Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Dominikiem od siedmiu wieków

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Gdański Jarmark Dominikański to z pewnością impreza o najdłuższej tradycji w całej okolicy. Jej początki sięgają XIII w.

Zaczęło się od pojawienia się w Gdańsku Dominikanów. Obecność tego zgromadzenia uważana jest w północnej Europie za jeden z czynników miastotwórczych. Sprowadzenie z Krakowa grupy "czarnych mnichów", bo tak ich w Gdańsku nazywano, było bardzo mądrym posunięciem Świętopełka Wielkiego, autora koncepcji przekształcenia zespołu osad przy gdańskim grodzie w miasto. Podobnie mądrym jak sprowadzenie do jej bezpośredniej realizacji Lubeczan, którzy mieli już spore doświadczenie w organizacji miast.

Jarmark był pomysłem Dominikanów. Oni właśnie zwrócili się do ówczesnego papieża, Aleksandra IV, o zgodę na jego coroczną organizację w dzień św. Dominika. Ściśle rzecz biorąc, papież nie wyraził zgody na jarmark, a na odpust, bowiem Dominikanom nie przyświecała bynajmniej idea zainicjowania ogólnomiejskich targów, a raczej chęć przyciągnięcia jak największych tłumów na mszę w dzień ich patrona. A pojawić się było warto bowiem każdy, kto uczestniczył w tej mszy otrzymywał automatycznie aż 100 dni odpustu. Sto dni mniej w czyśćcu – gra warta świeczki.

Tak czy inaczej, w 1260 r. Aleksander IV wydał bullę zezwalającą gdańskim Dominikanom na realizację ich zamysłu (nie tylko zresztą gdańskim) Ta decyzja papieża bardzo korzystnie wpłynęła na ugruntowanie pozycji Gdańska jako ośrodka cywilizacyjnego, a przy okazji i handlowego. Za tę decyzję przynajmniej należy papieża Aleksandra wspominać pozytywnie. Jako, że był autorem paru innych, w tym arcyprzewrotnej konstrukcji prawno-etycznej zezwalającej inkwizytorom na wzajemne rozgrzeszanie się ze stosowania tortur, postać papieża nie może liczyć na całkowicie wdzięczną pamięć.

Ale wracajmy do jarmarku. Jarmark, zawsze odbywający się w sierpniu, był początkowo imprezą czysto lokalną. Był miejscem gdzie gdańscy rzemieślnicy spotykali okolicznych chłopów i dobijali z nimi interesów. Wszystkiemu patronował klasztor Dominikanów, którzy w handlowym chaosie próbowali realizować przesłanie duchowe, wygłaszając kazania. Ówczesne jarmarki odbywały się prawdopodobnie na placu w miejscu późniejszego klasztoru Dominikanów, a obecnej Hali Targowej. Było tak aż do tragicznego roku 1309, kiedy to w sierpniu odbył się ostatni jarmark, a już w listopadzie Gdańsk przestał istnieć na wiele lat, spalony przez Krzyżaków.

Jarmark pojawił się ponownie wraz z odrodzeniem Gdańska, już jako miasta krzyżackiego. W tych czasach, w związku z rozwojem kontaktów handlowych nabierał stopniowo charakteru międzynarodowego. Ale prawdziwy rozkwit przeżywać zaczął, podobnie jak wszystko w Gdańsku, po opuszczeniu miasta przez Krzyżaków i rozpoczęciu tzw. złotego wieku. Wówczas przeniesiono miejsce jego organizacji z okolic kościoła i klasztoru Dominikanów na szeroki plac przed zachodnimi murami Głównego Miasta, nazywany wówczas "Zielonym". Z czasem przyjęła się dlań oczywista w tych okolicznościach nazwa "Plac Dominikański". Dzisiaj nazywamy go Targiem Węglowym.

Z czasem robiło się coraz bardziej handlowo, a mniej religijnie. Reformacja w Gdańsku odebrała "Dominikowi", uznanemu już za absolutnie miejska imprezę, charakter wydarzenia duchowego.

Jarmark stał się za to miejscem kontaktów handlowych i kulturalnych z całym światem. Do Gdańska przybywali kupcy z najdalszych krajów, razem z nimi docierały do Miasta informacje o świecie. Nazwa jarmarku przechowała się również kiedy w 1834 r. klasztor Dominikanów uległ kasacie na mocy dekretu króla Prus.

Przez kilkaset lat "Dominik" był dorocznym świętem, początkowo głównie handlowym, z czasem też rozrywkowym. Odbywał się aż do II wojny światowej. Po jej zakończeniu znikł na ponad trzydzieści lat. Odrodzenie przyniosły dopiero czasy Gierka. Wówczas na nowo zagościł na ulicach Gdańska, również jako coroczna impreza, główni handlowa. Było to o tyle atrakcyjne, że w budach na Szerokiej i Grobli pojawiały się artykuły, których w sklepach poza tym nie było. Tradycyjnie rzemiosło artystyczne gościło na Mariackiej, a pchli targ w okolicy Baszty Łabędź.

I podobnie jest do dzisiaj. Od pewnego czasu Dominikanie znowu włączyli się w tę imprezę, niczym pięćset lat temu, odprawiając mszę i organizując liczne inne wydarzenia pod hasłem "Dusza Jarmarku". Próbuje się również forsować nazwę "Jarmark Św. Dominika", zamiast "Jarmarku Dominikańskiego", ale obie nazwy mają się równie dobrze i pozostaną zapewne jako określenia alternatywne. Dzisiejszy jarmark to coraz mocniejsze akcentowanie wydarzeń rozrywkowych i kulturalnych, podczas gdy coraz częściej pojawiają się głosy, by część handlową ograniczyć jedynie do tzw. staroci.

W takim czy innym kształcie. Z przerwami wojennymi i ideologicznymi - obecny jest Jarmark Dominikański w Gdańsku od setek lat i wszystko wskazuje, że będzie obecny nadal. I bardzo dobrze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto