Potrzebna debata
Z takim ujęciem sprawy zdecydowanie nie zgadza się
Ewa Lieder z Rady Dzielnicy Dolny Wrzeszcz.
- To nie jest dobry kierunek. Takie decyzje dotyczące planowania dzielnicy powinny być konsultowane z mieszkańcami. Pytanie powinno brzmieć: czego chcą mieszkańcy, a nie czego chce prezydent czy urzędnicy - uważa radna. - To nasza dzielnica, po której codziennie chodzimy pieszo, jeździmy rowerem czy samochodem, i to my, mieszkańcy, powinniśmy mieć prawo głosu. Nie wydaje mi się, żeby mieszkańcy byli zupełnie przeciwni miejskim planom, ale nas nikt nawet nie próbował przekonać. Po prostu podjęto decyzję, nie dano nam żadnej debaty, nie było żadnego pola do kompromisów.
Podobnego zdania jest
Andrzej Augusiak ze stowarzyszenia Wspólnota Lokalna Wrzeszcz Wajdeloty.
- Jeśli pyta się mieszkańców o zdanie, a równocześnie nie słucha odpowiedzi, to coś tu jest nie tak - uważa.
Lidia Makowska także nie jest zadowolona ze sposobu podejmowania decyzji: - Domagam się, by w przypadku takich planów istniał przejrzysty, klarowny system konsultacji i zawierania ewentualnych kompromisów. Nie powinno być tak jak obecnie, by radni musieli się dogadywać nieformalnie z inwestorem, który ustnie zadeklaruje im, że zadba o mieszkańców wysiedlonych z ulicy Nad Stawem.