył się pokaz mody. W Wielkim Refektarzu bursztyn w roli głównej

Pojawia się też problem bezpieczeństwa. Ze względu na zamknięcie ulic, niektórzy mieszkańcy wybierają dość niebezpieczne drogi jak na przykład chodnik za budynkami przy ulicy Ogarnej. Wąska ścieżka, na którą wychodzą klatki schodowe, jest nie tylko trudna do przejazdu, ale także nierówna. Mieszkańcy boją się, że pewnego dnia dojdzie tutaj do tragedii. Nietrudno jest sobie wyobrazić, że jeden z kierowców pewnego dnia nie zauważy przechodnia w trakcie przejazdu nocą.

A to wszystko obok przedszkola

- My mamy tu cztery lokale gastronomiczne. Wyrzucane są worki tam, gdzie nie ma pojemników. Mało tego nie ma możliwości wjazdu pojazdów uprzywilejowanych typu karetka albo nawet śmieciarka. A w sąsiedztwie tego naszego bałaganu jest przedszkole - mówi jedna z mieszkanek kamienic.

ZOBACZ TAKŻE: Dawid Podsiadło w Gdańsku. Koncerty Dawida Podsiadło 2024 - Polsat Plus Arena Gdańsk. Ile kosztują bilety?

No właśnie, to wszystko w sąsiedztwie przedszkola. A niedługo zacznie się rok szkolny, kiedy to rodzice będą przywozić swoje pociechy do placówki oświatowej. Co prawda remont ma potrwać do końca września, ale lokalne plotki mówią o tym, że pracownicy inwestycji sami nie wierzą w te terminy. Nie trudno w to przecież uwierzyć - remont miał trwać rok, a nadal się toczy.

- Można to zrobić z głową, ale trzeba chcieć - mówi Wacław Szulc i pokazuje jedno z rozwiązań przy takich inwestycjach - stalową kładkę. Położenie takiej byłoby możliwe przy punktowych pracach nad instalacjami. - Proszę sobie wyobrazić, że ten remont idzie etapami ulicą Ogarną. Teraz problemy mamy my, ale zaraz przyjdzie też kolei na mieszkańców za nami - zwraca uwagę inżynier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wycieczki ze śmieciami, zablokowane wjazdy i brawurowi kierowcy. Mieszkańcy są zbulwersowani remontem Ogarnej - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto