Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsi prezesi spółdzielni mieszkaniowych już są ścigani

Szymon Szadurski Maciej Pawlikowski (JK)
Grzywny i areszty grożą prezesom spółdzielni mieszkaniowych, którzy nie wywiązali się w określonym prawem terminie z zapisów nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Grzywny i areszty grożą prezesom spółdzielni mieszkaniowych, którzy nie wywiązali się w określonym prawem terminie z zapisów nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Trójmiejska policja pod nadzorem prokuratury prowadzi już kilkadziesiąt takich spraw - najwięcej w Gdańsku. Do sądów grodzkich trafiły też już pierwsze wnioski o ukaranie.

Powodem zainteresowania się policji prezesami spółdzielni mieszkaniowych stał się przepis, który zobowiązuje ich do umożliwienia lokatorom wykupu niemal za bezcen mieszkań spółdzielczych w terminie trzech miesięcy od daty złożenia wniosku. W terminie nie udało się zmieścić niemal żadnemu z zarządów trójmiejskich spółdzielni. Ich prezesi mówią, że było to niewykonalne, a nowelizację ustawy, zaskarżoną zresztą do Trybunału Konstytucyjnego, nazywają bublem prawnym. Lokatorzy jednak litości nie mają. W Gdańsku zawiedzeni spółdzielcy szturmowali prokuratury rejonowe już od listopada ubiegłego roku. Prokuratorzy we wszystkich takich przypadkach zawiadomienia przekazywali policji.
- To właśnie policja jest odpowiednim organem do wyjaśnienia tych spraw. Funkcjonariusze przeprowadzali postępowanie sprawdzające i ewentualnie kierowali wnioski do sądu grodzkiego - wyjaśnia prokurator Maurycy Daliga z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.
- Podstawą do ścigania tego rodzaju wykroczeń jest art. 27 Prawa spółdzielczego - dodaje podinsp. Dariusz Guzikowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Takich postępowań we wszystkich

9 gdańskich komisariatach toczy się ponad 30.
Natomiast do wejherowskiej prokuratury wpłynęło kilkanaście doniesień dotyczących niewywiązywania się spółdzielni mieszkaniowych z przekształcania mieszkań ze spółdzielczych na własnościowe w terminie trzech miesięcy.
- We wszystkich sprawach odmówiliśmy wszczęcia postępowania, gdyż przepis jasno stanowi, że ewentualna opieszałość w działaniu szefów spółdzielni to wykroczenie, a tym prokuratura się nie zajmuje - mówi Iwona Wojciechowska-Kazub z Prokuratury Rejonowej w Wejherowie. - Pouczyliśmy składających zawiadomienia, że z tymi sprawami mają się zgłosić do jednostek policji właściwych ze względu na miejsce zamieszkania.
Niektórzy z zawiadamiających nie zgodzili się jednak z taką interpretacją prokuratury, złożyli zażalenia, sprawy nadal są w sądach.
Sprawy o ukaranie prezesów spółdzielni mieszkaniowych toczą się także w Gdyni.
- Trafiło ich do prokuratury nie więcej niż sześć - mówi Marzanna Majstrowicz, prokurator rejonowy w Gdyni.

- Wszystkie oczywiście przekazaliśmy policji.
Jednym z prezesów, którego w siedzibie spółdzielni odwiedzili już funkcjonariusze, jest Jacek Benert z SM "Na Wzgórzu".
- Ale nie obawiam się grzywny ani aresztu - zastrzega Benert. - Przedstawiłem policjantom dokumenty, z których jasno wynika, że nawet jakbym stanął na głowie, nie wyrobiłbym się w trzymiesięcznym terminie.
Benert, aby umożliwić lokatorom jak najszybszy wykup mieszkań, powołał w spółdzielni specjalny zespół, zatrudnił też nowych pracowników.
Po 31 lipca, od kiedy weszła w życie nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, na wiele tygodni ustawił swój telefon komórkowy tak, że dodzwonić mogła się do niego tylko rodzina i przyjaciele.
- Zajmowałem się praktycznie tylko sprawą wykupu mieszkań - mówi Benert. - Ale już w pierwsze trzy dni obowiązywania nowelizacji do spółdzielni spłynęło od lokatorów pół tysiąca wniosków. Pracując po 8 godzin dziennie, miałbym tylko 480 godzin, aby je rozpatrzyć w ciągu 3 miesięcy. Wynika z tego, że musiałbym ciągle siedzieć u notariusza, a i tak bym nie zdążył. Część aktów udało się podpisać, ale w innych przypadkach na dokumenty, np. sam wypis z księgi wieczystej, czekałem pół roku.

Przewidzieli kłopoty
O problemach związanych z przewłaszczeniem mieszkań spółdziel-
czych pisaliśmy już w sierpniu ub.r., krótko po wejściu w życie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Prezesi spółdzielni już wtedy tłumaczyli, że nowe przepisy, forsowane głównie przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, są absurdalne i niewykonalne. Poseł PiS Grzegorz Tobiszowski, przewodniczący sejmowej podkomisji, która nowelizację opracowała, w rozmowie z naszą gazetą nazwał wtedy te argumenty bujdą i grą na zwłokę.
Prezesi tymczasem wyli-
czają dokumenty, które trzeba uzyskać, aby można było przekształcić mieszkanie spółdzielcze na własnościowe.
To m.in. zaświadczenie z wydziału architektury urzędu miasta o samodzielności lokalu i wypisy geodezyjne z ewidencji gruntów.
Najwięcej problemów sprawia jednak uzyskanie wypisu z wydziału ksiąg wieczystych sądu.
- Dla przykładu, w Gdyni zmieniany jest akurat system ich archiwizacji, z analogowego na cyfrowy - mówi Ireneusz Bekisz, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Wskutek tego nie jest rzadkością, gdy na wypis czeka się sporo ponad 3 miesiące. Nie sądzę więc, aby na podstawie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jakiegokolwiek prezesa można było skazać na areszt czy grzywnę, jeśli tylko udowodni on, że podjął kroki w celu przewłaszczenia mieszkania, a zmieszczenie się w trzymiesięcznym terminie uniemożliwiły mu przepisy.

- Choćbym stanął na głowie, nie wyrobię się z przekształceniem mieszkań w trzymiesięcznym terminie - mówi Jacek Benert, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Na Wzgórzu" w Gdyni

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto