Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaślubiny z morzem 1920 (cz. I)

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
O ślubie sprzed 90 lat, ślubnych obrączkach, weselnych gościach i tym, co z tego wszystkiego wynikło.

Tak się złożyło, że 90 lat temu bardzo istotną rolę w polskiej historii zagrały dwa pierścienie. W pewnym sensie, podobnie jak pierścienie z tolkienowskiej sagi, te polskie również oznaczały władzę. Władcą pierścieni był pewnego zimnego, mglistego, lutowego dnia polski generał o nie-polskim nazwisku, Józef Haller von Hallenburg. Postać to ciekawa i nieco kontrowersyjna, ale nie nim się będziemy zajmować, a właśnie tym dniem, kiedy dwa pierścienie w jego rękach oznaczać miały władzę i związek Polski z Bałtykiem.

Przed ślubem

Kiedy przebrzmiały salwy wojny światowej, kiedy wreszcie młodzi ludzie w całej Europie przestali się nawzajem zabijać, do akcji przystąpili starcy, którzy rozpoczęli dyskusję jak ma wyglądać kontynent, który kilka lat wcześnie wpędzili w koszmar, jakiego nie znała dotąd ludzkość. Starcy zebrali się w Wersalu by podzielić świat na nowo. I podzielili. Z Polską mieli poważny kłopot, bowiem nie tylko nie była zdana na ich łaskę i niełaskę (a to kochają wszyscy elegancko ubrani starcy podczas konferencji pokojowych), ale wychodziło na to, że jej byt nie zależy w żadnym stopniu od ich decyzji. Polska, w odróżnieniu od innych krajów, które mogły powstać, a mogły tez nie powstać, istniała już od ostatnich dni wojny światowej i była gotowa szablą bronić swojego istnienia, czego już wkrótce miała dowieść całemu światu.

Z wygranej z Niemcami wojny bardzo przyjazne sobie państwa zwycięskie starały się jak najwięcej skorzystać. Ponieważ jednak wojna nie skończyła się pobiciem i zajęciem Niemiec, ich działania mogły dotyczyć jedynie niemieckich obrzeży. Kłopot z Polską polegał na tym, że stanowczo domagała się dostępu do Bałtyku, a teren, którego się domagała, później nazwany szyderczo "Korytarzem", mimo przegranej wojny pozostał w rękach niemieckich. Długo trwały negocjacje i polityczne gry przy stołach rokowań i w kuluarach Wersalu. Kilku polityków, reprezentujących kraje, które Polacy, nie wiedzieć czemu, do dzisiaj uznają za przyjazne sobie, objawiło zdecydowanie wrogi stosunek nie tylko do polskich roszczeń terytorialnych, ale i do Polski jako takiej. Dziwnym trafem szybko im to nad Wisłą wybaczono...

Problemy z "ex"

Ostatecznie zapadła jednak decyzja oddająca Polsce dawne Prusy Królewskie, znane później jako Prusy Zachodnie, szybko jednak przechrzczone na Pomorze. Ku rozczarowaniu naiwnych sfer politycznych rodzącej się Polski, Gdańsk nie wszedł do puli terenów odbieranych Niemcom na rzecz Polski. Ku rozczarowaniu Niemców nie pozostał również niemiecki. Sprzymierzeni przypomnieli sobie bowiem o zastosowanym sto lat wcześniej przez Napoleona Bonaparte rozwiązaniu i ogłosili Gdańsk wolnym miastem. Tworzyli w ten sposób podobnie jak poprzednim razem kolonię, teren, który pod pozorami protekcji Ligi Narodów zamierzali wykorzystywać do własnych celów strategicznych i gospodarczych.

Tak więc Polska odzyskała po z górą stu latach dostęp do morza, ale bez pełnomorskiego portu. Zaproponowano jej za to korzystanie z portu w Gdańsku, tak jak było to przez setki lat. Różnica polegała na tym, że przez setki lat w Gdańsku rządzili Gdańszczanie, którzy wiedzieli gdzie leżą źródła bogactwa Miasta i jak współpracować z ogromnym zapleczem gospodarczym, jaki stanowiła wielka Rzeczpospolita. Po I wojnie w Gdańsku, wolnym mieście, u władzy pozostali Niemcy, realizujący politykę Berlina. W tych warunkach współpraca morska stała pod znakiem zapytania i szybko okazało się jak mało jest możliwa.

W takich warunkach odbyło się zajęcie przez żołnierzy generała Hallera terenów, które miały stać się Województwem Pomorskim. Niemcy wycofywali się niechętnie, czemu trudno się dziwić, pozostawiając za sobą zdewastowane obiekty, a nawet miny-pułapki. Akcje dywersyjne były na porządku dziennym, a ludność podzielona w swoim nastawieniu do tej, dość istotnej, zmiany przynależności państwowej. Żołnierze Hallera wywiązali się z obowiązków i sprawnie przejęli cały przyznany Polsce teren bałtyckiego wybrzeża. Nadszedł czas na symboliczne akty, które "na wieki" wiązać miały odrodzoną Rzeczpospolitą z tymi terenami. Czy ktoś myślał wówczas, że potrwa to zaledwie 19 lat?

Najważniejsze było morze. Morze ignorowane przez stulecia I Rzeczypospolitej, morze, którego Polska nagle zapragnęła, doceniając jego znaczenie dla całego funkcjonowania państwa. Bałtyk i Rzeczpospolita, niczym dwoje narzeczonych, musiało zostać połączonych węzłem małżeńskim. Tak przynajmniej wyobrazili sobie to polscy patrioci i plan ten zrealizowali. A jak ślub to i obrączki - czyli pierścienie. O pierścieniach, które symbolizować miały władzę i związek Polski z Bałtykiem - w następnym odcinku.

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto