Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znika otoczenie bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Przykrym uzupełnieniem obchodów 30. rocznicy sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej jest to, co dzieje się wokół jednej z głównych scen wydarzeń sierpnia 1980 r.

Gdańsk świętuje okrągłą rocznicę wydarzeń sprzed 30 lat, które z naturalnych względów są kamieniem milowym historii Polski, a jak twierdzą niektórzy - całego świata. Ocenę faktycznego wpływu sierpniowego strajku roku 1980 przyniesie pewnie dopiero dłuższa niż 30 lat historyczna perspektywa. Niezależnie od tego, jak za 100 lat będzie oceniany, strajk w Stoczni Gdańskiej jest w społecznej świadomości Polaków wydarzeniem o randze chrztu w 966 r., bitwy pod Grunwaldem i odsieczy wiedeńskiej. Tym bardziej, że żyje nie tylko w pamięci historycznej, ale i w realnej pamięci jego uczestników. Czczenie okrągłej rocznicy strajku jest więc całkowicie naturalne. Przykro zatem, że obchodom towarzyszą działania, które przy największej nawet dozie dobrej woli trudno uznać za służące zachowaniu pamięci o tamtych, równie gorących jak dzisiaj, sierpniowych dniach.

Tam dzieje się historia...

Kiedy w sierpniu 1980 r. jechałem z rodzicami na wakacje w góry, w czasie drogi kolejką z Nowego Portu na dworzec w Gdańsku, przypatrywałem się obojętnie zieleni po zachodniej stronie torów. Kolejka zatrzymała się na stacji Gdańsk-Stocznia i usłyszałem nagle głos mamy: "Tam patrz! Tam się historia dzieje!". Spojrzałem we wskazanym kierunku i ujrzałem dużą grupę stoczniowców siedzących na pochyłym dachu budynku tuż obok bramy. Między grupkami siedzących robotników widniały napisy wymalowane białą farbą na smołowanym dachu, których treści nie pamiętam, bo nie zdążyłem ich przeczytać.

Dzisiaj, trzydzieści lat później, znalazłem się w tym samym miejscu, ale po to tylko, by zobaczyć, że peron kolejki do Nowego Portu na stacji Gdańsk-Stocznia jest zarośnięty metrowym zielskiem, a budynek, na dachu którego w 1980 r. widziałem strajkujących stoczniowców , w ogóle dachu już nie ma. Po przeciwnej stronie kładki nad torami żółta koparka porządkuje teren po innym budynku, z którego pozostawiono jedynie mur przyziemia, zapewne w charakterze parkanu.

Brama do historii

Brama nr 3 Stoczni Gdańskiej to niegdysiejsza główna brama powstałej w 1890 r. stoczni elbląskiego przedsiębiorcy Ferdinanda Schichaua, która po II wojnie światowej weszła wraz z dawną Stocznią Cesarską w skład Stoczni Gdańskiej, z czasem oddanej pod patronat wodzowi radzieckiej rewolucji, Leninowi. W 1980 r. była jedną z dwóch głównych scen dramatu strajku. Drugą, ze względów topograficznych może nawet ważniejszą, były okolice bramy nr 2 i teren późniejszego placu Solidarności. Otaczające bramę nr 3, ustawione wzdłuż ul. Jana z Kolna budynki stanowią naturalną i historyczną scenografię wydarzeń, których rocznicę właśnie tak hucznie obchodzimy. To dobrze, że wzywa się społeczeństwo do przekazywania odpowiednim instytucjom pamiątek po strajku i początkach Solidarności, tworzy Europejskie Centrum tejże, urządza wystawy i promuje wiedzę o wydarzeniach sierpnia '80 i jego następstwach. Źle, że jednocześnie niszczy się miejsca, w których wydarzenia te zaistniały.

Stare, zbudowane z mocno już poczerniałej cegły budynki przy ulicy Jana z Kolna to niemi świadkowie tego wszystkiego, co się wydarzyło 30 lat temu. To rząd budynków, które w świadomości przeciętnego mieszkańca Gdańska były "fasadą" stoczni. Cóż by szkodziło, żeby pozostały? Czyżby potworne, bunkrowate wizje architektów, proponujących projekty kompleksu ECS miały być bardziej stoczniowe i "solidarnościowe" od autentycznych stoczniowych budynków? Dlaczego odpowiednie władze nie zareagowały na plany wyburzeniowe w miejscu, które dzięki wydarzeniom sierpnia '80 nie były już obojętnym zespołem budynków, a tłem bardzo ważnych zajść, widocznym na setkach zdjęć dokumentujących przebieg strajków czy stanu wojennego. Praktyki zachowania zewnętrznego kształtu całkiem sporych kompleksów, którym całkowicie zmieniano przeznaczenie, znane są z całego świata. Na naszym własnym podwórku wystarczy się przyjrzeć koszarom w Strzyży, gdzie pozostawiono, a nawet wyremontowano budynki otaczające cały kompleks, eksponując ich swoistą architekturę, będącą świadectwem historii miejsca, wcale niekolidującym z nowym jego przeznaczeniem.

Nieładnie...

O ile rozwiązanie przyjęte w Strzyży zasługuje na wielką pochwałę, to trwająca właśnie rozbiórka stoczniowych budynków wokół bramy nr 3 oburza, rozczarowuje i smuci. Tym bardziej, że zdecydowano się ją wprowadzić w czyn właśnie teraz, kiedy dosłownie wszędzie opowiada się o tym, jak ważne dla Gdańska, Polski, Europy i świata były wydarzenia, które właśnie tam się rozgrywały. Czasowa zbieżność rocznicy i rozbiórki to, poza względami historycznymi, spory nietakt. Tak się po prostu nie robi. Ale tak to już, niestety, bywa, że różnego rodzaju "władza" ma tendencje do chronienia jedną ręką tego samego, co drugą ręką burzy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto