Wywiad z zespołem Kciuk and the Fingers

Na ile muzyka Kciuk and the Fingers to improwizacja a na ile zamierzone działania?

Arek: Wszystko jest jakby "zaplanowaną improwizacją"(śmiech). Jest cała masa szablonów, wokół których wszystko się porusza. Tylko niektóre przejścia miedzy numerami są naprawdę wolnymi momentami.

Robert: Procentowo można powiedzieć, że 80% to wcześniej stworzony materiał. Później każdy ma jakiś odcinek czasu dla siebie, itd.

Arek: Nowy materiał powstaje natomiast niemal zupełnie z improwizacji.

Krzysiek: Taa... Np. ostatni numer jaki zagraliśmy na finale Uchodromu powstał właściwie przed samym występem, przy barze w trakcie innych koncertów...

Uważacie, że trójmiejska scena wciąż istnieje, czujecie się jej częścią?

Robert: Myślę, że tak ale jest ona bardzo rozmyta... tzn. kiedyś było mniej zespołów, a więcej przychodziło ludzi, teraz jest chyba na odwrót. Wydaje mi się, że ta - niegdyś nazywana "trójmiejską" - scena wywodząca się jeszcze z pomarańczowej alternatywy, ze Sfinksa, ze składów improwizowanych. Istnieje, ale chyba już w mniejszym stopniu jest na nią popyt. Teraz natomiast króluje trend naśladownictwa muzyki sprzed dekady, czy dwóch, to też już jest jakaś tam scena, ale czy trójmiejska? Scena hc/punk się świetnie trzyma,(duży szacun) ale na Pomorzu ta muza zawsze była mocno zakorzeniona. Poza tym trójmiejskie elektroniczne wygibasy dużo działają. Te sceny są, istnieją , ale czy można mówić o jednej tromiejskiej... Chyba nie...

Krzysiek: Trudno stwierdzić, czy czujemy się częścią jakiejś tam sceny, w momencie kiedy właściwie dopiero na nią wchodzimy.

A jakie trójmiejskie zespoły polecielibyście?

Krzysiek: Każdy z nas na pewno podpisze się pod Pink Freud.

Robert: Wydrsz ooo!!! i Pilwinski Band. No i muzycy tacy jak: Trzaska, Sikała, Możdżer, Olo Walicki itp. Didżeje z trójmiasta... za dużo by wymieniać, ale Paryss, czy nasi przyjaciele z AWZ CREW. Poza tym jest jeszcze kilka fajnych zespołów.

Arek: Drewno From Las dają rade.

Robert: I jeszcze pozdrowienia dla Szybkich Bananów! Moja ukochana kapela z Trójmiasta.

Spodziewaliście się wygranej w Uchodromie?

Robert: Tak.

Wszyscy: (śmiech)

Arek: Jak idziesz na wojnę to po to żeby ją wygrać.

Nie baliście się konkurencji z Gentlemanem! Czy Kiev Office?

Robert: Tak naprawdę to nie śledziliśmy poczynań innych kapel, nie bardzo nas to interesowało. Każdy z nas przeczytał jakieś opinie w internecie, ale potraktowaliśmy to z przymrużeniem oka.

Kiedy już powstanie płyta, zamierzacie grać na koncertach tak jak na albumie?

Wszyscy: nieee (śmiech)

Arek: Nasze numery są poukładane, mają początek, środek, koniec, ktoś ma swoje miejsce, itd. Koncerty to jest coś innego. Ma być energia, floow... Na koncercie musi być po prostu swobodnie....

Materiał na płycie będzie częściowo improwizowany?

Robert: Nie, na pewno wcześniej ustalimy co nagramy. Mamy kilka pomysłów które chcemy zawrzeć na krążku, nie będzie to też materiał nowy, tylko ten który gramy na koncertach plus może coś ekstra. Może zmienią się aranżację, bo mamy nowego basistę i być może to jakoś wpłynie na kawałki, ale to jeszcze nic pewnego...

Arek: Co i jak będziemy nagrywać wyniknie również w konfrontacji z Piotrem Pawlakiem, który będzie to z nami realizował.

Wydanie płyty pomoże Kciuk and the Fingers?

Arek: Na pewno pomoże. To zależy jak na to patrzeć bo szczerze mówiąc... żyjemy w Polsce (śmiech). Zdajemy sobie sprawę, że z jednej strony to może być trudna w odbiorze muzyka, ale z drugiej strony w tym co robimy jest kilka różnych gatunków na raz. Wydaje mi się, że nasza różnorodność otwiera przed nami kilka scen, nie tylko jedną, i nagranie naszego materiału pomoże nam do nich dotrzeć