Przed meczem z ŁKS Łódź piłkarze Arki Prokom Gdynia mieli tylko jedno zadanie. Mieli wygrać i tym samym zmazać plamę po katastrofalnej porażce w Bełchatowie. Udało im się. Na dodatek uczynili to w niezłym stylu, bowiem mecz był interesujący.
Obawy jednak były. Kibice żółto-niebieskich zadawali sobie pytanie czy ta porażka była tylko wypadkiem przy pracy czy też początkiem głębszego kryzysu. Na szczęście piłkarze zdawali sobie sprawę z tego, że sprawili srogi zawód swoim sympatykom. Nie spłynęło to po nich jak po kaczce.
- Żadna dodatkowa mobilizacja nie była nam potrzebna przed wyjściem na murawę. Sam wynik z Bełchatowa nas mobilizował. Można to było zauważyć w naszych poczynaniach boiskowych. Po prostu za bardzo chcieliśmy. Gdybyśmy spokojniej podeszli do tego spotkania, to wcześniej rozstrzygnęlibyśmy je na naszą korzyść. Zmobilizowani byliśmy aż za bardzo - powiedział kapitan żółto-niebieskich.
Z opinią swojego podopiecznego zgadza się też trener Marek Kusto.
- Mając w pamięci tę porażkę chłopcy byli dziwnie stremowani, usztywnieni. W pierwszej połowie nie było zbytnio gry, tylko walka. Na szczęście udało się strzelić pierwszą bramkę i później było już znacznie lepiej. Ważne, że moi podopieczni przełamali się - dodał trener Kusto.
O porażce z Bełchatowa można już zapomnieć. Miejmy nadzieję, że drugi raz takiego blamażu nie będzie. Teraz kibice Arki czekają na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.0/images/video_restrictions/0.webp)
Mbappe nie zagra z Polską?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?