Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarski horror w Sopocie

Redakcja
Trefl Sopot, po emocjonującym meczu pokonał Znicz Jarosław. Kibice przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów, która trwała do ostatnich sekund spotkania.

Od początku spotkania goście, wspomagani przez liczną ekipę kibiców, pokazywali, że nie przyjechali do Sopotu po przegraną.

Asekuracja

Pierwsza kwarta przez dłuższy czas obfitowała w akcje asekuracyjne w których to żadna z ekip nie potrafiła przejąć inicjatywy. Dość powiedzieć, że wynik spotkania, otworzył dopiero po minucie Iwo Kitzinger. Oba zespoły co chwilę wymieniały się prowadzeniem. Dopiero pod koniec kwarty gra stała się szybsza, a obie drużyny przestały się badać i zaczęły mocniej atakować. Na półtorej minuty przed końcem, przy stanie 14:13 dla Trefla, Witos trafił zza linii 6,25 i to goście wyszli na prowadzenie.

Jednak zaraz potem Kuzminskas został faulowany w polu trzech sekund i mógł wykonać dwa rzuty wolne. Oba trafił, doprowadzając do wyrównania. Dzięki sprytowi Stefańskiego, Zabłocki popełnił faul w ataku i po świetnie rozegranej akcji Kadziulis z półdystansu trafił do kosza. Dzięki temu to gospodarze mogli w dobrych nastrojach wychodzić na drugą kwartę.

Atomowy Znicz

Druga kwarta rozpoczęła się od atomowego uderzenia gości. Najpierw Wyka, a później Zabłocki trafili za trzy odskakując sopocianom na cztery oczka. Po tym początku, gospodarze długo nie mogli dojść do siebie. Dopiero w trzeciej minucie od gwizdka do kosza trafił Ratajczak, przełamując niemoc żółto-czarnych. Jednak na punkty Ratajczaka szybko odpowiedział Witos notując kolejną trójkę dla swojego zespołu. Na 6 minut przed końcem kwarty na tablicy widniał wynik 20:26.

Na szczęście było to najwyższe prowadzenie na jakie było stać gości. Ratajczak, po świetnej akcji podkoszowej z Hawkinsem zanotował swój drugi kosz z rzędu. Szkoda, że zaraz potem trener Muiznieks zmienił go na wyraźnie słabiej dysponowanego w tym meczu Kuzminskasa. Zaraz potem Hawkins w swoim stylu, szybkim wejściem, zdobył dwa punkty i przewaga gości stopniała tylko do dwóch oczek. W Zniczu główny ciężar meczu tkwił na barkach dwóch amerykanów. Maysa i Chappela. Mays świetnie rozgrywał i co chwilę starał się zdobywać punkty zza linii 6,25 (łącznie trafił 5 razy), za to Chappel zdobył większość punktów spod kosza i rzutów wolnych dla swojego zespołu (łącznie 20).

Co ciekawe goście w tym meczu większość punktów zdobyli rzutami za 3, sprytnie omijając w ten sposób przeszkodę w postaci świetnie grającego pod swoim koszem Trefla.  Na dwie minuty przed końcem kwarty goście prowadzili 24:29. Dzięki dobremu blokowi Kuzminskasa i 2 punktom Kinnarda, gospodarze ciągle jeszcze mieli szansę dobrze zakończyć pierwszą połowę. Zaraz potem Zabłocki próbował trafić za trzy, na szczęście tym razem przestrzelił. Piłkę zebrał Kitzinger a Hawkins ustala wynik drugiej kwarty na 28:29.

Zbawienna przerwa
Przerwa dobrze wpłynęła na zawodników Trefla, ponieważ zaraz po gwizdku rozegrali swoją najlepszą kwartę w meczu. Po minucie dzięki trafieniom Hawkinsa i Kitzingera było już 32:29. Mays odpowiedział jednak rzutem zza linii 6,25, a zaraz potem Kinnard próbował powtórzyć wyczyn rodaka. Niestety nie trafił. Przez kolejne parę minut to jarosławianie dominowali na boisku. Świetna gra Chappela, oraz trójka Maysa i Wyki sprawiły, że na półtorej minuty przed końcem kwarty goście prowadzili 44:47. Jednak nikt nie spodziewał się tego, że w ciągu następnych paru chwil, obraz gry tak diametralnie się zmieni.

Najpierw Kadziulis po przechwycie daje się sfaulować. Bezbłędnie wykonane rzuty wolne dają sopockiej ekipie dwa punkty. Zaraz po tym Kinnard zebrał piłkę z tablicy, podał do niepilnowanego Kitzingera, a ten z zimną krwią zdobył kolejne dwa punkty. Sopocianie nie zadowolili się jednak tylko czterema punktami. W końcówce blokowany został jeszcze Wyka, do piłki pierwszy dobiegł Iwo. Długie podanie do Kadziulisa i ten spokojnie z półdystansu trafia za dwa punkty. Gości postanowił dobić Kinnard, który dosłownie na parę sekund przed końcem przechwycił piłkę we własnym polu obronnym i po indywidualnej akcji efektownie zakończył trzecią kwartę którą Trefl wygrał 52:47.

Topniejąca przewaga

Czwarta kwarta rozpoczęła się od huraganowych ataków gości wykorzystujących każdy błąd jaki popełniali sopocianie. Już po dwóch minutach było 54:51 głównie za sprawą Maysa i Chappela. Mimo wyraźnej poprawy w grze obronnej, cały czas topniała przewaga Trefla. Przyczyną tego była niesamowita wręcz nieskuteczność pod koszem rywali. Raz za razem swoje okazje marnowali Kinnard, Kitzinger i Kadziulis. Do tego głupie faule i straty powodowały, że goście mieli sporo okazji do przeprowadzania kolejnych ataków.

Jarosławianie mądrze starali się punktować sopocian z dystansu. Brylował w tym oczywiście Mays, trafiając dwie trójki. Na dwie minuty przed końcem meczu na tablicy widniał wynik 61:60. Przy próbie rzutu Maysa zza linii 6,25, Chappel wykorzystał gapiostwo sopockiej obrony i zebrał piłkę. Najbliżej stojący Hawkins miał za mało czasu na dobre ustawienie się w obronie i musiał ratować się faulem. Amerykanin z Jarosławia wykorzystując jeden z rzutów wolnych doprowadził do remisu.

Jednak zaraz potem Kitzinger trafiając dwa rzuty wolne po faulu Mays'a znów sprawił, że to sopocianie wyszli na prowadzenie. Po faulu w ataku Sarzały gospodarze stanęli przed szansą powiększenia różnicy punktowej. Chappel faulował Hawkinsa, jednak ten drugi zanotował tylko jedno trafienie podczas rzutów wolnych. Zaraz potem Mays wykonał drugą najpiękniejszą akcje meczu. Mimo krycia przez Kuzminskasa, udało mu się trafić z prawie 8 metrów do kosza doprowadzając do remisu.

Happy end

Pozostała minuta do końca, a na tablicy widniał wynik 64:64. Zaraz potem Hawkins nie trafił za 3 punkty i to goście niespodziewanie stanęli przed szansą rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść. Ofiarna obrona Trefla sprawiła, że jarosławianie kontynuując akcję z linii bocznej mieli tylko 3 sekundy na jej zakończenie. Ostatecznie Mays nie trafił w obręcz i drużynie z Jarosławia został odgwizdany błąd 24 sekund. Na 17 sekund przed końcem meczu ciągle był remis. Trener Muiznieks poprosił o czas.

Zaraz po przerwie została rozegrana najładniejsza akcja meczu. Kadziulis długo holował piłkę wydłużając czas. W końcu na parę sekund przed końcową syreną wszedł w pole 3 sekund przeciwnika i w ostatniej chwili podał na skrzydło do Hawkinsa. Ten spokojnie jakby było jeszcze dużo czasu oddał rzut. Trudno opisać ryk jaki rozległ się w hali, kiedy piłka wpadła do kosza. Jarosławianie próbowali jeszcze odpowiedzieć, lecz półtorej sekundy jakie im zostało nie mogło wystarczyć do odebrania zwycięstwo Treflowi. Ostatecznie sopocianie zwyciężyli w tym spotkaniu 66:64 i zanotowali piątą wygraną w sezonie.

Trefl Sopot - Znicz Jarosław 66:64 (18:16, 10:13, 24:18, 14:17)

Trefl
Kitzinger 18 (2x3), Hawkins 15 (1x3), Kuzminskas 12, Kinnard 8 (10 zb.), Stefański 0 - Kadziulis 9, Ratajczak 4, Kowalczuk 0, Malesa 0.

Znicz: Chappel 20 (1x3), Mays 19 (5x3), Zabłocki 6, Misiewicz 6, Sarzało 0 - Witos 6, Wyka 6, Mikołajko 1.

Ocena Przemka Wrzoska

Co na plus:
Przede wszystkim zwycięstwo z niewygodnym przeciwnikiem. Jarosławianie to rewelacja tegorocznych rozgrywek. Dość powiedzieć, że przegrali dopiero drugi mecz w sezonie
Postawa Cliffa Hawkinsa. Nie tylko ostatni rzut, przesądzający o zwycięstwie Trefla, ale też liczne wejścia pod kosz 15 punktów, skuteczność w rzutach za dwa na poziomie 77 %, liczne asysty, 2 przechwyty i ani jednej straty. Amerykanin zanotował najlepszy mecz w sezonie i oby to nie był przypadek.

Równa gra liderów zespołu. Kadziulis, Kitzinger i Kinnard zanotowali w sumie 35 punktów, walnie przyczyniając się do zwycięstwa.

Co na minus:
Słaba gra Polaków. Oprócz Kitzingera, żaden Polak nie wyróżnił się w dzisiejszym meczu. Stefański mimo dobrej gry w obronie popełniał głupie straty (4 w całym meczu). Szwankowała także skuteczność. Polak nie trafił żadnego ze swoich rzutów. Także Kowalczuk Już od dłuższego czasu nie może znaleźć odpowiedniej formy i jest tylko tłem dla swoich kolegów. Malesie kończy się już chyba okres ochronny. Młody gracz, z przeszłością w NCAA, nie potrafi udowodnić swojej przydatności na boisku.

Eksploatowanie Kuzminskasa. Litwin zagrał 35 minut i widać powoli zmęczenie w jego poczynaniach. Często gubi piłkę, ma problemy z koordynacją. Nadal jest jednym z najlepszych centrów w lidze, ale potrzebuje mieć możliwość odpoczynku w czasie meczu. Szkoda, że tak mało zagrał Ratajczak, który w ciągu 4 minut, zanotował 4 punkty i jedną zbiórkę.
Gra obronna na obwodzie. Sopocianie sami sobie zafundowali horror w końcówce. Gdyby szczelniej kryli jarosławian za linią 6,25 to nie straciliby tyle punktów.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto