Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Akcja krzyż" w Warszawie

Spoza miasta
Spoza miasta
Dominik Taras, pomysłodawca "akcji krzyż" opowiada o kulisach wydarzenia.

Z Dominikiem rozmawiamy, gdy po całym dniu pracy i spotkań w sprawie krzyża wrócił do domu - na chwilę, by tylko zjeść "śniadanie".

Mieli przenieść krzyż, zrobią happening

- Jest 19.00, a ja nic dziś nie jadłem. O 20.30 wychodzę z domu. Akcja zaczyna się o 23.00, ale muszę być wcześniej przed Pałacem Prezydenckim. Ktoś musi powiedzieć ludziom, co robić - planuje Dominik Taras. A co będą robić przeciwnicy obrońców krzyża? - Zrobimy piknik. Będziemy grać w piłkę plażową, bawić się, integrować z obrońcami - wymienia 22-latek, który szybko stał się znany w całej Polsce.

Wystarczyło, że Dominik swoje niezadowolenie z wielodniowej akcji na Krakowskim Przedmieściu wyraził chęcią przeniesienia krzyża, skoro legalna władza sobie z tym nie radzi. Miał dość tego, że obrońcy wypowiadają się w imieniu Polaków, czyli także jego. A on ma przecież inne zdanie. Zaprosił swoich znajomych na Facebooku do wzięcia udziału w happeningu w poniedziałek o 23.00. W programie pół godziny po północy zaplanowano "próbę przeniesienia krzyża".

"Pałami pogonić tych terrorystów"

- Na Krakowskim Przedmieściu trwa nielegalne zgromadzenie, które dzieli Polaków. Nie rozumiem, dlaczego państwo dało na nie ciche przyzwolenie, dlaczego pałami nie pogonić tych terrorystów. Bo tak przecież jest, ci ludzie terroryzują Pałac Prezydencki - mówi nam Dominik.

Najpierw na apel pozytywnie odpowiedziało kilka osób. Gdy Dominik po kilku godzinach wszedł na Facebooka, chętnych było 40, po chwili kilkuset. - To więcej niż liczba moich znajomych, do których miała ograniczyć się akcja - komentuje Dominik, ale nie kryje zadowolenia z popularności: - Ludzie zaczynają wierzyć, że można coś zmienić w tym państwie.

Na trzy godziny przed "akcją krzyż" udział zadeklarowało prawie 6 tysięcy osób (jak przypuszcza Dominik, część stawi się tylko duchowo). Niewiele mniej powiedziało happeningowi "nie". Niektórzy zdecydowali się zakomunikować Dominikowi wprost, co o nim myślą. - Mam na Facebooku kilkadziesiąt wiadomości w stylu: "jesteś mongolskim bydłem", "ty lewicowo-bolszewicko-platformiana cioto". Odpisuję im, że ich kocham - nie przejmuje się obelgami organizator przenoszenia krzyża i podkreśla, że nigdy nie miał kontaktów z żadną partią polityczną.

Dominik zamierza się bawić, nie bić

Jednak krzyża nikt dziś nie przeniesie. Dlaczego? Po pierwsze, jest solidnie przymocowany. Po drugie, mogłoby dojść do rękoczynów, czego Dominik nie chce. Po trzecie, to nielegalne. - Jakbym to zrobił, poszedłbym do więzienia, a jak bym poszedł do więzienia, to bym nie zrobił więcej takich akcji. Lepiej nie ryzykować - kończy Dominik, dopijając kawę.

Autor: Dominik Taras o "akcji krzyż" : dałem ludziom wiarę/ mmwarszawa.pl

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>

Nasza akcja: Ale obciach! | Festiwal MTV | PGE Arena Gdańsk | Przewodnik
po Pomorzu

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto