Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. Grupa Pod Budą wystąpi w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej

Marcin Mindykowski
Andrzej Sikorowski
Andrzej Sikorowski fot. Tomasz Hołod
Andrzej Sikorowski w ostatnich latach gościł w Trójmieście w duecie z córką, Mają, lub z Grzegorzem Turnauem, w programie "Pasjans na dwóch". Tym razem jednak wystąpi ze swoją macierzystą grupą Pod Budą.

Tożsamość artystyczna i tego zespołu jest jednak silnie sprzężona z osobą lidera - kompozytora i autora tekstów, "krakusa z dziada pradziada", jednego z pierwszych polskich bardów z gitarą, nigdy niekryjącego swojej fascynacji Grechutą, Młynarskim czy Przy- borą, ale dziś mającego już na polskiej scenie piosenki literackiej własne, autonomiczne miejsce.

Zobacz także inne koncerty w Gdańsku

Sikorowski po instrument sięgnął już jako dziecko (wtedy jeszcze mandolinę, a nie gitarę), ale pierwsze piosenki zaczął pisać dopiero jako student filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dziś twierdzi, że nie były to szczególnie udane wprawki, ale jedną z nich udało mu się w 1970 roku wygrać krakowski Festiwal Piosenki Studenckiej. Piosenka studencka nie stroniła wtedy od zaangażowania i coraz odważniej przekształcała się w trybunę pokolenia, które chętnie artykułowało swoje nastroje i niepokoje. W czasach poprzedzających eksplozję polskiego rocka pełniła więc rolę głównego kanału twórczości niepokornej i przyciągała artystów "niepodległego ducha".

Na fali sukcesu Sikorowski zaczął występować, aż w 1974 roku dostał propozycję zastępstwa w Kabarecie Pod Budą, działającego od 1969 roku przy Akademii Rolnicznej w Krakowie i prowadzonego przez Bohdana Smolenia. Swoją nazwą kabaret upamiętnił fakt, że jego pierwsze próby odbywały w piwnicy mieszczącej się pod krakowskim klubem Buda. W połowie lat 70. jego części satyrycznej towarzyszył już recital Grupy Muzycznej Pod Budą, w której występowali m.in. wokalistka Anna Treter, gitarzysta Jan Hnatowicz i wokalistka greckiego pochodzenia Chariklia Motsiou. To właśnie z powodu wyjazdu tej ostatniej do ojczyzny Sikorowski został poproszony o załatanie powstałych w programie repertuarowych dziur swoimi balladami. Jak się jednak szybko okazało, zmieniło to dotychczasowy charakter działalności kabaretu: Sikorowski, dostarczając mu mocny, piosenkowy repertuar, przesunął środek ciężkości z twórczości satyryczno-kabaretowej na tę muzyczną. W efekcie po ostatniej premierze recenzenci zgodnie napisali, że najwię-kszym atutem kabaretu są jego... piosenki i zespół muzyczny.

I tak w 1977 roku przerodził się on w już pełni autonomiczną grupę Pod Budą. Opieką objęło ją Polskie Stowarzyszenie Jazzowe i ze- spół rozpoczął koncerty - najpierw głównie w klubach studenckich, ale potem także na festiwalu w Opolu, gdzie błysnął "Bardzo smutną piosenką retro" (lepiej znaną jako "Kap, kap - płyną łzy"), zdobywając też uznanie masowej publiczności. Zespół personalnie oparł się na grupie dobrze rozumiejących się przyjaciół - dwóch małżeństwach: Treter i Hnatowicza oraz Sikorowskiego i Motsiou (która wróciła z Grecji, ale po narodzinach córki wycofała się ze sceny), a repertuarowo - na kompozycjach Hnatowicza i przede wszystkim Sikorowskiego, aranżowanych w tradycyjnej formule literackiej piosenki akustycznej.

Lider od lat wierny jest poezji codzienności (choć sam za poetę się nie uważa). W osobistej poetyce realizmu dzieli się przemyśleniami o ludzkiej kondycji - śpiewa o najprostszych, ale najbliższych nam sprawach: zwykłych troskach, lękach, zmartwieniach, szukając osłody i nadziei w gorzkiej szarzyźnie życia. Chętnie czy- ni też walor z nieprzystosowania do nowych czasów, niezmienności i bycia impregnowanym na mody. Z pozycji krakowskiego obserwatora, z dala od zgiełku i z dystansem komentuje przemiany obyczajowe, pauperyzację wartości estetycznych i apeluje o chwilę wytchnienia w trwającej nieustannie pogoni. Robi to jednak zawsze żartobliwie, ciepło i pobłażliwie, bez zawiści, złości czy histerii. Piosenkę konsekwentnie traktuje jako opowiastkę z puentą i morałem, tłumacząc, że "musi w niej o coś chodzić". Wszystko to pozbawione pretensji do wielkiej refleksji o życiu i lirycznej egzaltacji, ale zawsze literacko kunsztowne i z szacunkiem do słowa.

I mimo że sam autor powątpiewa, czy jego piosenki - "Ballada o ciotce Matyldzie", "Kraków, Piwna 7", "Na całość", "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa" - dziś zostałyby przebojami, o ich niegasnącej sile świadczy fakt, że choć ostatnią płytę z premierowym materiałem grupa Pod Budą nagrała w 2001 roku, na koncerty wciąż stawia się wierna publiczność.

Pod Budą
Gdańsk, 16.02
Filharmonia Bałtycka, ul. Ołowianka 1
Godz. 18. Bilety: 55-130 zł

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto