Sławomir Ziembiński, bardziej znany jako "czerwony korsarz" lub samozwańczy pirat jest winny zarzucanych mu czynów - uznał w czwartek gdański sąd i skazał go na karę ograniczenia wolności: pół roku bezpłatnych prac społecznych, pod kontrolą, w wymiarze 20 godz. miesięcznie. Wyrok nie jest prawomocny, a obrona już zapowiada, że będzie się od niego odwoływać. Samego pirata w sądzie dziś nie było.
Sprawa, która od kilku miesięcy toczyła się w gdańskim sądzie dotyczy dwójki turystów z Poznania, którzy w ubiegłym roku, podczas Jarmarku św. Dominika, odwiedzili stolicę Pomorza. Gdy zatrzymali się, by posłuchać gry kataryniarza, zaczepił ich samozwańczy pirat.
Kobieta, jak wskazywał sąd, została silnie przez niego pchnięta. A gdy zwróciła mu uwagę, że tak się nie robi, w jej stronę, ze strony oskarżonego skierowana została seria obelg i wyzwisk. Dodatkowo samozwańczy pirat miał zaciśnięte pięści. Turystka się popłakała. A gdy do akcji wkroczył jej chłopak, miał usłyszeć m.in.: - Zabiję cię! Pilnuj jej, bo ci ją zgwałcę. Wymachiwał przy tym atrapą noszonego przy sobie pistoletu. Na odchodne pirat z impetem przybił dziewczynie pieczątkę na ramieniu, co sąd uznał za naruszenie nietykalności cielesnej.
W ocenie sądu zeznania świadków zdarzenia, jak i samych poszkodowanych, oraz zebrany w tej sprawie materiał dowodowy, były na tyle wiarygodne, by samozwańczego pirata ukarać. Choć on sam do winy się nie przyznawał, twierdząc, że podczas powyższego incydentu został zaatakowany przez "rosłą kobietę", a to co wydarzyło się dalej, było tylko jego obroną. Sąd to zweryfikował.
-Ta kobieta ma 166 cm wzrostu i jest drobnej budowy - wskazywał dziś sąd uzasadniając wyrok.
Samozwańczy pirat potwierdził za to, że przybił poszkodowanej pieczątkę na ramieniu. Ale tłumaczył, że nie ma w tym nic dziwnego, bo prosi go o to wielu turystów. I, że traktował to jak zabawę, a nie zrobienie komuś przykrości.
Sąd nie miał jednak wątpliwości, co do winy oskarżonego.
- Dobra zabawa i żarty kończą się tam, gdzie komuś zaczyna to sprawiać przykrość lub gdy ktoś sobie tego nie życzy. I tak było w tym przypadku. Po tak niegrzecznej wymianie zdań i wyzwiskach pod adresem młodej dziewczyny, miała ona pełne prawo poczuć się znieważona. Zostały naruszone jej dobra osobiste i nietykalność cielesna - stwierdził sąd.
Za okoliczność łagodzącą przy ustalaniu wymiaru kary, sąd uznał to, że samozwańczy pirat nie był wcześniej karany oraz opinię biegłych psychiatrów.
Zobacz też: Samozwańczy pirat w sądzie: Sąd zapoznał się z opinią biegłych psychiatrów
- Działał w warunkach ograniczonej w stopniu znacznym poczytalności - poinformował sąd.
Za groźby karalne i znieważenie turystów samozwańczy pirat dostał 6 miesięcy prac społecznych. Za naruszenie nietykalności dodatkowe 4 miesiące. Sąd zdecydował się jednak połączyć obie kary i wymierzył karę łączną: 6 miesięcy ograniczenia wolności. Samozwańczy pirat musi też pisemnie przeprosić poszkodowanych turystów (ma na to miesiąc od uprawomocnienia się wyroku) oraz zapłacić 120 zł kosztów sądowych.
Prokuratura z wyroku jest zadowolona.
-Wnioskowaliśmy o karę łączną w wymiarze 7 miesięcy ograniczenia wolności. Ostateczna kara to 6 miesięcy, więc różnica jest niewielka - mówi Joanna Karnat z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.
Obrona samozwańczego pirata zapowiada natomiast odwołanie.
- Zdaniem obrony oskarżony powinien zostać uniewinniony od zarzucanych mu czynów - argumentuje aplikant adwokacki Natalia Wójcik-Ratnicka.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?