Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyścig o Błękitną Wstęgę Zatoki Gdańskiej [zdjęcia]

Mariusz M
Mariusz M
W 2011 roku Błękitna Wstęga Zatoki Gdańskiej jeszcze nie jest nasza- ale czerwona latarnia też nie.

Komentując te zawody trzeba po pierwsze podziękować organizatorom regat za zgodę na start w tej imprezie, nowej dla nich klasy jednostek pływających pod nazwą deska kitesurfingowa napędzana latawcem (od angielskiej nazwy "kite"=latawiec po polsku wymawia się "kajt"). Myślę iż nasz całościowy występ przyczynił się znakomicie do popularyzacji kitesurfingu wśród braci żeglarskiej, choć w większości dał możliwość oglądania nas a zwłaszcza Tomka jedynie z tyłu .... Latawce pokazały na wodzie swoje ogromne możliwości regatowe, na dystansie przeznaczonym dla wielokrotnie większych typowych maszyn regatowych. Dla przykładu nasze deski rejsowe mają ograniczenie klasowe długości do 185 cm, szerokości do 70 cm a ich przykładowa wyporność wynosi od 40 do 60 litrów. Był to dla nas bez wyjątku wszystkich, bardzo wyczerpujący fizycznie wyścig którego nasze mięśnie, ścięgna i kości będą długo pamiętać. Trasa liczyła w linii prostej 2x16km ale halsowanie zdecydowanie dodawało dystansu. Mamy nadzieję ,że rozwialiśmy wątpliwości organizatorów związane z możliwością bezpiecznego żeglowania obok siebie tak różnych jednostek pływających na dodatek w ilości około setki. Do asekuracji naszych zawodników mieliśmy 2 riby na 4 startujących zawodników oraz dysponowaliśmy własną łącznością radiową. Oprócz osobistego sprzętu ratunkowego w który wyposażeni byli zawodnicy (Tomek miał jeszcze w kieszeniach kamizelki ratunkowej race, wodę do picia przez rurkę tzw. "camel bag" ,telefon komórkowy, sezamki i zdaje się klapki na nogi...) organizator udostępnił dodatkowo każdemu z zawodników małą flarę dymną. Kajciarze udowodnili, że mogą się z powodzeniem ścigać i wygrywać z najszybszymi jednostkami klas olimpijskich (miejmy nadzieje iż kajty w niedługim czasie też wystartują na olimpiadzie) wliczając w to wielokadłubowce. Podczas tych regat zobaczyłem na własne oczy, że to właśnie kite był najszybszą i najostrzej idąca pod wiatr jednostką. Aż strach pomyśleć co będzie, gdy dostaniemy (a raczej kupimy sobie) przyszłoroczne modele desek i latawców. Najważniejszą przyczyną zajęcia przez naszego zawodnika Tomka Janiaka jedynie drugiego a nie pierwszego miejsca, było niezrozumienie skali odległości na tak długiej trasie a zwłaszcza szukanie ostatniej boi zwrotnej G-2 koło wejścia do portu w Gdyni, podczas gdy znajdowała się ona około 1 Mm dalej w Zatokę. Był to nasz pierwszy w Polsce udział w regatach żeglarskich w których występowała tak wielka różnorodność startujących jednostek. Niewtajemniczony warto zwrócić uwagę na fakt, że cenowo nasz sprzęt (latawiec + deska) jest wielo, ale to wielo krotnie tańszy od jednostek zbudowanych z kompozytów węglowych i wyposażonych w kevlarowe ożaglowanie. Do tego jest nieporównywalnie łatwiejszy do transportu i przechowywania, oraz łatwy do startu ze zwykłej plaży jak i mogący też pływać po bardzo płytkich akwenach.

Zobacz więcej na kiterewa.pl

Czytaj też:

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto