Columbus Duo w Kafe Delfin [wideo]

Gdy tylko dowiedziałem się o koncercie Columbusów, nie mogłem doczekać się możliwości odsłuchania kolejnej porcji muzycznych poszukiwań braci: Irka (bas, sample) i Tomka (gitara, wokal). Oliwskie Kafe Delfin to jedno z ulubionych miejsc tego duetu. Nic w tym dziwnego - zaciszna kawiarenka doskonale wpasowuje się w klimat tworzony przez Columbus Duo.

Kameralne szepty

W Delfinie zmieścić się może niewiele ponad trzydzieści osób i tyleż właśnie uczestniczyło w koncercie. Bracia znani są z tego, że prezentują muzykę trudną, nieprzeznaczoną dla szerokiego zakresu odbiorców. Mieszając wyrafinowane harmonie z hałasem, prezentują osobiste, introwertyczne obrazy malowane za pomocą gitary, basu, klawiszy i szepczącego (bardzo często po francusku) wokalu.

Cienie przeszłości

Mimo zdecydowanie refleksyjnego i kameralnego charakteru koncertu, odnaleźć można w muzyce Columbusa ślady wcześniejszej grupy Swobodów - Thing. Gitatarowe brudy i przester nie odeszły w zapomnienie, lecz obecnie stanowią jedynie dodatek do całości. Całości skomplikowanej, choć ascetycznej, niełatwej w odbiorze, choć delikatnej w brzmieniu. Te brzmienia ambiwalencji towarzyszyły nam przez ponad godzinę, podczas której usłyszeliśmy zupełnie nowe, nienagrane jeszcze utwory.

Awangarda z Gdańska

Columbus Duo to zjawisko znane jedynie wąskiemu kręgowi pasjonatów, lecz stanowi niewątpliwie ważny punkt na muzycznej mapie polskiej alternatywy. Nie osiągnęli oni komercyjnego sukcesu, lecz ich wczesne dokonania z czasów zespołu Thing to pozycja obowiązkowa dla polskiego miłośnika noise'u. Z kolei aktualna muzyka Swobodów to awangardowe eksperymenty, nieustępujące ich zachodnim odpowiednikom. Po koncercie Ovala i Fenensza, który odbył się w zeszłym tygodniu w ramach Transvisualiów, gotów jestem stwierdzić, że Columbusi potrafią dostarczyć wrażeń co najmniej równie intensywnych, co ich koledzy z Zachodu. Szkoda jedynie, że są tak mało znani.

Czytaj też:

• Columbus Duo: "Niszczymy piosenki" [wywiad]

**

**