Gdańsk. Uroki życia w wielkim mieście, czyli ludzka twarz urbanizacji [ZDJĘCIA]
Na początku lat 90. w Polsce znane były problemy miast amerykańskich, z ich wymarłymi centrami i życiem, które przeniosło się do dzielnic podmiejskich. A jednak rozwój polskich miast poszedł, z grubsza biorąc, podobnym torem. Zabrakło refleksji? - Myślę, że zabrakło pełnej świadomości konsekwencji przyjęcia tego modelu rozwoju. Na to nałożyło się przesunięcie w stronę skrajnie liberalnego podejścia do planowania miejskiej przestrzeni. Uwalniając się z gorsetu poprzedniego systemu, w którym to państwo wiedziało, co jest najlepsze dla obywatela, stwierdziliśmy, że najlepiej, jak każdy będzie robił, co chce, zarabiał pieniądze i cieszył się dzięki nim swoją wolnością. To skrajnie liberalne podejście stało się polityką nie tylko samorządów, było przejawem pewnej ogólnej tendencji, naturalnej reakcji na partyjno-państwowy gorset słusznie minionego ustroju. Na zdjęciu projekt radykalnej przebudowy wysepki we Wrzeszczu.