Prezes Szadółek nagrodzony. Nagroda za lojalność czy pracę - pyta opozycja?

Decyzja dziwi, szef składowiska odpadów nie ma bowiem ostatnio dobrej passy (i prasy). Od kilku miesięcy mieszkańcy Gdańska i okolic skarżą się na fetor z wysypiska.

Fetor z Szadółek - gdzie śmierdzi najbardziej? [CZEKAMY NA TWÓJ KOMENTARZ]

Z tego też powodu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nałożył we wrześniu na Głuszczaka mandat karny w wysokości 500 zł. Problemów z jego zapłatą prezes nie miał, bo 40 tys. zł nagrody przyznano mu w lipcu. Decyzję podjęto na wniosek rady nadzorczej, której przewodniczy sekretarz Gdańska Danuta Janczarek.

Szadółki planują inwestycję. Przykryją plac, na którym dojrzewa kompost [ZDJĘCIA]

Władze miasta nie mają jednak poczucia, że przyznawanie nagrody, w czasie gdy nie ustają skargi na smród z Szadółek, jest niestosowne.

- Prezes Głuszczak nie dostał nagrody z powodu dolegliwości zapachowych Szadółek. Dostał ją za wypracowanie zysku, utrzymanie dobrej kondycji finansowej spółki, wypracowanie rentowności, realizację inwestycji, które wpłyną na zmniejszenie emisji uciążliwych zapachów - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza. - Zapewniam, że gdyby dolegliwości zapachowe były problemem tylko gdańskiego wysypiska, to nagrody by nie dostał. Ale to, niestety, dolegliwość właściwa dla wszystkich większych wysypisk w Polsce.

Szadółki bez odoru? Czy to możliwe?

Sam prezes też nie widzi niczego dziwnego w tym, że premię dostał.
- Chciałbym podkreślić, że nagroda wynika z pozytywnej oceny pracy w 2015 roku. Jest to ocena przekrojowa, weryfikująca kondycję spółki, realizację celów polityki komunalnej, inwestycyjnych i wielu innych. Uważam, że w ubiegłym roku zakład pod moim zarządem wykonał dobrą pracę, co nie zmienia faktu, że problem uciążliwości zapachowych jest bardzo poważny i to strategiczne zadanie, jakie zgromadzenie wspólników stawia wobec zarządu na najbliższą przyszłość - komentuje Głuszczak.

Prezes dodaje, że tylko w ubiegłym roku ZU miał m.in. „dwa bardzo ważne osiągnięcia”.
- Rozpoczęliśmy dużą modernizację odgazowania, skończoną wiosną, która dziś skutkuje najwyższym w historii odzyskiem biogazu w ujęciu miesięcznym. Drugie to kontynuacja działań, które dopiero w przyszłości będą odczuwalne, czyli przygotowanie docelowego rozwiązania dla placu dojrzewania kompostu i rozpoczęcie procesu inwestycyjnego. Dzięki temu za ok. 12 miesięcy główne źródło uciążliwości zostanie zlikwidowane, po czym zbudujemy nową, hermetyczną instalację - wskazuje Głuszczak.

Jednocześnie przyznaje, że „prowadząc tak uciążliwy dla otoczenia zakład, nigdy nie można mówić o satysfakcji z tego, co się osiągnęło”. - Nawet jeśli tego nie widać, czy raczej nie czuć, zapewniam, że bardzo intensywnie pracujemy - mówi.

Zdaniem opozycji, przyznawanie Głuszczakowi premii za dobra pracę to skandal.
- Prezes źle nie zarabia, żeby trzeba go było dodatkowo nagradzać. Cała sortownia się rozpada, kompostownia jest za mała. Co prawda nie ten prezes to budował, ale nie skarży się, nie narzeka i dzięki temu zyskuje uznanie władz miasta - komentuje Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska. - Moim zdaniem, ta premia jest premią za lojalność, za ten cały program wyciszania mieszkańców i mamienia, że uciążliwości zaraz się skończą. A one oczywiście będą trwały długo. Uważam, że w takiej sytuacji prezes nie powinien dostawać premii. Jej przyznawanie jest absolutnie niewychowawcze.

W poniedziałek zakład wizytowali pomorscy posłowie: Agnieszka Pomaska, Ewa Lieder i Adam Korol. Oprócz wielu pytań dotyczących oddziaływania na otoczenie zainteresowanie parlamentarzystów wzbudzał też temat mającej powstać na Szadółkach do 2020 r. spalarni. Dlatego ZU zadeklarował posłom organizację wyjazdu studyjnego do niedawno uruchomionej spalarni w Bydgoszczy, która jest podobna do tej planowanej w Gdańsku.