MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Arka Gdynia - Podbeskidzie Bielsko Biała 2:0

Janusz Woźniak
Trzecie z rzędu zwycięstwo odnieśli II-ligowi piłkarze Prokomu Arki Gdynia. W sobotni wieczór pokonali Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0. Nic, tylko się cieszyć i życzyć żółto-niebieskim przedłużenia tego zwycięskiego ...

Trzecie z rzędu zwycięstwo odnieśli II-ligowi piłkarze Prokomu Arki Gdynia. W sobotni wieczór pokonali Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0. Nic, tylko się cieszyć i życzyć żółto-niebieskim przedłużenia tego zwycięskiego serialu.

Zwykło się mawiać, że tabela nie kłamie, co w przypadku sobotniego meczu oznaczało, iż faworytem byli goście, zajmujący znacznie wyższe miejsce w ligowej hierarchii. Jakby na potwierdzenie tych słów, to właśnie zespół Podbeskidzia zaczął od groźnych ataków. Słuszne były przedmeczowe przewidywania trenera gdynian, Piotra Mandrysza, iż bardzo groźny jest atak bielszczan. Już w 9 min ładna dwójkowa akcja napastników, Bogdan Prusek - Łukasz Błasiak, zakończyła się mocnym strzałem tego ostatniego, ale na szczęście - nie pierwszy raz zresztą w tym sezonie - okazało się, iż Jarosław Krupski dobrze zna swój fach.

W odpowiedzi gdynianie postraszyli gości indywidualną szarżą Arkadiusza Aleksandra, zablokowaną dopiero w polu karnym Podbeskidzia.

W 19 min gry znowu mocniej, ale ze strachu, zabiły serca miejscowych kibiców, kiedy to po nieudanym podaniu Mirosława Siary do bramkarza, Krupski dopiero desperackim wybiegiem wygarnął piłkę spod nóg składającego się już do strzału Pruska.

Na szczęście arkowcy dosyć szybko znaleźli receptę na "rozbrojenie" drużyny przyjezdnej. Wyszli ze słusznego założenia, iż najlepszą obroną jest atak i w 21 min było już 1:0 dla Arki. Najpierw Radosław Bartoszewicz znalazł sobie miejsce do dośrodkowania, posłał idealnie piłkę do Roberta Dymkowskiego, a ten strzałem głową skierował futbolówkę do siatki. Nieco zaspali obrońcy i bramkarz Podbeskidzia, ale kto by się tym w Gdyni martwił.

10 minut później było już 2:0. Tym razem w roli głównej wystąpił Arkadiusz Aleksander. Najpierw został sfaulowany 20 m od bramki Podbeskidzia. Później trzech arkowców debatowało, kto ma uderzyć piłkę z rzutu wolnego. Ostatecznie uczynił to Aleksander. Strzelił mocno i precyzyjnie, a zaskoczony Łukasz Merda tylko "odprowadził piłkę wzrokiem". Efektowny gol i pewne prowadzenie gdynian. Do przerwy obie drużyny już nie zrobiły sobie żadnej krzywdy.

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 50 min gry. W pole karne gospodarzy wpadł Błasiak i zderzył się z rzucającym mu się pod nogi Krupskim. Gdyński bramkarz błagalnie złożył ręce, patrząc wymownie na sędziego Marcina Nowaka z Koszalina, sugerując mu, że on jest absolutnie niewinny. Sędzia podzielił zdanie gdyńskiego golkipera, a za wymuszanie rzutu karnego ukarał żółtą kartką Błasiaka. Czy miał rację? Nie ja jestem sędzią w tej sprawie, chociaż gdyby arbiter podyktował rzut karny, to sądzę, że niewiele osób na stadionie miałoby o to pretensje.

3 minuty później znowu Podbeskidzie miało szansę na zdobycie gola. Zagapiła się gdyńska obrona i Prusek miał otwartą drogę do bramki Arki. Chyba nieco pospieszył się ze strzałem, tak że mocno uderzona piłka przeszła tuż obok słupka.

Na szczęście Arka złapała drugi oddech i znowu przeszła do ataku. Bardzo efektowna była końcówka meczu. W 80 min Aleksander znalazł się sam z piłką przed bramkarzem Podbeskidzia, ale chyba nieco "przekombinował", bo wybrał najgorszy wariant z możliwych, uderzając piłką wprost w bramkarza. 2 minuty przed końcem meczu, po kolejnym bardzo dobrym podaniu Bartoszewicza i sprytnym uwolnieniu się spod opieki obrońców, sam przed bielską bramką znalazł się Dymkowski. Strzelił tak jak nakazują futbolowe podręczniki, czyli w tzw. długi róg, ale piłka otarła się o słupek. Mogła więc Arka wygrać wyżej, ale i rezultat 2:0 zapewne zadowolił sympatyków żółto-niebieskich.

Szczególnie do przerwy piłkarze Arki zagrali naprawdę dobry mecz. Widać, iż zmiana systemu gry na na 3-5-2 wyraźnie wyszła zespołowi na dobre. Na mnie osobiście, w sobotni wieczór, najlepsze wrażenie zrobił młody pomocnik Arki, pozyskany dopiero w przerwie zimowej z Olimpii Sztum, Radosław Bartoszewicz. Dużo widzi na boisku, potrafi podać w tempo i ma "papiery" na granie. Krupski bardzo dobry jak zwykle, swoje zrobili Dymkowski i Aleksander - bo przecież po to są napastnicy, aby strzelać bramki - natomiast najsłabszym punktem żółto-niebieskich był Aaran Lines.

Prokom Arka Gdynia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 (2:0)

Bramki: 1:0 Robert Dymkowski (21 min); 2:0 Arkadiusz Aleksander (31 min).

Arka: Krupski - Bednarz, Woroniecki, Siara - Pudysiak, Ulanowski, Bartoszewicz, Toborek (64 min Stencel), Lines (56 min M. Kozłowski) - Dymkowski, Aleksander (89 min Gregorek).

Podbeskidzie: Merda - Jermakowicz, Piekarski, Bujok - Żukowski (28 min Szyło), P. Woźniak (76 min Czak), B. Woźniak, Agafon, Rączka - Błasiak (80 min Zdolski), Prusek.

Żółte kartki: Siara, Stencel, Dymkowoski (Arka) oraz Jermakowicz, Żukowski, Błasiak (Podbeskidzie).

Sędziował: Marcin Nowak (Koszalin)

Widzów ok. 3,5 tys.

Piotr Mandrysz

trener Prokomu Arki

- Jak tu się nie cieszyć, kiedy wygrywamy trzeci mecz z rzędu. W naszej sytuacji najważniejsze są punkty, ale też każdy przyzna, że zdobyliśmy w tym meczu bardzo efektowne bramki, a mogliśmy ich strzelić jeszcze więcej. Oczywiście chciałbym, aby ten zwycięski serial trwał jak najdłużej, ale teraz przed nami prawdziwe ligowe Himalaje, czyli wyjazdowy mecz z wiceliderem GKS Bełchatów, a później - już na własnym stadionie - mecz z liderem, Pogonią Szczecin. Obiecuję jednak, że powalczymy.

Robert Dymkowski

Prokom Arka

- To miłe uczucie, kiedy się strzela bramki, a zespół wygrywa. My jesteśmy ,skazani" na wygrywanie, bo wręcz nie dopuszczam do siebie myśli, aby Arka mogła spaść z II ligi. Najważniejsze jednak są zwycięstwa na własnym stadionie, a jeżeli jeszcze dorzuci się coś z wyjazdów, to od razu widać to w ligowej tabeli. Teraz przed nami trudny wyjazd do Bełchatowa, ale ja już czekam na mecz z Pogonią. Gdyńscy kibice wiedzą, że grałem w Szczecinie wiele, wiele lat, ale teraz chciałbym udowodnić tej nowej Pogoni, że potrafię strzelać jej bramki i zwyciężać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto