MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Muzioł niewinny w sprawie Marszu Pustych Garnków

Jacek Wierciński
fot. Tomasz Bołt
Łukasz Muzioł nie zakłócił porządku społecznego kopiąc w barierkę - orzekł dziś Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe. Podkreślił także, że zakaz zgromadzenia był bezprawny, bo został wydany przez gdański magistrat zbyt późno.

W sprawie chodzi o demonstrację "Marsz Pustych Garnków" przeciw podwyżce czynszów, która 14 maja 2011 r. przemaszerować miała spod kina Krewetka ulicami Rajską, Wały Piastowskie i Jana z Kolna na placyk naprzeciwko pętli autobusowej. W czasie jej trwania na placu Solidarności odbywały się uroczystości związane z wmurowaniem kamienia węgielnego pod budowę Europejskiego Centrum Solidarności. W imprezie, oprócz władz miasta, brał udział prezydent Bronisław Komorowski.

Zobacz także: Rozprawa odwoławcza w sprawie zbiórki pieniędzy

Do organizatorów trafiły drogą e-mailową dwa stanowiska Urzędu Miejskiego - jedno zakazujące demonstracji i drugie skracające jej trasę. Dla ruchu zamknięto Wały Piastowskie i ul. Jana z Kolna, a koło siedziby Solidarności ustawiono barierki. Mimo to, manifestanci przekonani o bezprawności blokady, próbowali przechodzić pomiędzy nimi. Interweniowała wynajęta przez miasto agencja ochrony, która użyła gazu pieprzowego i tarcz.

W piątek gdański sąd uznał, że jedyny oskarżony, który odwołał się od wyroku nakazowego - Łukasz Muzioł z grupy Nic o Nas Bez Nas nie złamał prawa.

- Pewne zdziwienie w ocenie sądu spowodował zarzut poprzez "próbę sforsowania barierki", jak próbą zrobienia czegokolwiek może rażąco naruszyć porządek - nie kryła wątpliwości sędzia Anna Grzyb-Koniuszaniec w uzasadnieniu wyroku. - Jednokrotne kopnięcie barierki zarejestrowane na analizowanych materiałach filmowych w momencie, kiedy sytuacja między protestującymi a ochroniarzami się zaogniła, a za barierką znajdowało się kilkunastu ochroniarzy trudno uznać za zachowanie rażące, choć można ocenić je negatywnie. To było zamanifestowanie protestu przeciw powstrzymaniu demonstracji - oceniła sędzia, która podkreśliła, że "działanie miało incydentalny charakter".

Anna Grzyb-Koniuszaniec dodała, że według jej ustaleń zakaz odbycia zgłoszonego zgromadzenia, który zapadł na dzień przed jego planowanym rozpoczęciem był bezprawny. - Demonstracja na tej trasie została zarejestrowana na początku maja, a Urząd Miejski podejmując decyzję o jej zakazie nie dopełnił ustawowych zapisów mówiących, że może to zrobić w ciągu 3 dni i nie później niż na 24 godziny przed planowanym terminem rozpoczęcia. Te przesłanki powinny być traktowane łącznie - podkreśliła sędzia. Dodała jednak, że ZDiZ miał prawo zamknąć ulicę dla ruchu, a "obwiniony miał obowiązek zastosowania się do blokady", bo ta nie była obwarowana podobnymi terminami.

- Wyrok świadczy o tym, że miasto podjęło decyzję bezprawnie, to materiał do przemyślenia dla urzędników, którzy uparcie forsują interpretację, że na pięć minut przed zamknięciem urzędu mogą pocztą elektroniczną wysłać zakaz zgromadzenia i, że to w porządku w demokratycznym państwie prawa - przekonywał Muzioł, który podkreślał, że decyzja wbrew wcześniejszym zapewnieniom magistratu nie zapadła na skutek wniosku Biura Ochrony Rządu. Dodał, że w minionych dwóch latach w związku ze sprawami związanymi z protestami przeciw podwyżce czynszów komunalnych zgłaszanymi na policję przez gdański Urząd Miejski przed sądem stawiał się 20 razy.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto