Manifestacja w Gdańsku: Energa obrzucona jajami [wideo]

O godzinie 10.00 przed siedzibą Energi pojawili się pierwsi związkowcy. Pół godziny później odbyła się konferencja prasowa, na której prezes Zarządu Energa SA, Mirosław Bieliński, wiceprezes Roman Szyszko oraz prezes Zarządu Energa-Operator SA, Leszek Nowak odpierali wszystkie zarzuty jakie wobec nich wymierzyli związkowcy.

Zarzut: Brak spójnej i przemyślanej polityki właścicielskiej

- Zarządy spółek są zdeterminowane, by konsekwentnie realizować taki model organizacji, w którym to zarząd podejmuje decyzje biznesowe i ponosi za nie pełną odpowiedzialność, związki zawodowe występują natomiast w kwestiach pracowniczych - informują prezesi.

Zaznaczają też, że model ten niewątpliwie ogranicza wpływ liderów związkowych na bezpośrednie kierowanie firmą, co pozwala uporządkować kwestie odpowiedzialności za podejmowane decyzje.

Zarzut: Nieudolne prowadzenie restrukturyzacji podmiotów Grupy Kapitałowej

- Proszę o fakty. Bo co to znaczy nieudolnie? Czy zmierzymy to poziomem przychodów, czy zmierzymy to zyskiem? A może skutecznością w pewnych działaniach? A może zmierzymy to tym, że mimo iż w zeszłym roku szuflady z planami inwestycyjnymi były puste, to teraz my realizujemy te plany. Dlatego myślę, że trzeba tu przejść na poziom konkretów - odpowiada na zarzut związkowców prezes Bieliński.

Jednak, jak tłumaczy Bieliński, jest pewne działanie, które jest zablokowane od wielu miesięcy. Chodzi o tak zwany plan podziału na podstawie którego nastąpi przegrupowanie spółek. Plan ten czeka w sądzie na rejestrację, ale ciągle jest formalnie blokowany przez związki zawodowe.

Zarzut: Nieprzestrzeganie zawartych porozumień

- Zarządy Energia SA i Energia-Operator SA uczestniczą w dialogu partnerów społecznych, w pełni respektując dotychczas zawarte porozumienia i umowy, zwłaszcza gwarancje wynikające z obowiązującej Umowy Społecznej - czytamy w oświadczeniu prezesów Bielińskiego, Nowaka i Szyszko.

Poza tym, władze spółki udzieliły pracownikom całej Grupy Energia gwarancje zatrudnienia przez najbliższe 10 lat, bony świąteczne oraz 80 proc. zniżki na prąd.

Zarzut: Notoryczne łamanie prawa pracy

- Żyjemy w państwie prawa. Jeżeli prawo jest złamane to składa się pozew do sądu i to sąd ustala czy prawo zostało złamane czy nie. Takich uprawnień do autorytarnego stwierdzenia, że prawo zostało złamane, nie mamy ani my, ani też szefowie związków zawodowych. Tylko sąd - tłumaczy Bieliński.

Zarzut: Trwonienie pieniędzy na wysoko opłacanych doradców i nietrafione decyzje zarządcze

To co związkowcy nazwali trwonieniem pieniędzy, prezes Bieliński nazywa inwestycją w specjalistów. - Mamy jasno zdefiniowane miejsce, z którego zarządza się całą grupą. Z tego miejsca prowadzi się inwestycje, do czego potrzebujemy specjalistów - mówi Bieliński.

Po zakończeniu konferencji z kilkutysięcznego tłumu, w kierunku budynku Energi poleciały petardy i jajka. Związkowcy jakimś cięższym przedmiotem wybili również szybę.Na korytarzu spółki można było usłyszeć, że kosztami naprawienia szkód zostaną obciążeni organizatorzy manifestacji.

- Zanim podejmiemy jakąś decyzję musimy oszacować straty. Elewacja budynku jest bardzo zabrudzona, co będzie wiązało się z kosztownym wynajęciem firmy wysokościowej - mówi Beata Ostrowska, rzeczniczka prasowa spółki Energa.Spod siedziby Energi demonstranci przeszli pod Urząd Wojewódzki całkowicie paraliżując ruch w centrum miasta. W gabinecie wojewody pomorskiego, Romana Zaborowskiego, Roman Rutkowski**przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Energa-Operator SA w Kaliszu w ostrych słowach zwrócił się do wojewody o pomoc i wsparcie.

Manifestacja z perspektywy tramwaju.