Gdańsk: Polityczna wojna w sprawie kościoła na Łostowicach nabiera rozpędu

Temat dozwolonej wysokości świątyni od dawna jest punktem zapalnym między mniej konserwatywną częścią PO a Pawłem Adamowiczem i metropolitą. Ten ostatni chce, by wieża kościoła miała 40 metrów. Ale ci pierwsi mają co do tego sporo obiekcji, zwłaszcza że działkę na Łostowicach prezydent przekazał archidiecezji za 1 proc. wartości, nie konsultując tego ani z mieszkańcami, ani z radą. Na ostatniej sesji przedstawiono wyniki konsultacji społecznych, w których zapytano sąsiadów przyszłej świątyni o to, jak wysoka ich zdaniem powinna być budowla. Wypowiedziało się 21 proc. uprawnionych do głosowania, czyli 352 osoby. Większość z nich opowiedziała się za kościołem niższym niż chce tego arcybiskup.

Czytaj także: Czy radni podejmą jakieś decyzje w sprawie kościoła na Łostowicach?

Ostatecznie to rada podejmie decyzję, uchwalając zmiany w planie zagospodarowania, który teraz zezwala na budowanie tam obiektów nie wyższych, niż 14 metrów. Dokument przygotować jednak musi Biuro Rozwoju Gdańska podlegające pod prezydenta. Ciągle jednak nie wiadomo, jakie ostatecznie zapisy w tym planie się znajdą i kiedy trafi on na sesję. Bo między prezydentem Adamowiczem a radnymi PO trwa obecnie zabawa w kotka i myszkę, która przy okazji zaognia wewnątrzpartyjny konflikt.

Pod wysłanym właśnie zapytaniem do prezydenta ws. terminu zakończenia prac nad planem dla Łostowic, uwzględniających wyniki konsultacji podpisali się m.in.: Maciej Krupa, Agnieszka Owczarczak, Piotr Borawski, Dariusz Słodkowski, Małgorzata Chmiel i Szymon Moś, autor uchwały o konsultacjach społecznych.
- Oczekujemy, że jak najszybciej Radzie Miasta przedstawiona zostanie propozycja uwzględniająca wyniki konsultacji społecznych. Tego wymaga szacunek wobec mieszkańców, o których głos poprosiliśmy przeprowadzając konsultacje - wskazuje Moś.

Zobacz też: Kościół na Łostowicach. Konflikt architektów dotyczący projektu [WIZUALIZACJE]

Prezydent Adamowicz odbija piłeczkę, twierdząc, że teraz ruch jest po stronie radnych, a nie jego.
- Ta sprawa od początku jest polityczna, moja rola już się zakończyła. Oczekuję więc od radnych z Komisji Rozwoju Przestrzennego wytycznych do tego planu zagospodarowania - mówi prezydent. A jego rzecznik Antoni Pawlak dodaje: - Trudno mówić o reprezentatywności konsultacji, w których wzięło udział tylko ok. 21 proc. uprawnionych.

Słysząc to, radni wskazują, że opracowanie planu zagospodarowania nie leży w ich kompetencjach. - Nie istnieje coś takiego jak wytyczne komisji! Prezydent nigdy o nie nie prosił, a obowiązkiem BRG jest przygotowywanie planów, co do których toczy się dyskusja na posiedzeniu komisji - mówi jeden z członków PO.

Czytaj więcej na temat budowy kościoła na gdańskich Łostowicach

Twierdzi też, że wypowiedź prezydenta to dowód na to, że nie potrafi on wyjść naprzeciw mieszkańcom, którzy wyrazili swoje zdanie w konsultacjach. - Na ostatniej sesji prezydent był przeciwko procedowaniu planu na wniosek komisji, a teraz nagle prosi o wytyczne?! Nie ma powodu, by jego niechęć do uwzględnienia opinii mieszkańców Łostowic paraliżowała pracę podległego mu biura. Do tej pory prezydent swoją obywatelskość pokazywał na spotkaniach z mieszkańcami, bogato obsadzonymi przez urzędników. Kiedy przychodzi wprost zmierzyć się z głosem gdańszczan, chowanie głowy w piasek nie przystoi. Z pewnością będziemy chcieli szeroko konsultować także inne plany zagospodarowania - komentuje radny PO.