Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puchar Davisa: Polska - Finlandia 0:1 - pięć setów w pięć godzin

redakcja
redakcja
Co można powiedzieć o pojedynku, który trwał 4 godziny i 35 minut (rekord w historii startów Polski w Pucharze Davisa), w którym obaj tenisiści marnowali piłki meczowe, który wprowadzał publiczność w skrajne emocje?

Można albo opowiadać godzinami, albo skwitować krótko - zadowolony zwycięzca niemal natychmiast przyszedł podzielić się z mediami swoją radością. Pokonany zamknął się w szatni i pierwsze chwile po porażce wolał przeżywać w samotności.

Na korcie w Hali 100-lecia Sopotu nie było widać różnicy między 13. niedawno tenisistą świata a graczem dopiero aspirującym do czołowej setki. Przysiężny świetnie serwował, miał odwagę, aby atakować i fantazję, aby grać nie tylko skutecznie, ale i efektownie. Temperatura spotkania rosła z każdym setem, a stan wrzenia osiągnęła dwa razy. W czwartym tiebreaku, prowadząc 7-6, Polak nie wykorzystał piłki meczowej. Nikt wtedy nie wiedział jeszcze, że jedynej. W piątym secie meczbole miał tylko Fin. Ostatniego nie zmarnował.

- Michał zagrał świetnie, jak zawodnik z czołowej "50" Był agresywny, bardzo dobrze serwował, popełniał niewiele błędów, walczył o każdą piłkę - Nieminen sypał pochwałami jak z rękawa. - Tym bardziej cieszy mnie dzisiejsze zwycięstwo.

Zapytany o ewentualny występ w jutrzejszym deblu, Fin zapewnił, że da radę. - Przygotowanie fizyczne to raczej mój atut. A wygranie takiego pojedynku, w którym musiałem na dodatek obronić meczbola, pomaga jeszcze szybciej się zregenerować.

Przysiężnemu będzie trudniej, ale on ma czas do niedzieli, bo w deblu raczej nie wystąpi. Przez godzinę, jaka dzieliła go od zakończenia meczu do rozpoczęcia konferencji prasowej, ochłonął na tyle, że na wszystkie pytania odpowiadał spokojnie, choć z trudnym do ukrycia smutkiem w głosie.

- Nie wykorzystałem okazji, kiedy w czwartym secie prowadziłem 3:2 i 30-0. Gdyby wtedy nie zabrakło mi na chwilę koncentracji, to zapewne nie byłby potrzebny kolejny tiebreak. Potem miałem meczbola... Chętnie zamieniłbym go na dziesięć innych w normalnych turniejach, bo Puchar Davisa jest czymś szczególnym. Gra się przecież nie tylko dla siebie, lecz także dla kolegów, publiczności, dla kraju.

Wpis do historii polskiego tenisa - 4:35 to najdłuższy mecz naszego reprezentanta w Pucharze Davisa - wcale go nie ucieszył. Przysiężny zapewnił, że wolałby wygrać w krótszym czasie, byle tylko wygrać.

- Klucz do zwycięstwa? Mnie o to nie pytajcie. Nie wygrałem, więc nie wiem, co nim było. Aut w piątym secie? Był, i to 20-centymetrowy. Powinno zrobić się 2:2, a zrobiło 1:3. Może to kara za to, że nie wygrałem w czterech setach... - zastanawiał się nad przyczyną pomyłki sędziego liniowego. Na tej nawierzchni piłka śladu nie zostawia, nad Sopotem krążą mewy, a nie "jastrząb" z powtórkami, więc Polak nie mógł przekonać arbitrów do swoich racji. Publiczność już dawno była przekonana.

Polska przegrywa 0:1. Mógł być pierwszy krok w stronę Grupy Światowej, jest krok w bok. Do zwycięstwa nad Finlandią nadal potrzebne są trzy punkty.

Michał Przysiężny - Jarkko Nieminen 7:6(5), 6:7(4), 7:6(5), 6:7(7), 4:6

Polska - Finlandia 0:1

Czytaj też:


Teksty, relacje i zdjęcia z Pucharu Davisa w Sopocie

**

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto