Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabytkowy pustostan

Dawid Majer
Dawid Majer
Budynek znajdujący się w pobliżu dworca PKP we Wrzeszczu to architektoniczna perełka. Niestety nie jest on otoczony opieką konserwatora zabytków.

Obiektem tym jest nieczynna nastawnia bramowa. Popada ona obecnie w ruinę i najprawdopodobniej trzeba będzie ją rozebrać. Już teraz bowiem może zagrażać życiu pasażerów SKM i PKP. Dokładnie pod nim codziennie przejeżdżają pociągi połączeń międzymiastowych i miejskich. W przypadku zawalenia dojść może do tragedii.

Administracja jednej ze spółek koncernu PKP odmówiła wpisu do rejestru zabytków. Jak to uzasadniła? Budynek został nieco przebudowany w minionym wieku, co według niej odbiera mu to status zabytku. Istnieje jeszcze jedno uzasadnienie – nastawnia znajduje się na terenie PKP, więc nie można bez zgody właściciela otoczyć go opieką miasta. Taką operację przeprowadza się w dwojaki sposób – administrator wniosek w tej sprawie złożyć musi sam, albo wyrazić na to zgodę, jeśli taki apel trafi na jego biurko ze strony wojewódzkiego konserwatora. Drugie rozwiązanie nie przyniosło wtedy oczekiwanych rezultatów.

Mówić można więc o podwójnym zaniedbaniu. Z jednej strony historycznym, z drugiej zaś wymogów bezpieczeństwa. Gdyby budynek został wpisany do rejestru, jego stan byłby dziś inny. A tak jako „niezabytkowy zabytek” z miesiąca na miesiąc coraz bardziej naraża życie klientów PKP. Zwykle jeśli historyczny obiekt nie jest remontowany to dochodzi do jego likwidacji. W przypadku nastawni we Wrzeszczu nie jest przeprowadzana rewitalizacja, nie wyznaczono dla niej żadnej nowej funkcji. Ponadto stoi nieużywany, a więc zdaje się nie przeszkadzać właścicielowi w realizowaniu jakichś inwestycji budowlanych czy technicznych.

W środku swoje siedliska mają gołębie. Wnętrze jest całe pokryte ptasimi odchodami, piórami oraz martwymi ptakami. Gruba warstwa tych odpadów zdaje się odstraszać nawet złomiarzy i bezdomnych. Każdy kto wchodzi do środka nastawni musi się liczyć z tym, że naraża własne zdrowie oraz życie. Podłoga jest w opłakanym stanie i grozi zawaleniem. Jak wynika jednak z oględzin MMki, od czasu do czasu ktoś tam zagląda – na ścianach widnieje graffiti, a gdzieniegdzie znaleźć można pozostawione puszki po piwie. Obiekt nie jest odgrodzony. Wejście do środka wygląda na regularnie forsowane. To również stwarza niebezpieczeństwo.

To jedyna taka nastawnia w tej części Europy. Najbliższe znajdują się obecnie na Górnym Śląsku. Zachowały się jeszcze niektóre takie budynki w zachodnich i południowo zachodnich Niemczech. Powstała na początku XX wieku, jeszcze przed I wojną światową.

W budynkach takich nastawiano za pomocą specjalnych urządzeń semafory, rozjazdy oraz sygnały kolejowe. W tej części Europy stały one zwykle obok torów albo pomiędzy nimi. Typ bramowych nastawni wyróżnia to, że pomieszczenia z dźwigniami znajduje się nad samymi torami i ma ono formę mostku. Z jednej strony konstrukcja oparta jest o filar, z drugiej zaś stoi ona na obudowanej klatce schodowej z szybem i pionowymi pędniami. W przypadku wrzeszczańskiej nastawni wejście do klatki schodowej znajduje się na wysokości torów od strony ulicy Konopnickiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto