MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Cmentarz w Brzeźnie, którego nie ma

Łukasz Depiński
Łukasz Depiński
W Brzeźnie znajduje się cmentarz, który uległ totalnej dewastacji. Pokruszony beton, dzikie krzaki, butelki, śmieci, znicze, fragmenty grobów – to obraz tej części dzielnicy.

W Brzeźnie przy ul. Hallera, między Domem Weselno-Imprezowym "Pod aniołem" (dawną Balladyną) a Klubem Łucznictwa Sportowego, za płotem, znajduje się niewielki las. Przed nimi stoją obdrapane, zdewastowane kamienne słupy. Nie sposób domyślić się, że tutaj istniał kiedyś cmentarz. Dziś zostały z niego tylko resztki. Po całym miejscu, na przemian ze starymi zniczami, walają się tony butelek po alkoholach i rozmaite śmieci. Groby rozpadły się lub zostały zniszczone. Doliczyłem się trzech mogił, które były zadbane – stały przy nich w porządku kwiaty oraz po kilka zniczy wraz z krzyżem. Trudno powiedzieć, czy niektóre kamienie to pozostałości po grobach, czy po niedoszłej inwestycji.

- Chcieli tu wybudować kilka lat temu hotel, ale powstała wrzawa i nic z tego nie wyszło, zostało po tym trochę betonu – mówi pracownik pobliskiego warsztatu samochodowego, który mieszka w pobliżu od urodzenia. - Te kamienne słupy to było kiedyś wejście na cmentarz, do dziś zresztą ludzie przychodzą tu jeszcze zapalać świeczki – dodaje.

Zapomniane miejsce

Cmentarz powstał w 1923 roku i miał służyć za miejsce pochówku członkom miejscowej parafii im. Św. Antoniego. Po wojnie podupadł i od tego czasu z terenem nic nie zrobiono.

- Tak, jest tu cmentarz, przedwojenny jeszcze, wiem, że przychodzą tu stale dwie osoby z ul. PCK palić znicze, ale nie znam ich osobiście, tylko z widzenia – mówi mieszkaniec Brzeźna, mający ok. 50 lat, przechadzający się wzdłuż ul. Hallera.

Nie wszyscy zapytani brzeźnianie wiedzieli, gdzie mieści się nekropolia. Wiedza mieszkańców o tym miejscu wydaje się być proporcjonalna do wieku – nieco młodsi zdają sobie sprawę, że jakiś cmentarz gdzieś w okolicy się mieści, ale nie wiedzą dokładnie gdzie. Zdarza się, że najmłodsi nigdy o nim nie słyszeli.

- Chodzę na cmentarz, bo tam leży moja babcia - mówi Sabina Małkiewicz-Zarach, mieszkanka Brzeźna. - Jako dziecko chodziłam tam jeszcze z rodzicami, moja mama urodziła się w 1921 r. w Brzeźnie i pochowano na tym cmentarzu moją babcię. Byłoby dobrze, żeby miasto dokonało ekshumacji, bo mnie na to nie stać. - Pani Sabina wysuwa też propozycję rozwiązania tej sprawy - Możnaby zrobić jakąś tablicę pamiątkową i zebrać szczątki w jedno miejsce, np. na Łostowice, można potem jakieś ławki zrobić, ale nie hotel, jak kiedyś planowano - twierdzi.

Cała okolica jest zaniedbana. Straszą na wpół zburzony budynek mający mieścić urządzenia energetyczne dla planowanego tu kiedyś hotelu oraz pozostałości po nie istniejącym już dziś campingu. Miejsce porosły dzikie drzewa, dziś wysokie na kilkadziesiąt metrów.

Kto jest właścicielem?

Do kogo należy teren i kto odpowiada za taki stan? Sprawa jest bardzo niejasna.

- Teren jest własnością parafii i to z nią trzeba rozmawiać o cmentarzu - twierdzi Dariusz Wołodźko z Biura Prasowego Urzędu Miasta.

Proboszcz parafii św. Antoniego ks. Bernard Zieliński uważa jednak inaczej.

- Mam odpis z księgi wieczystej, która znajduje się w Gdyni, że grunt jest własnością miasta - twierdzi. - Ponadto napisałem w 2000 roku list do prezydenta Gdańska o przekazanie tego terenu parafii, ale dostałem decyzję odmowną ze względu na to, że w pobliżu znajdują się ujęcia wodne i cmentarz mógłby stanowić dla nich zagrożenie - dodaje

Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana. Jak twierdzi ks. Zieliński, teren ten zabrano parafii bezprawnie, bo uczyniono to na podstawie ustawy o mieniu poniemieckim, a cmentarz nie był mieniem poniemieckim.

- Pogrzeby odbywały się tam do maja 1948 roku i od tego czasu teren nie miał właściwie gospodarza, zaś formalnie został on odebrany parafii decyzją wojewody z 1974 r - mówi. - Miasto odmówiło parafii przekazania terenu powołując się na zagrożenie ujęć wodnych, ale przecież co innego własność terenu a co innego zagrożenie - dodaje.

Cmentarzami i terenami pocmentarnymi zajmuje się w Gdańsku Zarząd Dróg i Zieleni. Czy więc stan starego cmentarza w Brzeźnie jest efektem zaniedbań jego pracowników?

- Według mojej wiedzy teren nie jest własnością gminy, został zbyty osobie prywatnej, a Kościół nigdy nie występował o przekazanie jurysdykcji nad cmentarzem - twierdzi z kolei Andrzej Dąbrowski, kierownik Działu Utrzymania Zieleni ZDiZ. - Pochówki odbywały się tam chyba jeszcze tylko kilka lat po wojnie. Zresztą został on zamknięty, a ZDiZ opiekuje się pozostałymi terenami pocmentarnymi w Gdańsku, których jest kilka - dodaje.

*** **
Przy pisaniu artykułu korzystałem z następujących źródeł:**
brzezno.net
Akademia Rzygaczy

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cmentarz w Brzeźnie, którego nie ma - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto