Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recenzja: Klimt - Jesienne odcienie melancholii [konkurs]

Łukasz Stafiej
Łukasz Stafiej
Solowe projekty młodych trójmiejskich muzyków to rzadkość. Choćby dlatego warto przyjrzeć się intrygującym muzycznie "Jesiennym odcieniom melancholii" sopockiego Klimta.

Klimt został założony przez dwudziestokilkuletniego **

Antoniego Budzińskiego

**. Artysta nie jest jednak początkującym na lokalnej scenie. Od wielu lat możemy go oglądać podczas koncertów z prog-rockową Saluminesią. O ile w sopockiej kapeli młody muzyk ogranicza się do gry na gitarze, to na solowym albumie pokazuje się w zupełnie nowej roli - jako dojrzały muzycznie i czerpiący z wielu gatunków kompozytor.

Efektem tego udany koncept-album oparty na dźwiękach smutnych, powodujących chwilę zadumy i wyciszenia. Spójność 'Jesiennych odcienie melancholii" ogranicza się jednak tylko do klimatu krążka. Co innego z jego warstwą muzyczną. Jak to często w przypadku solowych wydawnictw bywa, artysta mógł pozwolić sobie na całkowitą swobodę twórczą i pełnię realizacji swoich inspiracji. A ma ich wiele i są one różnorodne.

Znajdziemy tutaj oparte na ambientowej elektronice przestrzenne, zapętlające się frazy ("Ocean", "Hapinessless"), znane z Saluminesii szybkie, prog-rockowe pasaże gitarowe ("Spowiedź syren"), czy ciepłe, melodyczne kawałki spod avant-popowego szyldu ("Ennui"). Prawie we wszystkich dziewięciu utworach na plan pierwszy wybija się - raz mniej, raz bardziej przesterowana - gitara, a akompaniują jej sztucznie generowane dźwięki pianina i szybki automat perkusyjny. Czasami można usłyszeć posamplowane partie wokalne i trzeba przyznać, że w tych kawałkach Budziński wypada najlepiej ("Kod marzeń"). Jeśli komuś nieobce są dokonania Sigur Rós, Slowdive, czy Tora Lundvalla Klimt powinien spodobać się w ciemno.

Płyta została wydana przez specjalizujący się w noisowych i eksperymentalnych brzmieniach Requiem Records. Fani łagodniejszych dźwięków nie powinni się jednak obawiać. "Jesiennie odcienie melancholii" to zdecydowanie najprzystępniejsza propozycja warszawskiego labela. Jeden z moich znajomych - nie bez racji - porównał atmosferę tworzoną przez muzykę Klimta do Lenny Valentino. I choć oba projekty poszukują inspiracji w trochę innych muzycznych sferach, to - podobnie jak Rojkowi - umiejętności budowania wciągającego muzycznego świata niepokojącej wyobraźni nie sposób Budzińskiemu odmówić.

 

Klimt, "Jesienne odcienie melancholii", Reqiuem Records, 2008

 

 

Czytaj także:

Jesienne odcienie melancholii Antoniego Budzińskiego [wywiad]

 

 

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto