Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

AZS UG: o krok od niespodzianki

Redakcja
Trzynasty stycznia okazał się pechową datą dla AZS-u. Mimo świetnej, momentami porywającej gry, mimo faktu że jeszcze 20 sekund przed końcem gdańszczanki prowadziły z Widzewem 72:69, a 2 sekundy przed końcową syreną na tablicy widniał wynik remisowy, to goście wyjechali z Gdańska z kompletem punktów.

Hala MOSiR-u już dawno nie była areną tak pasjonującego widowiska. Pełnego dramaturgii, zwrotów akcji, rozstrzygniętego dopiero w ostatnich sekundach. Niestety, nie po myśli naszych koszykarek. Faworyt wygrał 74:72 po meczu, który na długo zapadnie w pamięci kibiców i którego akademiczki z pewnością nie muszą się wstydzić.

Łodzianki, z uwagi na panującą, nieoczekiwanie dla drogowców, zimę i wynikające z niej trudności komunikacyjne przyjechały do Trójmiasta już we wtorek, do spotkania przystępowały zatem wypoczęte, bez śladów odbytej podróży, Widzew uznawany był za zdecydowanego faworyta i pierwsza kwarta zdawała się to potwierdzać. Akademiczki w tej części popełniły dużo strat, zbyt łatwo też ustępowały rywalkom w obronie. Wynik 20:11 dla Widzewa po pierwszych 10 minutach nie zwiastował wielkich emocji w dalszej części gry.

Druga odsłona była już o niebo lepsza w wykonaniu AZS-u. Sposobem na tłok panujący pod koszem Widzewa, będący efektem podwajania, a momentami nawet potrajania przez łodzianki Marleny Wdowczyk okazały się rzuty z dystansu. Podopieczne trenerów Włodzimierza Augustynowicza i Andrzeja Cieplika raz po raz oddawały rzuty zza linii 6,25 m i były w tym elemencie gry wyjątkowo skuteczne.

Czas miał pokazać, że w całym meczu skuteczność ta wyniesie aż 68 %. "Trójki" kapitan zespołu Natalii Rościszewskiej, Agnieszki Golemskiej i Marty Cieślickiej pozwoliły nawiązać kontakt z rywalkami. Cały czas trwała walka pod tablicami. Mało widoczna była w drużynie gości Aleksandra Pawlak, tylko jedną dobrą piłkę od koleżanek otrzymała Marlena Wdowczyk. Środkowa AZS-u skrzętnie jednak z tego podania skorzystała, mimo asysty trzech rywalek zagrała tyłem do kosza i zdobyła 2 punkty. Świetną akcją i rzutem z odchylenia popisała się też Kaja Lubczyńska, dla której były to pierwsze ligowe punkty od października 2009 roku. Po pierwszej połowie strata do Widzewa wynosiła tylko 5 punktów, wynik zatem wciąż pozostawał sprawą otwartą.

Trzecią kwartę Widzew rozpoczął w najlepszy możliwy sposób - od rzutu za 3 punkty. Akademiczki nie załamały się jednak, nie zadziałał tym razem "syndrom trzeciej kwarty". Wprost przeciwnie, chwilę później byliśmy świadkami koncertu gry w wykonaniu AZS-u. Najpierw stratę po indywidualnej akcji zmniejszyła do 6 punktów Marta Cieślicka. Różnica ta utrzymywała się przez jakiś czas. Następnie 8 punktów z rzędu zdobyły koszykarki AZS-u, wprawiając tym w konsternację rywalki i ożywiając trybuny, na których zasiadło tego dnia ponad 120 osób. Po raz pierwszy na prowadzenie wyszły gdańszczanki.

Ogromną pracę w obronie wykonywała Natalia Rościszewska, rzucając się na każdą piłkę. Ważna rolę spełniały też gdańskie podkoszowe: Marlena Wdowczyk, Aleksandra Lampart i Kaja Lubczyńska, które skupiały na sobie uwagę rywalek, dzięki czemu więcej miejsca miały zawodniczki z obwodu. AZS nie zwalniał tempa, w ostatniej kwarcie prowadząc już nawet 11 punktami. Kolejne :trójki" rzucały Natalia Rościszewska, Agnieszka Golemska i Maja Stachura. Wciąż jednak potrzebna była stuprocentowa koncentracja, każdy bowiem, nawet najmniejszy błąd wykorzystywany był przez widzewianki.

Gdy na zegarze widniały jeszcze 3 minuty do końca a AZS prowadził różnicą 5 punktów, piłka po kolejnym rzucie za 3 "wykręciła się" z kosza. To mógł być decydujący o zwycięstwie moment. Chwilę później łodzianki wyrównały. W samej końcówce, kolejne punkty Kai Lubczyńskiej doprowadziły do wyniku 72:69, na 20 sekund do końca. Wówczas odnalazła się na boisku Aleksandra Pawlak - pech chciał, że niecałe 7 metrów od kosza, z piłką w ręku. Chwilę później więc znów był remis.

Akademiczki miał jednak piłkę i mogły grać do końca - pozostało bowiem 18 sekund. Widzewianki wybroniły tę akcję, chwilę później sędziowie nie dostrzegli faulu na Agnieszce Golemskiej. Kontra Widzewa zakończyła się natomiast faulem AZS-u na 2 sekundy przed końcem a rzuty osobiste przesądziły o wyniku.

Mimo porażki akademiczkom należą się za ten mecz wielkie brawa, jak równy z równym grały bowiem z jednym z faworytów ligi, udowadniając tym samym że mają potencjał pozwalający na walkę z każdym rywalem. Szczególne brawa należą się kapitan Natalii Rościszewskiej - za ofiarność, charakter i skuteczność i Kai Lubczyńskiej - za powrót w świetnym stylu (100 % za 2). Świetną dyspozycję rzutową pokazała Agnieszka Golemska (6/7 za 3!). Najlepsze spotkanie w tym sezonie rozegrała Maja Stachura, której dwie "trójki" były ozdobą czwartej kwarty.

To był jeden z takich meczów, którymi zdobywa się uznanie kibiców. Liczymy zatem, że fani AZS-u równie licznie stawią się w hali przy ul. Kołobrzeskiej 23 stycznia na derbowy mecz z VBW GTK Gdynia. Wcześniej jednak - w najbliższą niedzielę - wyjazd do Żyrardowa.

AZS UNIWERSYTET GDAŃSKI ** 72:74 **Widzew Łódź
(11:20 20:16; 25:15; 16:23)

Punkty AZS UG: Agnieszka Golemska 24 (6x3), Natalia Rościszewska (c.) 12 (4), Kaja Lubczyńska 10, Marlena Wdowczyk 8, Maja Stachura 7 (2), Aleksandra Lampart 6, Marta Cieślicka 5 (1), Katarzyna Strzelecka 0, Justyna Wróbel 0, Katarzyna Wydra 0, Paula Kamińska.

Punkty Widzew Łódź: Aleksandra Pawlak 23 (2x3), Anna Rajkowska 16 (2), Agata Przybysz (c.) 15 (3), Kamila Polit 9, Monika Szulc 7, Justyna Okulska 4, Kamila Trojanowska 0, Anna Kolasa, Martyna Laskowska, Katarzyna Rychter, Lucyna Sawicka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto