Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawne gdańskie alkohole: Goldwasser

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Kontynuując temat butelkowy zajmijmy się dzisiaj gdańską "złotą wodą", czyli najsłynniejszym gdańskim likierem.

Było to tak...

Legenda wyjaśnia pochodzenie gdańskiego Goldwassera w sposób następujący:
Przybywający do Gdańska podróżni zwykli byli, podobnie jak to robią dzisiejsi turyści, wrzucać monety do fontanny Neptuna. Wiadomo bowiem, że jeśli wrzucić monetę do fontanny, to murowane, że wróci się do miasta, w którym się tego aktu dokonało. Skoro tak postępowali, musiało im się w Gdańsku podobać. A że na taką ekstrawagancję stać było jedynie bardzo bogatych ludzi, to i monety były przeważnie złote. Któregoś dnia Neptun zirytowany tym dość głupim obyczajem, zamieszał wodę w fontannie trójzębem (według innej wersji uderzył nim po prostu w wodę), co spowodowało rozpadnięcie się monet na drobne kawałeczki. Woda natomiast, w cudowny sposób stała się słodkim i mocnym napojem. Sprytny kupiec, oczywiście mennonita, zanim ktokolwiek się zorientował, kazał przytoczyć pod fontannę beczki i napełniał je tak długo, póki w fontannie nie popłynęła znowu zwykła woda. A napełnił tych beczek tyle, że mógł sprzedawać cudowny trunek jeszcze przez wiele lat w swoim domu pod Łososiem przy Szerokiej, a i dla jego potomków pozostało go jeszcze sporo. Sam oczywiście nie pił, jak to mennonita.

Ładna ta legenda, nadająca się świetnie do opowiadania na gdańskim turystycznym szlaku alkoholowym, zawiera, tak jak każda legenda powinna, nieco prawdy. Gdański Goldwasser rzeczywiście wiąże się z mennonitą mieszkającym przy ulicy Szerokiej. Udział Neptuna w powstaniu receptury likieru jest nieco wątpliwy.

A jak było naprawdę?

Do Gdańska przybył kupiec ów w końcu XVI w., kiedy to w jego niderlandzkiej ojczyźnie szalała kontrreformacja, a dla takich jak on heretyków nie było już tam miejsca. Wielu z jego współwyznawców szukało wówczas schronienia w okolicy Gdańska. Ratując głowę z ogarniętej prześladowaniami religijnymi Flandrii, uratował też zapewne niemały majątek, skoro stać było go na zakup domu w Gdańsku i uzyskanie od Rady koncesji na produkcję w mieście wódek i likierów. Ich produkcję rozpoczął w 1598 r. Recepturę na Goldwassera i inne alkoholowe specjały przywiózł zapewne z Flandrii. Co sprawiło, że gdański likier był i jest wyjątkowy? Oczywiście złoto, którego płatki spoczywają na dnie butelki, a kiedy nią wstrząsnąć, wirują niczym złoty śnieg. Pić należy Goldwassera dostojnie, a następnie niedbale popluwać złotem, dzisiaj już jedynie wspominając przeszłe bogactwo Gdańska.

W szynku i na cesarskim dworze

Goldwasser i inne produkty firmy Vermoellena, którą nazwano Łosoś (Der Lachs), sprzedawały się świetnie, mimo że był to alkohol dość drogi. Gorzelnię prowadziły dwa następne pokolenia Vermoellenów, a kiedy zabrakło tej rodzinie męskich potomków interes przejął zięć ostatniego z nich, Izaak Wedling. Rodzina Wedlingów kontynuowała z powodzeniem wspaniałe tradycje gdańskich likierów aż do 1945 r.

Sława Goldwassera przekroczyła mocno granice Gdańska. W XIX w. tak pisał o nim gdański kronikarz: "Wielce znana jest gorzelnia Lachs, która nadal dostarcza tak samo świetnego produktu jak za czasów, kiedy caryca Rosji Elżbieta była jego szczerą wielbicielką i świeciła Rosjanom dobrym przykładem codziennego picia gdańskiej Goldwasser. Fabryka nadal występuje pod starą firmą: Wdowa po Isaacu Wedlingu i Eydam Dirk Hecker, a znajduje się ciągle w tym samym domu przy Szerokiej № 51/52, gdzie kiedyś mieszkał i działał Isaac Wedling. Produkuje się tam nadal wszystkie rodzaje palonej i podwójnie palonej gorzałki ze składników przepisanych starymi recepturami."

Czy "gdańska wódka", znana i chętnie spożywana w Polsce zwłaszcza w XVIII i XIX w. była Goldwasserem - tego z całą pewnością nie da się stwierdzić. Jeśli wierzyć opisom, włącznie z tymi przekazanymi przez Adama Mickiewicza w "Panu Tadeuszu" i "Pani Twardowskiej", gdańska wódka służyła do upijania się w kij. Każdy kto próbował Goldwassera, wie, że upić tym się raczej trudno. Najprawdopodobniej więc pod nazwą "gdańska wódka" funkcjonował jakiś inny trunek - bardzo możliwe, że pochodzący również z wytwórni przy Szerokiej.

A dzisiaj...

Dzisiaj prawdziwy Goldwasser, odbywszy powojenny exodus razem z rodziną Wedlingów, i dalszy już na zachodzie, produkowany jest przez jeden z zachodnioniemieckich koncernów alkoholowych i dostępny jest w każdym "dobrym" sklepie z alkoholem. W Polsce za ok 75 zł. W Niemczech za 9 euro. Istnieją oczywiście co najmniej dwie polskie podróbki, różnią się jednak od oryginału smakiem, zawartością złota i... oryginalnością.

Dom przy Szerokiej, podniesiony z wojennej ruiny, mieści dzisiaj już wprawdzie nie gorzelnię i nie probiernię alkoholi, a restaurację nawiązującą nazwą do wspaniałych tradycji tego miejsca. Można tam (i właściwie należy) spróbować Goldwassera.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto