Gdańsk. Uroki życia w wielkim mieście, czyli ludzka twarz urbanizacji [ZDJĘCIA]
Po parunastu latach ci, którzy zamieszkali gdzieś pod obwodnicą, klną w korkach, dojeżdżając do pracy, a Gdańsk czy inne duże miasta straciły swoich podatników, którzy przemeldowali się do sąsiednich gmin. - To trochę bardziej skomplikowane. Poza wspomnianą potrzebą wolności decydowania o swoim losie liczyło się też to, że poza dużymi miastami leżały grunty, które łatwo było wykupić i które były niesłychanie łatwe w zagospodarowaniu, bo nie trzeba było niczego wyburzać czy handryczyć się z innymi problemami. W efekcie deweloperzy mogli zaprojektować tańsze mieszkania. Dlatego tak duża migracja skierowała się w tamtą stronę. Nałożyło się na to jeszcze i to, że każdy chciał mieszkać z widokiem na las i jezioro. No i było to takie "zachodnie" mieszkać pod miastem. Dziś chcemy spowodować, by ludzie znów osiedlali się wewnątrz miast, ale rodzi to kolejne komplikacje. Trzeba ingerować w już zagospodarowane przestrzenie albo w przyzwyczajenia mieszkańców.