Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premier Turcji w Gdańsku: Europa z nami wiele zyska

Redakcja
Przebywający z wizytą dyplomatyczną w Polsce premier Turcji, Recep Tayyip Erdoğan, nie zapomniał o studentach. Przybył na spotkanie do Biblioteki Głównej UG, gdzie wygłosił wykład na temat aspiracji Turcji do akcesji w struktury Unii Europejskiej.

Cały wykład nie trwał długo i ciężko ocenić go jako obiektywną ocenę szans, korzyści i minusów wstąpienia Republiki Tureckiej do UE. Była to raczej agitacja, chęć przekonania kolejnych osób do poparcia akcesji azjatyckiego państwa do cywilizacji europejskiej. Erdoğan przytaczał ku temu wiele argumentów.

Ekonomicznie: Kryzys mamy za sobą!

Premier Erdoğan rozpoczął swoją argumentację od przedstawienia kondycji tureckiej gospodarki.

- Mamy szóstą gospodarkę w Europie i siedemnasta na świecie, inwestycje kapitału zagranicznego sięgają miliardów dolarów - wymieniał premier. - Co więcej, nasza gospodarka nadal rośnie. Kryzys już u nas minął, bo mamy stabilną gospodarkę. I żaden bank u nas nie zbankrutował, w przeciwieństwie do Unii i Stanów Zjednoczonych - dodawał.

Erdoğan przekonywał również, że turecka gospodarka jest dużo silniejsza i stabilniejsza od niektórych państw będących członkami Unii Europejskiej, które w strukturach unijnych znalazły się bardziej ze "względów politycznych".

- Spełniliśmy już dwa kryteria z Maastricht, a wciąż nie mamy konkretnych obietnic odnośnie akcesji. Wciąż się Turcję odpycha - żalił się Erdoğan. - To jest jak rozpoczęty mecz piłki nożnej. Turcja dostaje rzut karny, ale sędzia zmienia zasady i zamiast z 11 metrów będziemy strzelać z 19. To nie jest fair!

Politycznie: UE nie może być unią chrześcijańską

Premier Erdoğan przekonywał dalej, że część zarzutów, jakie oficjele unijni zarzucają Turcji jest niezgodna z prawdą.

- Wytyka nam się, że prześladujemy mniejszość kurdyjską - zauważał. - Lecz nikt nie wspomina o tym, ze od 1 stycznia tego roku nadajemy w telewizji publicznej całodobowy kanał dla Kurdów.

Nie mogło zabraknąć także pytania o stosunki z Ormianami, które od masakry sprzed prawie 100 lat są bardzo napięte.

- Owszem, nie jest najlepiej w stosunkach z Armenią - przyznawał Erdoğan. - Ale staramy się je poprawić, choćby wspierając Ormian w kwestii sporu z Azerbejdżanem o obszar Górnego Karabachu.

Turecki gość odpierał także zarzuty o agresywnym napływie ludności muzułmańskiej na obszar Unii Europejskiej. Twierdzi on, że unia chrześcijańska będzie słaba i nie można bać się innych religii. Dodał również, iż już ponad 5 mln Turków mieszka na obszarze UE, głównie w Niemczech.

- W związku z tym już Turcy już są w Unii Europejskiej! - dodał pół żartem, pół serio.

Globalnie: Turcja jest orędownikiem pokoju

Erdoğan kreował także Turcję jako kraj starający szerzyć się pokój w regionie Bliskiego Wschodu. Wymienił w tym miejscu wiele inicjatyw pokojowych tureckich, które mają miejsce.

- Prowadziliśmy rokowania pokojowe pomiędzy Izraelem a Syrią - chwalił się premier. - Niestety, obecnie zostały one przerwane, ale z powodu powstania nowego rządu w Izraelu, który nie określił jeszcze jasno swojego stanowiska.

Erdoğan zwracał uwagę na strategiczne położenie geograficzne Republiki Tureckiej. Na zachodzie graniczą z niechętną im Grecją, na południu jest Cypr, o który wciąż toczy się spór. Na północnym zachodzie znajduje się Kaukaz, który jest regionem zapalnym, jak również Bliski Wschód.

- Nie jest to łatwa pozycja - przyznał Erdoğan. - Ale zamiast lamentować chcemy tę sytuację wykorzystać i pomóc zwaśnionym stronom osiągnąć porozumienie i w dalszej perspektywie pokój.

Zdaniem Macieja Trojanowicza - komentarz autorski

Ciężko polemizować z argumentami premiera Erdoğana, które rzeczywiście mogą przekonać do akcesji jego państwa do unijnych struktur. Jednak jest też wiele kwestii, o których premier nie wspomniał. Turecki rząd wciąż nie chce uznać masakry, jakiej wraz z Kurdami dokonano na ludności ormiańskiej w latach 1915-1917. Jak się podaje, w jej wyniku mogło zginąć przeszło 1,5 mln obywateli pochodzenia ormiańskiego. Jest to główny powód jaki podają sceptycy przyłączenia kraju do UE.

Przeciwnicy Turcji w UE boją się także napływu ludności muzułmańskiej na obszar europejski, strasząc wzmożoną działalnością terrorystów islamskich. Są to jednak argumenty wyssane z palca. Owszem, nie można wykluczyć groźnych incydentów. Jednak Turcja nie jest źródłem islamskiego fundamentalizmu, więc równie dobrze działania terrorystyczne mogli by przeprowadzać Holendrzy wyznający islam. Jest to generalizowanie problemu terroryzmu i oddziaływanie na najprostsze lęki każdego człowieka.

Problemem może być jednak zderzenie kultury i cywilizacji. Europejska i turecka kultura są od siebie dość różne, co uniemożliwia wzajemne rozumienie się społeczności. Przykładem problemu są Niemcy, gdzie często na osiedlach tureckich dochodzi do brutalnych i nieludzkich zajść, które jednak w tradycji cywilizacji muzułmańskiej są oczywiste.

Obawiać można się również tzw. "bomby demograficznej". Przyrost naturalny w Turcji jest dużo wyższy od średniej europejskiej. Wiąże się to z tym, iż na przestrzeni kilku dekad mniejszość turecka może być coraz liczniejsza w stosunku do reszty obywateli UE. Jednak w perspektywie niżu demograficznego w cywilizacji zachodniej nie było by to aż tak szkodliwe?

Przystąpienie Turcji do Unii Europejskiej przesunęłoby jej granice do Azji, sąsiadem byłaby Islamska Republika Iranu. A jest to państwo mające wysokie aspiracje, które dąży (oczywiście nieoficjalnie) do posiadania broni atomowej, które sponsoruje (nieoficjalnie) organizacje terrorystyczne. Mogłoby to stanowić problem, jednak byłaby to dobra droga do zwalczania mocarstwowych aspiracji Iranu.

Czy powyższe argumenty przeciw przystąpieniu Turcji do Unii Europejskiej są silniejsze od argumentów "za" przedstawionych dziś przez premiera Erdoğana? Nie można udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Jednak sądzę, że w dalszej perspektywie akcesja tego państwa będzie czymś oczywistym.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto