Globaltica 2008 - dzień pierwszy

Jako pierwsza wystąpiła polska formacja The Damrockers. Jest to bardzo nietypowa kapela z Dzierżążna i Żukowa, która łączy w swojej muzyce punk rock w klimatach Ramones oraz etniczną muzykę Kaszub. Wokalista z rzadka tylko porozumiewał się z publicznością, początkowo bardzo nieliczną, w języku polskim. Zespół wystąpił z prawie 90-minutowym opóźnieniem i grał początkowo wręcz dla kilku czy może kilkunastu osób, których jednak, wraz z upływem czasu, robiło się coraz więcej.

Zaraz po nich, niemalże bez przerwy technicznej, na scenie pojawił się kolejny zespół - bydgoski The Cuffs, reprezentujący czysty rock’n’roll. Charyzmatyczny Max Rockatansky, wokalista zespołu, grał już dla całkiem niezłej publiczności. Anglojęzyczne, skoczne utwory pozwoliły świetnie bawić się zgromadzonym pod sceną punkom płci obojga; dla punków płci żeńskiej chłopcy z The Cuffs zagrali nawet specjalną piosenkę.

Jednak niekwestionowaną gwiazdą wieczoru, na której występie, pomimo nie najtańszych biletów, pojawiło się już wreszcie całkiem sporo osób, był występ nowojorskiej kapeli The Turbo A.C.’s. Grający energetyczną mieszankę punka i r’n’r chłopcy stroili się długo, przez prawie pół godziny ludzie zgromadzeni w Uchu musieli zamiast gitarowych dźwięków słuchać Boba Marleya lecącego z głośników, ale warto było na nich czekać. Głos Kevina Cole, wokalisty i gitarzysty The Turbo A.C. przypomina trochę głosy postaci rodem z kreskówek. Publiczność znała dużą część tekstów i śpiewała razem z zespołem. W trakcie trwania koncertów jeden ze szczególnie zagorzałych fanów wszedł na scenę i nawet dostał możliwość śpiewania do mikrofonu. Inni posiadacze bujnych irokezów dotykali gitar, dziewczyny wdzierały się na scenę, a od połowy koncertu w powietrzu zaczęły latać plastikowe pokale po piwach. Kevin, pomimo że włosy i koszula lepiły mu się od wody, piwa i potu, twardo grał dalej, aż do samego końca tego udanego, mocno rockowego wieczoru.

R E K L A M A