Solness - nie znajduje już ani sensu ani celu własnej drogi - mówi reżyser spektaklu - Iwo Vedrala o swoim głównym bohaterze.
Halvard Solness jest słynnym architektem, który prowadzi własną firmę. Projektuje ludziom domy, które mają być spełnieniem marzeń dla szczęśliwej rodziny. Sam też kończy budowę swojego domu, którego ani on ani jego żona już nie potrzebują. Ich dom spłonął dwanaście lat wcześniej. W pożarze zginęły ich kilkumiesięczne bliźniaki. Miejsce rodzinnego szczęścia i spokoju przejął lęk. Zawładnął Halvardem, dla którego " nie ma już świata rzeczywistego, świata odczuwalnego, świata ludzkiego, (...)". On się ciągle boi. Jego miejsce może zająć młodszy i zdolniejszy architekt Regnar (Maciej Konopiński) i nie pozwala mu się usamodzielnić. Boi się swojej szalonej żony – Aliny (Magdalena Boć), która wie o wszystkich jego występkach i romansach. Niczym wyrzut sumienia beznamiętnie komentuje jego zachowania. Oboje zagubieni w szaleństwie, samotni i jednocześnie pozbawieni domu.
Pojawienie się Hildy ( Dorota Androsz) zmienia Halvarda. Odtąd będzie ulegał podszeptom demonicznej, a jednocześnie infantylnej kobiety. Przybyła do niego, aby spełnił daną jej obietnicę stworzenia dla niej królestwa. Od tej pory Solness zacznie budować "zamki powietrzne”. Nie ma wątpliwości, że lolitka, a jednocześnie wyrafinowana modliszka zawładnęła nim, dlatego od tej pory będzie żył w swojej utopijnej wizji powietrznego zamku - symbolu nietrwałości i ułudy.
W widowisku Iwo Vedrala świetna jest Dorota Androsz jako postać niewinna, a jednocześnie bezwzględna, władcza i emanującą swoją seksualnością. Uwagę zwraca Justyna Bartoszewicz - kochanka Solnessa. Bezgranicznie oddana swojemu szefowi nie rozumie, że jest tylko pionkiem w jego grze i chwilową zabawką.
Rozczarowuje gra Grzegorza Gzyla, a szczególnie jego histeryczne wyznanie o śmierci dzieci. Brak mu wyrazistości osoby owładniętej strachem, a także bezwzględnej i cynicznej.
Ciężki, a nawet mroczny nastrój potęguje reżyser za pomocą krzyków aktorów, ich seksualnych wyczynów, rozbieranych scen. Wszystko rozgrywa się w ciemnej przestrzeni wypełnionej stołami bez krzeseł jakby budowa domu ciągle nie została ukończona. Scenografia Karoliny Sulich przywodzi na myśl pusty dom.
Reżyser stworzył współczesną historię o mężczyźnie przeżywającym dramat wieku średniego o jego niedojrzałości emocjonalnej i tchórzostwie. Pustka staje się nie do zniesienia "pozostał strach, prawda o rzeczach, kładąca się cieniem na wszystkim”.
Czytaj też:
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?