Zespół z Łomianek zaczął sezon bardzo źle. Przetrzebiona kontuzjami ekipa Szkoły Mistrzostwa Sportowego przegrywała mecz za meczem i pierwsze zwycięstwo odniosła dopiero w IV kolejce w Swarzędzu. Wraz z powrotem do składu leczących urazy koszykarek forma SMS-u jednak rosła. Do rewanżowego starcia z gdańszczankami nadzieje polskiej koszykówki uczące się w szkole w Łomiankach przystępowały po cennych dwóch zwycięstwach - wyjazdowym z AZS-em Uniwersytet Warszawski (87:72) i dokonanej tydzień wcześniej na własnym parkiecie demolce MKS-u PWSZ Kon-Bet Konin (70:42).
Akademiczki nie mogły więc spodziewać się łatwej przeprawy, tym bardziej że w porównaniu z październikowym pojedynkiem w Gdańsku w składzie rywalek pojawiły się 4, wówczas kontuzjowane, zawodniczki: Monika Jasnowska, Paulina Kuras, Angelika Kowalska i Martyna Stelmach. O tym, jak cenny było dla SMS-u to wzmocnienie, gdańszczanki miały się przekonać.
O ile początek meczu należał do AZS-u, który po celnych rzutach Marleny Rulewicz, trzykrotnie obsłużonej świetnymi podaniami pod kosz przez koleżanki, a także Agnieszki Golemskiej i Mai Stachury prowadził 13:4, o tyle dalsza część pierwszej połowy należała już do gospodyń. Dziesięć punktów z rzędu pozwoliło im wyjść na prowadzenie. Chwilę później "trójka" kapitan AZS-u Natalii Rościszewskiej doprowadziła do wyniku 16:14, było to jednakże ostatnie prowadzenie gdańszczanek tego dnia.
Pięć punktów zdobytych w odstępie kilku sekund przez Paulinę Kuras - najpierw trzypunktowym rzutem oddanym z siedmiu metrów i chwilę później spod kosza po błędzie akademiczek, które podały jej piłkę w ręce - pozwoliły SMS-owi odskoczyć na bezpieczną odległość. Kolejne "trójki" Marleny Blicharz i Moniki Jasnowskiej - a rzuty zza linii 6,75 m wychodziły tego dnia gospodyniom wyjątkowo - dały drużynie z Łomianek zwycięstwo w pierwszej kwarcie 27:19.
Pierwsze 3 minuty drugiej kwarty przypominały raczej mecz ligi młodziczek - gonitwa od kosza do kosza, dziurawa obrona i nieskuteczne rzuty po obu stronach. Efekt? Wynik pierwszych 5 minut II kwarty iście piłkarski: 1:0 dla SMS-u. Gdy już na tablicy wyników zaczęły się pojawiać kolejne punkty z większą częstotliwością, dopisywane były one niestety głównie dla gospodarza. Wysokie prowadzenie SMS-u po pierwszej połowie - 47:29, a także obraz gry - czyli przewaga motoryczna młodych koszykarek z Łomianek, krycie na całym boisku i problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy w wykonaniu AZS-u nie dawały wielkich nadziei przed drugą częścią spotkania.
Tradycyjnie już jednak akademiczki, jak po każdej słabej pierwszej połowie w tym sezonie - a było ich kilka, by wspomnieć chociażby mecze w Poznaniu czy Wejherowie - w drugiej postanowiły udowodnić, że są dużo lepszym zespołem, niż wskazuje na to wynik. Przez 10 minut zobaczyliśmy taki zespół, jak w październikowym meczu z SMS-em: niedający sobie narzucić stylu gry rywala - czyli sprowadzić meczu do bieganiny, radzący sobie z pressingiem, skuteczny. Gdańszczanki odrobiły w tym czasie 10 punktów i przed ostatnią odsłoną meczu wlały nieco nadziei w serca kibiców. Ba, w samej końcówce III kwarty przewaga rywalek stopniała do 4 punktów! W tym momencie poskutkowała przerwa na żądanie trenera SMS-u, widzącego, że mecz powoli "ucieka" jego młodym podopiecznym. Te ochłonęły nieco i w niebywały sposób - zaraz po powrocie na parkiet, w odstępie kilkunastu sekund, za sprawą dwóch "trójek" Angeliki Kowalskiej - znów zwiększyły dystans. Kto wie, czy nie był to decydujący moment meczu. Rozpędzone gdańszczanki mimo świetnej gry w tej kwarcie dalej traciły do SMS-u sporo, bo 10 "oczek".
O ile końcówka trzeciej kwarty podcięła nieco skrzydła koszykarkom Uniwerku, o tyle jedna z pierwszych akcji czwartej odsłonie, zakończona "trójką" Moniki Jasnowskiej, chyba już definitywnie rozstrzygnęła o wyniku. Akademiczki nie zrezygnowały wprawdzie z walki, jednakże strata na poziomie 12-14 punktów utrzymywała się już do końcowej syreny. W ostatnich sekundach celem było już utrzymanie 19-punktowej zaliczki z meczu w Gdańsku, może ona bowiem mieć znaczenie pod koniec sezonu zasadniczego - gdy oba zespołu zakończą go z takim samym dorobkiem, zadecyduje bilans meczów między nimi, a że ten jest remisowy - kluczowe będą małe punkty. Udało się, choć marna to pociecha dla zespołu, który przegrywa trzecie spotkanie z rzędu i wypada - miejmy nadzieję że tylko do najbliższego spotkania - z czołowej piątki.
Zespół AZS-u Uniwersytet Gdański od lat budowany jest metodą małych kroków, zakładającą regularny, coroczny postęp. Rewelacyjny początek sezonu - cztery kolejne wygrane i fotel lidera - dawał nadzieję, że może tym razem zamiast małego kroczku uda się od razu wielki skok i z kopciuszka ligi walczącego o utrzymanie w zeszłym sezonie powstanie czołowa ekipa zaplecza ekstraklasy. Niestety, po takim meczu przychodzą na myśl słowa piosenki Marka Grechuty - "Nie od razu...". Jeszcze nie teraz, być może pora na kolejny mały krok, nie od razu w stronę czołówki, tylko środka tabeli. A może nie? Może to tylko chwilowa zadyszka i nowy rok przyniesie przebudzenie, a kibice znów będą świadkami takich meczów jak w październiku? Czemu nie, wszak gdańszczanki przegrywały ostatnio z zespołami, o których można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są poza ich zasięgiem. A styczeń AZS rozpocznie w Olsztynie meczem z ostatnią drużyną grupy A. Można? Trzeba!
Arcus SMS PZKosz Łomianki 81:67AZS UNIWERSYTET GDAŃSKI |
Czytaj też:
Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Wiadomości
Sylwester w Trójmieście | 7 nadziei Trójmiasta | Wygraj 500 zł | Wyciągi i stoki narciarskie | Open'er 2011 | Matura 2011 | Próbny egzamin gimnazjalny | Lodowiska w Trójmieście |
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?