Aby się zabawić, studenci z Gdańska wolą jechać do sąsiedniego Sopotu, bo w ich rodzinnym mieście nie ma rozrywkowych miejsc - takie wnioski płyną z pracy magisterskiej Anny Kaczmarek, absolwentki psychologii na SWPS.
Anna Kaczmarek sprawdziła w zeszłym roku wśród 104 osób z Gdańska, Warszawy, Poznania i Wrocławia, jak postrzegają miasta, w których się uczą. Okazało się, że tylko ci studenci, którzy mieszkają nad Motławą, negatywnie oceniają swoje miasto. I co ciekawe: im więcej czasu w nim spędzają, tym gorzej je postrzegają.
A może studenci z Gdańska nie odpowiadali szczerze? - pytamy Annę Kaczmarek.
- Myślę, że to były szczere odpowiedzi. Bo takie wyniki badania wyszły przede wszystkim w "skojarzeniach". Studenci negatywnie oceniali miasto, głównie pod kątem rozrywki, której oni szukają, a o którą trudno właśnie nad Motławą. Inne miasta, gdzie prowadziłam badania, były odbierane bardziej pozytywnie.
Czy Gdańsk est nudny? Przeczytaj, co o tym sądzi wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki.
Gdańsk w oczach studentów widziany jest jako miasto historii i miejsce, gdzie spędza się wakacje. Kojarzy im się ze starówką, zabytkami, morzem, ale także Solidarnością, Wałęsą i stadionem PGE Arena.
Dla porównania - studentom z Poznania ich miasto kojarzy się z Maltą, Lechem Poznań i... licznymi remontami. Wrocławianie z kolei widzą swoje miasto jako najbardziej przyjazne studentom, prozachodnie i o pięknej architekturze. Gdańsk natomiast pozytywnie oceniają ci, którzy tu nie mieszkają.
Z absolwentką SWPS Anną Kaczmarek rozmawia Kamila Grzenkowska
Kiedy prowadziła Pani badania wśród studentów z Gdańska? Przed rokiem, w kwietniu i maju.
Jak wyglądały te badania - prowadziła Pani rozmowy z tymi ludźmi, rozsyłała ankiety?
Przygotowałam kwestionariusz, który osobiście wręczałam studentom SWPS, która ma filie w kilku miastach Polski. Na Pomorzu uczelnia co prawda działa w Sopocie, ale wybrałam tych studentów, którzy mieszkają w Gdańsku. W kwestionariuszu trzeba było m.in. wpisać wolne skojarzenia z danym miastem, w tym przypadku z Gdańskiem. Trzeba było też ocenić, w kilkustopniowej skali, osobowość miasta, jego atrakcyjność i emocje z nim związane.
A może studenci z Gdańska nie odpowiadali szczerze?
Myślę, że to były szczere odpowiedzi. Bo takie wyniki badania wyszły przede wszystkim w "skojarzeniach". Studenci negatywnie oceniali miasto, głównie pod kątem rozrywki, której oni szukają, a o którą trudno właśnie nad Motławą. Inne miasta, gdzie prowadziłam badania, były odbierane bardziej pozytywnie.
I okazało się, że Gdańsk jest odbierany jako miasto ludzi starych, jest nudne i powolne. A może to tylko stereotyp?
Niewykluczone, że to tylko stereotyp. Mieszkam i pracuję w Warszawie, ale mam wielu znajomych w Trójmieście, którzy też powtarzają, że "w Gdańsku nic się nie dzieje" i wszyscy jadą na zabawę do Sopotu. Warto też podkreślić, że negatywne skojarzenia z Gdańskiem mieli tylko studenci z Gdańska, studenci z pozostałych miast oceniali go pozytywnie.
Czy w swojej pracy magisterskiej przedstawiła Pani receptę na to, jak zmienić pogląd młodych ludzi o Gdańsku?
Praca pokazuje obecne postrzeganie badanych miast, a otrzymane w wyniku przeprowadzonych badań dane mogą być przydatne w stworzeniu strategii promocyjnej miast.
Rozmawiała Kamila Grzenkowska
Miasto nie jest od rozrywki - mówi wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki, z którym rozmawia Kamila Grzenkowska .
Gdańsk, widziany oczami studiujących tu osób, to miasto powolne i nudne, w którym niewiele się dzieje, jeśli chodzi o rozrywkę dla młodych - takie wnioski płyną z pracy magisterskiej jednej z absolwentek SWPS. Zgadza się Pan z taką opinią?
Jeżeli zapyta pani dowolnego studenta w Gdańsku, Gdyni czy Sopocie, gdzie wybiera się na imprezę, to niemal każdy odpowie, że do Sopotu. Trójmiasto to jeden organizm miejski, i tak jak np. Wrocław czy Warszawa ma swoje rozrywkowe dzielnice, tak trójmiejską "dzielnicą" zabawy jest Sopot. Tak to u nas po prostu wygląda. Jeżeli ta pani pytała studentów tylko o Gdańsk, to się nie dziwię, że otrzymała takie odpowiedzi.
A nie chcielibyście Państwo, by jednak ci młodzi ludzie bawili się dobrze także w Gdańsku, by to miasto nie kojarzyło im się tak ponuro?
Oczywiście, że chcielibyśmy, żeby było więcej takich rozrywkowych miejsc. Ale to nie organy miejskie są od ich tworzenia - od tego są przedsiębiorcy.
A przedsiębiorcy nad Motławą nie kwapią się specjalnie z ofertą do młodych...
W Gdańsku mamy taką sytuację, że przyjeżdża do nas dużo nobliwych turystów. To często osoby w średnim lub podeszłym wieku, do których kierowana jest oferta kawiarniano-restauracyjna m.in. w Śródmieściu. Oni są grupą docelową wielu tutejszych przedsiębiorców. Przyjeżdża do nas bardzo dużo Niemców, ale też coraz więcej Norwegów, którzy nie lubią się bawić, za to wolą spędzić czas w restauracji.
Powiedział Pan, że to też trochę stereotypowe patrzenie na Gdańsk jako miasto nudne i ludzi starszych...
Funkcjonują wciąż takie stereotypy jak np. "wolne miasto Gdańsk i "szybkie miasto Gdynia". Jednak rzeczywistość i różne niezależne rankingi przygotowywane przez profesjonalistów pokazują coś zupełnie innego.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?