Dlaczego SKM-ki się spóźniają?

Wydaje się, że nie tylko. Kolej w Polsce, a w tym Szybka Kolej Miejska jest po prostu niedofinansowana. W krajach europejskich przyjmuje się, że środki z budżetu przeznaczane na transport dzieli się pomiędzy transport drogowy a kolejowy w proporcji 60:40, tymczasem w naszym kraju od 20 lat mamy do czynienia z podziałem w proporcji około 85:15. To świadczy o ogromnym niedofinansowaniu transportu kolejowego, co musiało w końcu znaleźć odzwierciedlenie w sytuacji przewozowej PKP. Zima dopełniła tylko spustoszenia.

Wejście samorządów do spółki SKM jako udziałowców nie poprawiło sytuacji. Poszczególne miasta, w czasie kryzysu, z jakim mamy do czynienia, nie są w stanie wnieść znaczących udziałów do SKM. Gdynia z kolei jest zainteresowana wniesieniem tylko takiej kwoty, która pozwoli na remonty obiektów kolejowych, dworców na terenie miasta.

Czy spóźniające się kolejki, psujący się coraz mniej liczny tabor to wina tylko i wyłącznie pracowników kolei ? Wydaje się, że nie. Na PKP pracują, choćby z powodu znikomego dopływu absolwentów - doświadczeni kolejarze. Winnych należy szukać gdzieś wyżej, zwłaszcza wśród polityków decydujących o rozwoju polskiego transportu. W modernizującej się w Polsce koleje żelazne zostały całkowicie pominięte kosztem budujących się dróg czy autostrad.

Szansa na naprawę tej sytuacji jest, pod warunkiem, że rządzący zrozumieją, że kolej państwowa to ważny element krwioobiegu gospodarki, podobnie jak energetyka, gazownictwo czy, dla przykładu - bankowość. Potrzebna jest taka wizja zrównoważonego rozwoju transportu, która pozwoli m.in. na remonty i modernizację nieźle rozwiniętej sieci dróg kolejowych w Polsce.

Miejmy to na uwadze, gdy po raz kolejny będziemy czekać na mrozie na opóźniającą się SKM-kę.

Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Wiadomości