Blindead w B90. Premiera "Absence" na żywo [zdjęcia]

BLINDEAD w B90, 10 października 2013
support: 1926, Moose The Tramp

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię.

Nowym Blindead zaskoczeni mogą być wszyscy. Fani zespołu, którzy za sprawą poprzednich wydawnictw i koncertów prawdopodobnie spodziewali się jeszcze większego "ciężaru" i "mroku", przyzwyczajeni do powolnego, postmetalowego czy sludgemetalowego walca zgiatającego z chirurgiczną precyzją publiczność na każdym dotychczasowym koncercie - dostali bowiem emocjonalny, melodyjny, pozornie spokojniejszy materiał obudowany czystym śpiewem Patryka Zwolińskiego i Matteo Bassoli. Ludzie, którzy fanami dotąd nie byli - bo oto słynący głównie z (post)metalowej publiczności zespół prezentuje na nowej płycie i na scenie coś zupełnie innego, wykorzystując awangardowe dla tego gatunku środki wyrazu, takie jak choćby klarnet basowy, wiolonczela czy skrzypce.

Symbolicznym objawem zmiany, jaka dokonała się w brzmieniu, był na koncercie już pierwszy utwór, niemal kołysanka, zagrana na akustycznych gitarach. Ale to nie był bynajmniej koniec zaskoczeń. Nowa płyta zespołu, "Absence", zawiera bowiem materiał o wiele bardziej spokojny, a jednocześnie rytmiczny i nastrojowy, niż cokolwiek, co dotychczas ukazało się spod pióra i instrumentów zespołu. Ponieważ "Absence" dopiero w najbliższych dniach ukaże się w sprzedaży, publiczność usłyszała nowy materiał po raz pierwszy. Zespół zaprezentował na scenie B90 cały materiał z nowej płyty i dopiero w dwóch utworach na bis pozwolił sobie na powrót do starego brzmienia, równie perfekcyjnego zresztą.

Wracając jednak do zaskoczeń, "Absence" to zupełnie inne Blindead, choć przecież nadal ładunek emocjonalny jest bardzo wyrazisty. Oprócz wyraźnej zmiany klimatu i instrumentarium, stało się tak również za sprawą uwydatnienia sekcji rytmicznej, perskusja i bas brzmiały w B90 jak nigdy wcześniej. Jak przyznaje zespół w wywiadach, niebagatelny wpływ na tę zmianę miał Matteo Bassoli, nowy basista zespołu. Bassoli dał się także poznać jako kolejny obok Patryka Zwolińskiego wokalista, tak samo zwalający publiczność z nóg.

Nie wiadomo, czy oszołomiona i oniemiała publiczność miała okazję i siłę przyglądać się stworzonym przez Romana Przylipiaka nowym wizualizacjom, które są kolejną siłą zespołu. Ale podobnie jak oprawa graficzna albumów, także na koncertach wizualnie Blindead to światowa czołówka. Klub B90 z doskonałą infrastrukturą oświetleniową i po prostu świetnym wnętrzem był miejscem idealnym na pierwszy koncert z "Absence".

Wiele jeszcze słów zachwytu można wypowiedzieć o zespole, który przecież w Trójmieście znany jest doskonale, i tak samo doskonale przyjmowany, choćby na corocznym X-Mass Noise w gdyńskim Uchu. Bez wątpienia także publiczność na miejscu, składająca się przecież w części z osób "ze światka" i znajomych znajomych, reaguje emocjonalnie i żywiołowo choćby dlatego, że Blindead jest własnie stąd, z Trójmiasta. Ale to nie dlatego zespół na koncertach przyjmowany jest ekstatycznie, o nie.

Po prostu, Blindead na żywo brzmi niesamowicie. Można być zdania, że starsze, cięższe numery są lepsze czy gorsze (choć na razie krytycznych opinii pojawia się bardzo niewiele). Można doszukiwać się powiązań czy skojarzeń z Katatonią, Ulverem, Riverside. Ale prawda jest taka, że ruszający właśnie w europejską trasę Blindead to już nie lokalny czy polski ewenement, a zjawisko o potencjale, który z pewnością doceniony zostanie znacznie szerzej, niż tylko nad Wisłą.

KLIKNIJ, BY ZOBACZYĆ ZDJĘCIA