Niedrożne kratki ściekowe, miejscami zaśmiecone i zarośnięte rowy, nieprawidłowo składowany azbest czy zużyty sprzęt RTV i AGD - to niektóre z "obrazków", jakie mieli zobaczyć inspektorzy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska na terenie Zakładu Utylizacyjnego w gdańskich Szadółkach. Znaleźli takze odpływ kanalizacji jednego z placów, który kończył się... za płotem zakładu. Nikt z pytanych pracowników ZU nie potrafił wytłumaczyć inspektorom, do czego ta samowolnie stworzona "instalacja" ma służyć.
Zobacz też: Awaria na wysypisku w Szadółkach zostanie naprawiona dopiero wiosną?
- Wciąż trwają jeszcze czynności kontrolne. Obecnie, po przeprowadzeniu oględzin obiektu, inspektorzy analizują dokumentację zakładu - poinformował szef WIOŚ, Zbigniew Macczak. - W konsekwencji na bazie naszych ustaleń sformułowane zostanie wystąpienie pokontrolne, w których wezwiemy zakład do usunięcia uchybień.
Macczak przyznaje, że poważnie rozważa zalecenie przeprowadzenia tzw. przeglądu ekologicznego (to dokument, przygotowywany przez niezależnych specjalistów, który ma wykazać, jaki wpływ ma działalność firmy na otaczające środowisko przyrodnicze i ludzi).
Czytaj też: Gdańsk Szadółki: Wojewoda kazał policzyć pacjentów skarżących się na dolegliwości zw. z fetorem
Zakład Utylizacyjny to największe składowisko w regionie, w dodatku kluczowe dla aglomeracji trójmiejskiej. Obsługuje największą liczbę mieszkańców (ok. 700 tys. osób).
Eko Dolina oraz Czarnówek koło Lęborka, gdzie znajdują się instalacje zastępcze dla tej w Szadółkach, odmówiły przyjęcia gdańskich odpadów biodegradowalnych. Powód to albo maksymalne obciążenie zakładu, albo trwający proces inwestycyjny, który obniża możliwości ich przetwarzania.
Zarząd gdańskiego Zakładu Utylizacyjnego na razie nie zdradza, co zamierza. Oficjalnie wiadomo jedynie, że czeka na zakończenie procesu zamówienia publicznego na naprawę oraz serwis instalacji. W połowie ubiegłego tygodnia gdański zakład odwiedzili przedstawiciele jednej z niemieckich firm zainteresowanych zleceniem.
Co na to władze Gdańska?
- Ponad wszystko pragnę zapewnić, że zakład jest na dzisiaj bezpieczny i - pomimo uciążliwości - nie powoduje dodatkowego zagrożenia dla środowiska - zapewnia wiceprezydent Andrzej Bojanowski. - Bardzo nam przykro z powodu obecnych uciążliwości zakładu, ale jesteśmy przekonani, że proces zmierza ku pozytywnemu finałowi. Tego typu instalacji i takiej wielkości nie ma w Polsce. A i technologia jest innowacyjna. Dialog konkurencyjny, jaki zastosowały władze zakładu, jest jedyną wiarygodną drogą rozwiązania w sytuacji, gdy konieczna jest poprawa istniejącej, nie zaś dostarczanie nowej, technologii.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?